Skandaliczna wypowiedź Radosława Sikorskiego padła na antenie Radia Zet. W trakcie rozmowy poruszono m.in. temat wojny na Ukrainie. Polityk PO, były szef MSZ, został zapytany, czy wierzy w to, że rząd PiS myślał przez chwilę o rozbiorze Ukrainy.
- Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, gdy wszyscy nie wiedzieliśmy, jak ona pójdzie - że może Ukraina upadnie. Gdyby nie bohaterstwo (prezydenta Ukrainy Wołodymyra) Zełenskiego i pomoc Zachodu, różnie mogło być - odpowiedział Sikorski.
Ostra reakcja
Słowa Sikorskiego spotkały się z bardzo zdecydowaną reakcją ze strony nie tylko rządu, ale także polityków opozycyjnych. Katarzyna Lubnauer na antenie Programu 1 Polskiego Radia stwierdziła, że nie była to pierwsza taka wypowiedź Sikorskiego, a jego słowa "nie mają sensu".
Do oskarżenia Sikorskiego odniósł się także premier Mateusz Morawiecki, który stwierdził, iż wypowiedź byłego szefa MSZ, "nie różni się niczym od rosyjskiej propagandy". Premier wezwał jednocześnie opozycję, by ta odcięła się od słów Sikorskiego, a on sam, by się z nich wycofał.
Rosyjska propaganda
Na odpowiedź rosyjskich propagandystów nie trzeba było długo czekać. Odpowiedzialna za politykę medialną ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa wykorzystała słowa Sikorskiego propagandowo.
"Były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski powiedział, że Warszawa rozważała możliwość podziału Ukrainy na początkowym etapie rosyjskiej specjalnej operacji wojskowej. Rozmawialiśmy o tym. Nie było oficjalnego potwierdzenia. Teraz jest" - czytamy w tweecie rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych.
Czytaj także:
Od skandalicznych słów Sikorskiego nie odciął się do tej pory lider PO Donald Tusk. Radosław Sikorski nie został także potępiony ani ukarany za swoją wypowiedź.
Twitter/PAP/as