"Byli komuniści chcą wybielić siebie i ohydny system". Wildstein o śmierci Pyjasa
Próby przeforsowania wersji o nieszczęśliwym wypadku jako przyczynie śmierci Stanisława Pyjasa to "uderzanie w naszą pamięć historyczną" - powiedział w rozmowie z i.pl Bronisław Wildstein. Przyjaciel zamordowanego w czasach PRL opozycjonisty podkreśla, że "Staszek zginął, ponieważ chciała tego Służba Bezpieczeństwa". 7 maja 2023 roku minęła 46. rocznica śmierci Stanisława Pyjasa.
2023-05-22, 00:07
- Byli komuniści chcą wybielić siebie i ohydny system, któremu służyli. Dlatego zależy im na tym, żeby przedstawiać śmierć Stanisława Pyjasa jako przypadkową. Fakty są takie, że Staszek zginął, ponieważ chciała tego Służba Bezpieczeństwa - powiedział Bronisław Wildstein.
Publicysta ocenił, że obok sprawy Pyjasa, uderzeniem w pamięć historyczną jest niepoparta żadnymi wiarygodnymi dowodami nagonka na postać Karola Wojtyły, a także próba przypisania Polakom współsprawstwa w Holocauście.
Nierealny scenariusz
Wildstein podkreślił, że nie jest możliwy scenariusz, że jego przyjaciel "pijany, spadł ze schodów".
- Wyobraźmy sobie taką sytuację: pijany człowiek wdrapuje się po ciemku (na klatce schodowej było zepsute światło) po stromych schodach na drugie piętro, a następnie przewraca się i przelatuje przez barierkę, nie dotykając przy tym ani ściany, ani poręczy schodów. Nierealne nawet w przypadku zupełnie trzeźwego człowieka, a co dopiero będącego pod wpływem alkoholu - powiedział.
REKLAMA
Ciągła inwigilacja
Przypomniał, że Pyjas nieustannie, nawet w dniu swojej śmierci, był inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa, a komuniści się go.
- Był bardzo ważną postacią środowiska opozycyjnego: zarówno pod względem intelektualnym, jak i charakterologicznym - stwierdził Wildstein.
Ślady zniknęły
Przypomniał, ktoś pozacierał wszystkie odciski palców na klatce schodowej kamienicy przy ulicy Szewskiej 7 w Krakowie, gdzie znaleziono ciało.
- Ta klatka już zresztą teraz nie istnieje - dodał, stwierdzając, że faktów przemawiających za tym, że śmierć Pyjasa nie była przypadkiem, jest znacznie więcej.
REKLAMA
Wildstein porusza wątek szefa Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie w czasach PRL, prof. Zdzisława Marka. W 1990 r. Marek w rozmowie z dziennikarzami miał trzykrotnie powtórzyć, że to oczywiste, że ktoś Pyjasowi dał w mordę.
To też nie był wypadek
Podobnie absurdalna jest według Wildsteina teza o przypadkowej śmierci w Zalewie Solińskim Stanisława Pietraszki, który jako ostatni widział Pyjasa żywego.
- Znaleziono go tam w czepku oraz w kąpielówkach. Według peerelowskiej wersji chciał umyć się, ale przewrócił się, a następnie utopił. To niemożliwe, żeby Pietraszko zamierzał z własnej woli wejść do Zalewu, ponieważ nie potrafił pływać, a ponadto miał wodowstręt, przez co unikał wody – argumentuje Wildstein.
Zrzucić odpowiedzialność
Zdaniem publicysty w przypadku śmierci Stanisława Pyjasa "chodzi również o próby wybielenia ponurych postaci czasów komunizmu w Polsce oraz o dowodzenie, że Polska Rzeczpospolita Ludowa wcale nie była taka zła, a zbrodni komunistycznych to w zasadzie nie było, albo było ich niewiele".
REKLAMA
Na narzuceniu tezy o nieszczęśliwym wypadku, jego zdaniem, zależy "przede wszystkim dawnym komunistom, którzy chcą zrelatywizować zło epoki, w której działali, a tym samym zrzucić z siebie odpowiedzialność za zbrodnie tamtego ohydnego systemu".
Sojusz z komunistami
- Ci ludzie mają bardzo szeroką rzeszę sojuszników, nawet tych, którzy zaangażowani byli w walkę z komunizmem w czasie PRL, jak np. osoby ze środowiska "Gazety Wyborczej". Po upadku tego systemu zawarli oni sojusz z komunistami, a z czasem stworzyli jeden obóz - stwierdził.
Dowodem tej współpracy jest gorliwa walka lewicowo-liberalnego sojuszu o przywrócenie przywilejów emerytalnych dawnym komunistom.
- 1977 - śmierć Pyjasa. "Bezpieka nie chciała grać miękko"
- Rocznica śmierci Stanisława Pyjasa. Dr hab. Cecylia Kuta: robiono wszystko, by zatrzeć ślady
IAR/i.pl/tvp.info
REKLAMA