Czego się boi Donald Tusk? Felieton Miłosza Manasterskiego

2023-05-27, 16:09

Czego się boi Donald Tusk? Felieton Miłosza Manasterskiego
Donald Tusk. Foto: Shutterstock/Alexandros Michailidis

W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prezes PiS Jarosław Kaczyński ostrzegł przed prowokacjami Rosjan, które mogą współgrać z działaniami polskiej opozycji. Co, jeśli taka współpraca w przypadku niektórych polskich polityków byłaby świadoma i celowa?

Rosyjskie wpływy w Polsce są tematem drażliwym i budzącym kontrowersje. Od lat łatkę "ruskiej agentury" próbuje się w Europie przypinać wszelkim organizacjom prawicowym. Środowiska liberalno-lewicowe i ich media ekscytowały się każdym spotkaniem europejskiego prawicowego polityka z Władimirem Putinem. Próby konsolidacji prawicy na poziomie Unii Europejskiej były torpedowane jako budowa "międzynarodówki Putina". Uczestnictwo w tego rodzaju inicjatywach polityków Prawa i Sprawiedliwości natychmiast było wyszydzane i krytykowane na Czerskiej czy Wiertniczej. Jednocześnie te same środowiska nie miały nigdy nic przeciwko bliskim i ciepłym relacjom z Kremlem kanclerza Niemiec czy prezydenta Francji.

Jaka jest prawda o rosyjskich wpływach w Europie? Kreml niewątpliwie budował swoje relacje po obu stronach sceny politycznej. Jednak obciążanie wyłącznie prawicy relacjami z Moskwą jest zabiegiem odwracającym uwagę od sedna sprawy. Owszem, trudno podważać sympatię dla Rosji ze strony Marie Le Pen czy Erica Zemmoura. Jednak politycy ci nigdy nie sprawowali władzy we Francji ani Unii Europejskiej. Dużo większym problemem są więc związki z Putinem tych, którzy przez wiele kadencji kierowali wielkimi unijnymi państwami i polityką UE, jak kanclerze Niemiec Gerhard Schroeder i Angela Merkel czy premierzy Silvio Berlusconi i Donald Tusk. Nazwisk tu zresztą można przytoczyć dużo więcej, ponieważ do 24 lutego 2022 r. cały europejski mainstream wręcz uważał, że do jego obowiązków należy utrzymywanie jak najlepszych relacji z agresywnym imperium.

Nie można popadać w paranoję i uznawać, że każdy przejaw sympatii dla Rosjan czy rosyjskiej kultury był znakiem agentury. Ale nie można też spać spokojnie bez wyjaśnienia, którzy politycy, biznesmeni czy aktywiści realizowali agendę Moskwy. Zbyt wiele tropów wiedzie na Kreml, żeby podarować sobie sprawdzenie, ile z nich jest prawdziwych.

Jak pilna jest to sprawa, potwierdzają ujawnione przez belgijskie służby poważne problemy z korupcją w Parlamencie Europejskim. Mowa nawet o co dziesiątym eurodeputowanym służącym złej sprawie. Dodajmy, że nie dotyczy to eurodeputowanych z prawicowej opozycji w PE. Korumpuje się bowiem tych, którzy rządzą i mogą podejmować korzystne dla korumpującego decyzje.

W Polsce tematykę rosyjskiej agentury podnosiło chętnie środowisko PO i związanych z nią mediów. Szukano tutaj wszelkich możliwych śladów relacji z Rosją polityków PiS. Powstała nawet książka insynuująca powiązania z Kremlem kluczowych osób w Prawie i Sprawiedliwości. Może więc zdumiewać, że dzisiaj PO jest przeciwna komisji ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce. Czyżby w PO zdawano sobie od początku sprawę, że wpływy rosyjskie wśród polityków partii rządzącej są fikcją, natomiast w jej szeregach są poważnym problemem?

Szczególnie dziwi postawa Donalda Tuska, który niedawno (nie wiedząc, że jest nagrywany) zwierzał się w TVN. - To jest tak upiorna myśl, że ja będę tam z powrotem siedział na tej Wiejskiej - mówił Tusk w sierpniu ubiegłego roku. Tymczasem lider PO właśnie przemógł się i przyszedł do Sejmu jako obserwator na głosowaniu w sprawie komisji ds. badania rosyjskich wpływów. Sam wynik głosowania przyjął z rozżaleniem, choć niedawno sam oczekiwał zbadania rosyjskich wpływów w kontekście sprawy Marka Falenty: - Chciałem zobaczyć twarze tych, którzy po raz kolejny złamali konstytucję, złamali i dobre obyczaje, i fundamentalne zasady demokracji ze strachu przed utratą władzy, ze strachu przed ludźmi, ze strachu przed odpowiedzialnością po przegranych wyborach - mówił Tusk po głosowaniu. Brzmi to jak absurdalna obrona człowieka, który wie, że ma poważne kłopoty.

Ostrzegano przed nimi Donalda Tuska w Niemczech, gdzie media już kilka tygodni temu wyraziły niepokój, że powstająca komisja może przeszkodzić liderowi PO w jego politycznych planach. Być może nad Sprewą obciążenie Tuska przyjaźnią z Putinem jest bardziej oczywiste niż nad Wisłą, gdzie często biorą górę polityczne emocje.

Czy prace komisji będą miały wpływ na wynik wyborów? Miejmy nadzieję, że tak się stanie, ponieważ polską racją stanu jest pozbawienie wpływów wszystkich osób, które realizują politykę zbrodniczego reżimu. Istnieje uzasadniona obawa, że znajdziemy ich w polityce, biznesie, organizacjach pozarządowych i mediach. Przez specjalistów od bezpieczeństwa rosyjska agentura w Polsce od lat uznawana była za najgroźniejszą i najliczniejszą. Najwyższy czas, żeby położyć kres jej działaniom.

Czytaj więcej:

Miłosz Manasterski 

Polecane

Wróć do strony głównej