Szef KGP: pani Joanna ani przez moment nie była osobą zatrzymaną. Robiliśmy wszystko, by nie doszło do samobójstwa

W czwartek Komendant Główny Policji w czasie briefingu zaprezentował nagrania z numeru alarmowego 112 na temat sprawy kobiety, która trafiła na SOR w jednym z krakowskich szpitali po zażyciu tabletki poronnej. - W sposób, w jaki zaatakowano moich ludzi, na podstawie jednostronnej, subiektywnej relacji. Sposób, w jaki przedstawiono działania polskich policjantów, nie dał mi innej możliwości - tłumaczył Jarosław Szymczyk.

2023-07-20, 15:33

Szef KGP: pani Joanna ani przez moment nie była osobą zatrzymaną. Robiliśmy wszystko, by nie doszło do samobójstwa
Szef Policji: Głównym powodem działania policji było podejrzenie dokonania próby samobójczej. Foto: PAP/Radek Pietruszka

W czwartek w Komendzie Głównej Policji odbył się briefing dot. sprawy kobiety, która trafiła na SOR w jednym z krakowskich szpitali po zażyciu tabletki poronnej. - Chciałbym wyrazić moje szczere ubolewania wobec niezwykle trudnej sytuacji życiowej, w jakiej znalazła się pani Joanna, ale chcę jasno i wyraźnie podkreślić, że ta sytuacja nie jest winą policji. Chcę też wyrazić moje ubolewanie, że ta konferencja w ogóle dzisiaj ma miejsce - podkreślił gen. insp. Jarosław Szymczyk.

- W sposób, w jaki zaatakowano moich ludzi, na podstawie jednostronnej, subiektywnej relacji. Sposób, w jaki przedstawiono działania polskich policjantów, nie dał mi innej możliwości. W trosce o dobro społeczne, o przedstawienie prawdy o przebiegu tego zdarzenia postanowiliśmy państwa zaprosić na konferencję - powiedział generał.

Zaznaczył, że informacje, które zostaną na konferencji przedstawione, to efekt wstępnych czynności funkcjonariuszy Biura Kontroli KGP realizowanych na terenie Krakowa. - Te czynności cały czas trwają - podał.

Szymczyk przedstawił na konferencji nagranie połączenia z numerem 112, na który zadzwoniła lekarz psychiatra, informując, że jej pacjentka po zażyciu tabletki poronnej mówi, że popełni samobójstwo. - Doktor, zaniepokojona stanem zdrowia pacjentki, zawiadomiła służby celem ratowania jej życia, a dyżurny komendy w Krakowie natychmiast skierował patrol do miejsca, o którym wspomniała pani doktor w swoim zgłoszeniu. To jest pierwsza informacja, która do nas dociera: dramatyczna i wiarygodna - powiedział Jarosław Szymczyk.

Kolejne nagranie pokazane przez Szymczyka dotyczy rozmowy lekarki z dyżurnym komendy miejskiej policji. - Patrol policji zastał panią Joannę w złym stanie fizycznym i psychicznym. Ona sama powiedziała, że dokonała zakupu środków medycznych przez internet. W związku z tym padło pytanie, w jaki sposób kupiła te medykamenty. Pani Joanna nie chciała współpracować. Wskazała tylko laptopa za pomocą, którego to zrobiła. Zespół ratownictwa medycznego podjął decyzję o zabraniu jej do szpitala. Zachodziło istotne podejrzenie, że drogą internetową doszło do zakupu środków zagrażających zdrowiu i życiu człowieka, dyżurny podjął decyzję o zabezpieczeniu laptopa pani Joanny. Pani Joanna nie chciała go wydać. Policjanci wyjęli go z walizki, do której go schowała. Sporządzili protokół i poinformowali o tym panią Joannę - dodał Szymczyk.

"Nie godzę się na ten publiczny lincz na moich ludziach"

Komendant podkreślił, że do tej pory nie odnotowano żadnej skargi na działanie funkcjonariuszy policji. - Nie wiemy też, żeby ktokolwiek złożył zawiadomienie do prokuratury, jakoby policjanci przekroczyli swoje uprawnienia - dodał.

Zaapelował o uspokojenie atmosfery wobec tej całej sytuacji i przekazał, że w czwartek na terenie Wrocławia doszło do ataku na umundurowanego policjanta z użyciem noża. - Nie łączę tych zdarzeń, ale obyśmy takich nie mieli więcej, tylko dlatego, że atakujemy policjantów, nie dając im możliwości wyjaśnienia tej sprawy - dodał.

REKLAMA

Posłuchaj

Komendant Główny Policji: policja interweniowała ws. pacjentki z Krakowa, ponieważ otrzymała informację o próbie samobójczej kobiety (IAR) 0:28
+
Dodaj do playlisty


- Zdecydowanie nie godzę się na ten publiczny lincz na moich ludziach. Oni wykonali obowiązki, do których byli zobowiązani. Oni chronili życie pani Joanny, chronili życie innych ludzi, którzy być może sięgnęliby po te środki, które również pani Joanna zakupiła i zażyła - podkreślił. 

"Pani Joanna ani przez moment nie była osobą zatrzymaną"

- Chcę jasno i wyraźnie podkreślić, że pani Joanna ani przez moment nie była osobą zatrzymaną. Ani przez moment nie wykonywaliśmy czynności ukierunkowanych na jej osobę. Jedyne co, to robiliśmy wszystko, aby nie dopuścić do zamachu samobójczego i aby zabezpieczyć dowody pozwalające nam na zidentyfikowanie osób, które sprzedały jej te medykamenty, i sprawdzenie po pierwsze legalności, a przede wszystkim bezpieczeństwa tych środków, które zostały przez panią Joannę zakupione, a być może zakupione też przez inne osoby - powiedział Szymczyk.

Jak dodał, "wobec pani Joanny nie używaliśmy żadnych środków przymusu bezpośredniego". - Nawet siła fizyczna nie była wykorzystywana wobec pani Joanny. Wykonano z panią Joanną wyłącznie czynności procesowe ukierunkowane na to, o czym wcześniej mówiłem - zaznaczył szef Policji.

Przekazał też, że do tej pory nie odnotowano żadnej skargi na działanie funkcjonariuszy Policji. - A także pomimo tak wielu oskarżeń, które w przestrzeni publicznej się ostatnio pojawiają, nie odnotowaliśmy - a przynajmniej nie wiemy o tym - aby ktokolwiek złożył zawiadomienie do prokuratury, jakoby policjanci przekroczyli swoje uprawnienia - podkreślił Szymczyk.

"Po badaniach, za zgodą lekarzy i w ich obecności, przeszukano panią Joannę"

- Pani Joanna nie chciała wydać tego laptopa. W związku z powyższym policjanci poinformowali ją, że muszą go zabezpieczyć procesowo. Sporządzili protokół zatrzymania rzeczy. Poinformowali o tym panią Joannę, która odmówiła wydania telefonu komórkowego, o czym również policjanci zameldowali dyżurnemu komendy miejskiej policji - tłumaczył generał.

Wskazał, że dyżurny podjął decyzję, że będzie potrzeba przeszukania pani Joanny pod kątem zabezpieczenia telefonu, sprawdzenia, czy nie posiada przy sobie leków, które kupiła przez internet, oraz "przedmiotów niebezpiecznych, które mogły jej służyć do zrealizowania zamachu samobójczego". - W związku z powyższym dyżurny podjął decyzję, że na miejsce musi skierować funkcjonariuszki policji. Tylko one mogą wykonać czynność przeszukania kobiety - powiedział.

- Po przyjeździe do szpitala priorytetem było badanie pani Joanny. Trafiła do lekarzy specjalistów, była badana i dopiero po tym badaniu, za zgodą lekarzy i w ich obecności, dokonano przeszukania pani Joanny pod kątem zabezpieczenia telefonu, tylko i wyłącznie w celu uzyskania i zabezpieczenia informacji o tym, w jaki sposób doszło do zakupu tych medykamentów - dodał gen. insp. Jarosław Szymczyk.

"Policjanci działali pod presją czasu, sąd miał półtora miesiąca na analizę"

Szymczyk podczas czwartkowej konferencji prasowej był pytany o stanowisko Sądu Rejonowego w Krakowie, który uznał, że zatrzymanie przez policjantów telefonu pani Joanny było niezgodne z prawem oraz że - jak stwierdził sąd - "pożądana byłaby na przyszłość ich większa wstrzemięźliwość przy dokonywaniu w warunkach szpitalnych czynności wobec osoby, której nie można postawić zarzutu".

- Mam żelazną zasadę, nigdy nie komentuję wyroków sądowych. Zawsze szanuję te wyroki - zaznaczył szef Policji. - Policjanci działali pod dużą presją czasu, natomiast sąd na swoje rozstrzygnięcie miał może półtora miesiąca, bo bodajże 12 czerwca podjął tę decyzję, mając nieporównywalnie bogatszy materiał dowodowy - zauważył Szymczyk. - Szanuję tę decyzję i uważam, że z całą pewnością też ją dokładnie przeanalizuję - dodał.

Dopytywany, czy zatrzymanie telefonu i laptopa było zgodne z prawem, Szymczyk odparł, że orzeczenie sądu dotyczy wyłącznie telefonu. - Nie dotyczy zatrzymania laptopa, chcę to wyraźnie podkreślić - mówił. - Dotyczy telefonu, z orzeczenia sądu wynika jasno, że było bezpodstawne - dodał.

- My to szanujemy i też chcemy wskazać na różnicę; chcemy wskazać, że policjanci w momencie, kiedy zabezpieczali, uważali to za zasadne, działając pod presją czasu. Natomiast sąd, mając czas na bardzo dokładną i wnikliwą analizę również dokumentów, które powstały sporo później, niż miała miejsce interwencja, podjął taką a nie inną decyzję - tłumaczył.

Szymczyk był też pytany, czy był sens zadawania pani Joannie pytań w tamtym momencie, kiedy była w złym stanie zdrowotnym, i czy nie można było z tym poczekać. - Te pytania zadawali nie policjanci, tylko ratownicy medyczni, bo to oni ustalali, jaki jest stan zdrowia pani Joanny, i to oni rozpytywali w pierwszej kolejności. To im pani Joanna przekazała tę informację. Poza tym mieliśmy to również w zgłoszeniu. To wyraźnie wybrzmiało w zgłoszeniu, więc w związku z powyższym również dla informacji służb medycznych ważne było wiedzieć, co pani Joanna zażyła. To była też kwestia ratowania jej zdrowia i życia; to są pytania, które wydają się absolutnie naturalne w tym momencie - odparł.

REKLAMA

"Sprawdzamy każdą osobę, co do której istnieje podejrzenie, że chciała popełnić samobójstwo"

Szymczyk był pytany przez dziennikarzy, czy wszystkie osoby, które policjanci ratują przed samobójstwem, są traktowane w taki sam sposób, jak ujawniono podczas konferencji oraz czy w podobnych tego typu przypadkach stosowane są takie działania, jak m.in. rewizja osobista.

- Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której mamy do czynienia z osobą usiłującą popełnić samobójstwo, abyśmy nie przeprowadzili przeszukania tej osoby pod kątem posiadania przedmiotów, narzędzi czy być może substancji, które mogłyby służyć do popełnienia tego samobójstwa - powiedział.

- Nie potwierdzam poleceń dotyczących kasłania, natomiast też chcę powiedzieć, że w wyniku tych czynności kontrolnych ustaliliśmy, że policjantka prosiła o możliwość również skontrolowania dolnej części bielizny, ale po informacji od pani doktor, że przed chwilą przeprowadziła badanie tych okolic, policjantka odstąpiła od tych czynności - dodał komendant.

- Natomiast każdorazowo sprawdzamy każdą osobę, co do której istnieje podejrzenie, że chciała popełnić samobójstwo pod kątem niebezpiecznych narzędzi czy substancji, które mogłyby jej do tego służyć - zapewnił Szymczyk.

Czytaj więcej:

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej