Pożar odpadów w Zielonej Górze. Minister Moskwa odpowiada Tuskowi: śmierdzą śmieci sprowadzane za pana rządów

"Śmierdzą śmieci sprowadzane masowo za pana rządów. Pozostawione mieszkańcom w wielu dziwnych miejscach niebezpieczne odpady" - napisała na Twitterze minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, odpowiadając na wpis lidera Platformy Obywatelskiej dot. pożaru w Zielonej Górze.

2023-07-23, 12:26

Pożar odpadów w Zielonej Górze. Minister Moskwa odpowiada Tuskowi: śmierdzą śmieci sprowadzane za pana rządów
Politycy PiS odpowiadają na słowa Donalda Tuska dot. pożaru w Zielonej Górze. Foto: PAP/Lech Muszyński, Shutterstock/TomaszKudala

Donald Tusk obarczył winą rząd PiS za sytuację w Zielonej Górze, gdzie służby: strażacy, policja, inspektorzy ochrony środowiska, walczą ze skutkami pożaru hali, w której składowane były toksyczne odpady. "Smród płonących odpadów w Zielonej Górze. Smród setek bezkarnych nielegalnych składowisk. Smród pisowskiej korupcji w całej Polsce. Kaczyński i Sasin na pikniku" - napisał na Twitterze lider Platformy Obywatelskiej.

Polityk nie wspomniał jednak, że problem toksycznych odpadów w Przylepie pod Zieloną Górą powstał ponad 10 lat temu za sprawą jego ugrupowania, kiedy to starosta zielonogórski Ireneusz Plechan, z Platformy Obywatelskiej, wydał zgodę (jeszcze przed połączeniem miasta z gminą, na której terenie leżał Przylep) firmie Awinion z Budzynia na ich składowanie.

Przypomniał o tym Jacek Ozdoba, wiceminister środowiska, który zamieścił w mediach społecznościowych treść zezwolenia przyjętego przez starostwo. "Śmierdzi to decyzja starosty PO z 2012 roku. Zaostrzyliśmy Kodeks karny, wprowadziliśmy system SENT, wprowadziliśmy monitoring, zakazaliśmy importowania śmieci, BDO. Decyzje wydają samorządy" - czytamy.

"Śmieci Tuska"

Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa również zareagowała na komentarz Donalda Tuska. "Śmierdzą śmieci sprowadzane masowo za Pana rządów" - napisała w odpowiedzi. "Pozostawione mieszkańcom w wielu dziwnych miejscach niebezpieczne odpady. Wypowiedzieliśmy wojnę mafii śmieciowej - drastyczne kary, system SENT, wyhamowanie tego nielegalnego śmierdzącego procederu z lat 2012-15. Jestem na miejscu akcji i czuwam" - poinformowała.

REKLAMA

Dodała, że marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Anna Polak, która związana jest z Platformą Obywatelską, "niezmiennie dezinformuje mieszkańców Zielonej Góry". 

Rafał Bochenek, rzecznik prasowy PiS, stwierdził z kolei, że "pożar odpadów w Zielonej Górze pokazuje, jak bardzo władza PO zatruwa politykę oraz nasze życie". "To Starosta z PO wydał zgodę na składowisko, a marszałek z PO (ta od rtęci w Odrze, której nigdy nie było) nie nadzorowała tego, co się tam dzieje. Nieudacznicy!" - napisał w mediach społecznościowych.

Wtórował mu szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Radosław Fogiel. "Starosta, który wydał pozwolenie - PO, Marszałek województwa - PO. Przynajmniej teraz nie przeszkadzajcie" - stwierdził.

Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda również zareagował na wpis Donalda Tuska. "Ja czuję smród małości człowieka, który jak sęp próbuje wykorzystać każdą ludzką tragedię" - skomentował w mediach społecznościowych.

REKLAMA

Spóźniona reakcja

W 2015 roku prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki (jako samorządowiec przez kolejne lata był związany z SLD, PO i PSL) cofnął firmie Awinion zezwolenie na zbieranie odpadów i zobowiązał ją do usunięcia ich na własny koszt. Gdy firma nie zastosowała się do nakazu prezydenta, ten nałożył na nią karę w wysokości 50 tys. zł, a kolejne 50 tys. kary dołożył, gdy nie udało się wyegzekwować pierwszych pieniędzy od spółki, a odpady dalej znajdowały się w Przylepie. Te działania były jednak spóźnione.

Okazało się, że spółka Awinion przestała istnieć, a Zielona Góra pozostała z górą toksycznych odpadów, które mogą zagrażać zdrowiu i życiu mieszkańców. Ostatecznie, po burzliwych dyskusjach, miasto zabezpieczyło 4 mln zł na wywiezienie i utylizację odpadów, jednak kwota okazała się niewystarczająca. Wówczas przed halą z odpadami zainstalowano monitoring, a jej wnętrze miało być regularnie badane przez strażaków.

Do próby wywiezienia toksycznych substancji powrócono w 2018 roku, kiedy to radni przeznaczyli na ich utylizację 10 mln zł. Po raz kolejny okazało się, że to niewystarczająca kwota. Magistrat ogłosił kilka przetargów, ale firmy specjalizujące się w utylizacji niebezpiecznych odpadów stawiały zaporowe ceny. 

REKLAMA

Czytaj także:

PAP,Twitter,portalkomunalny,pkur

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej