Prof. Skibiński: II wojna światowa zmieniała perspektywę, wierzący poświęcali własne życie, niosąc pomoc innym

- Polscy biskupi widzieli, co się dzieje za wschodnią granicą, mogli doświadczyć tego w pewien sposób w roku 1920, ale - co bardzo ciekawe i bardzo rzadkie w ówczesnej Europie - mieli też ugruntowaną świadomość tego, jak bardzo niebezpieczny jest nazizm niemiecki i jak bardzo agresywny może być on w stosunku do Kościoła w Polsce i na świecie - mówi historyk Kościoła, prof. Paweł Skibiński w rozmowie z Przemysławem Goławskim.

2023-09-01, 03:56

Prof. Skibiński: II wojna światowa zmieniała perspektywę, wierzący poświęcali własne życie, niosąc pomoc innym
Figura Chrystusa przed zniszczoną bazyliką Świętego Krzyża w Warszawie. Foto: NAC

Rocznica wybuchu II wojny światowej - największego konfliktu zbrojnego w dziejach, który pochłonął ponad 72 mln ofiar - to szansa, aby przypomnieć o roli działań Kościoła w tym dramatycznym czasie. To instytucje wiary były tymi szczególnie niszczonymi przez totalitaryzm nazistowskich Niemiec, ale i później przez sowiecką Rosję. Doświadczenie niszczycielskich działań obu agresorów mieli ludzie Kościoła w Polsce. Czy polscy hierarchowie, biskupi, mogli więc spodziewać się nadchodzących wydarzeń, tego, co przyniesie wojna?

Jak mówi historyk prof. Paweł Skibiński, wicedyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej, nie trzeba sięgać pamięcią do czasów zaborów, by móc ocenić sytuację, z jaką trzeba się było zmierzyć wraz z wybuchem wojny.

- Hierarchowie zdawali sobie sprawę z sytuacji w stopniu bardzo wysokim na tle episkopatów światowych. Wiedzieli, czym są totalitaryzmy ze względu na szczególną bliskość geograficzną, przede wszystkim mieli dobry punkt obserwacyjny. Widzieli, co się dzieje za wschodnią granicą, mogli tego zaznać w pewnej próbce w roku 1920, ale - co bardzo ciekawe i bardzo rzadkie w ówczesnej Europie - mieli też ugruntowaną świadomość tego, jak bardzo niebezpieczny jest nazizm niemiecki i jak bardzo agresywny może być on również w stosunku do Kościoła w Polsce i nie tylko w Polsce - wyjaśnia prof. Skibiński.

Jednoznaczne potępienie nazizmu

- Jednym z hierarchów, który jasno mówił o zagrożeniu neopogańskim nazizmem, także w kontekście jego brutalnego antysemityzmu, był kardynał August Hlond. Dziś niektóre środowiska żydowskie wypominają mu wypowiedzi krytyczne wobec Żydów, ale pomijają to, co wydaje się znacznie ważniejsze - to, że przestrzegał wiernych już w 1936 roku, a więc zaledwie trzy lata po objęciu przez Hitlera władzy w III Rzeszy, że jakiekolwiek próby współpracy z nazizmem, właśnie w kontekście rywalizacji ze środowiskami żydowskimi, są dla katolika nie do przyjęcia, nie do przyjęcia ze względów zasadniczych, ze względów religijnych i ze względów moralnych. Z tego punktu widzenia kard. August Hlond wyprzedził niejako najistotniejsze wypowiedzi papieża Piusa XI, który pod wpływem hierarchii niemieckiej zabrał głos, jednoznacznie potępiając moralnie niemiecki nazizm, Hitlera i jego system - mówi historyk.

REKLAMA

Zobacz także na TVP Info: „Śmierć za Człowieczeństwo”. Wystawa poświęcona rodzinie Ulmów w Nowym Jorku

Jak zaznacza prof. Skibiński, już na dwa lata przed wybuchem II wojny światowej grono ówczesnej opinii publicznej uważało postawę Kościoła katolickiego, również Kościoła katolickiego w Polsce, za pewną przesadę i "demonizowanie hitleryzmu".

- Tymczasem bardzo szybko miało się okazać, że zdolności kryminalne i zbrodnicze nazistów przekraczają wyobrażenie. To, co się w związku z tym stało w 1939 roku w Polsce, nikogo tak naprawdę spośród liderów Kościoła polskiego nie zaskoczyło. Może nie spodziewali się skali, ale można powiedzieć, że charakter, brutalność, zbrodniczość i agresja w stosunku do tego, co polskie, ale też do tego, co katolickie, to były rzeczy spodziewane.

Rozwój religijności

Niemieccy okupanci widzieli w strukturach Kościoła w Polsce nie tylko odrodzenie ruchów wolnościowych, niepodległościowych, ale też ich kręgosłup. Walka z okupantem jednoczyła społeczeństwo, ale rosło także znaczenie wspólnoty religijnej i wartości duchowe dla Polaków stały się ważniejsze. 

REKLAMA

- Wydaje się, że religijność katolicka, bo tę znamy najlepiej, rzeczywiście przeżywała swój renesans w czasie II wojny światowej. Można powiedzieć, że działało znane przysłowie: jak trwoga, to do Boga - ocenia profesor i dodaje, że pocieszenia w Najwyższej Instancji szukano bardzo wytrwale, a odrodzenie religijne przeżywały jednostki i całe społeczności.

Mówiąc o roli i znaczeniu Kościoła w czasie II wojny światowej, trzeba powiedzieć o heroizmie ludzi wierzących.

Ratowanie Żydów

Jak podkreślają badacze, destruktywny wpływ wojny, polityka terroru niemieckiego okupanta i eksterminacja ludności żydowskiej miały ogromny wpływ na zakres, kierunek i znaczenie działań podejmowanych przez zgromadzenia zakonne i duchowieństwo w Polsce. Te obejmowały m.in. zarówno kontynuowanie w nowych warunkach posługi duszpasterskiej, przystosowanie miejsc sakralnych do funkcji np. szpitali, jak i ukrywanie Żydów oraz całą procedurę przygotowywania nowych dokumentów i świadectw chrztu, by mogli ocaleć z organizowanej przez Niemców zagłady.

Szczególnie ważna jest postawa świeckich, którzy kierując się nauką Chrystusa, Ewangelią, nieśli pomoc potrzebującym i ratowali Żydów, podejmując największe ryzyko - aż po śmierć. Tu przykładem jest rodzina Ulmów, której beatyfikacja zaplanowana jest na 10 września. W swoim domu w Markowej, na Podkarpaciu, ukrywali Żydów, za co zostali zamordowani 24 marca 1944 r.

REKLAMA

- Rodzina Ulmów jest reprezentantem pewnego szerszego zjawiska. Mamy udokumentowane ponad 1000 osób, znanych z imienia i nazwiska oraz szczegółowych okoliczności, które zginęły w ten sam sposób co Ulmowie - mówi rozmówca Przemysława Goławskiego.

- Właśnie ta perspektywa czasów ostatecznych, jak traktowano II wojnę światową, skłoniła ich do zupełnie innej postawy, do poświęcenia własnego życia w ramach pomocy, wobec, w cudzysłowie, "obcego". To jest rzadkie zachowanie i trzeba powiedzieć, że w przypadku tego tysiąca polskich katolików, którzy tak się zachowali, możemy mówić o zjawisku zaskakującym, które powinno budzić w nas głęboki szacunek. Ogromna większość z nich działała tak właśnie ze względu na odruch religijny - mówi prof. Paweł Skibiński.

Czytaj także:

Rozmawiał Przemysław Goławski/PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej