Beata Maciejewska rezygnuje ze startu w wyborach. "Opozycja słabnie z sondażu na sondaż"
"Podjęłam decyzję, że nie będę rejestrowała mojej kandydatury w tegorocznych wyborach do Senatu" - napisała w oświadczeniu przesłanym do mediów Beata Maciejewska. Do niedawna poseł Lewicy podkreśliła, że jej decyzja podyktowana jest faktem, iż "szanse opozycji na przejęcie władzy z sondażu na sondaż okazują się coraz mniejsze, jeśli nie zerowe".
2023-09-05, 18:05
Zdaniem poseł Sejmu IX kadencji Beaty Maciejewskiej, "wstawienie na listy Koalicji Obywatelskiej brunatnego Romana zdecydowało o ostatnim rekordowym spadku notowań największej opozycyjnej partii i nic nie wskazuje na to, by mogła ona stworzyć rządową większość z resztą demokratycznych ugrupowań".
"Mamy więc na 6 tygodni przed wyborami sytuację, gdzie nadzieją opozycji jest utrzymanie większości w Senacie" - dodała.
Poseł - jak tłumaczy - nie chce, by jej start zaszkodził opozycji w okręgu wyborczym do Senatu nr 66. Dotychczas zebrała ona 2200 podpisów pod swoją kandydaturą.
"Jednocześnie pragnę podkreślić, iż Pakt Senacki pozostawia w swojej formule wiele do życzenia" - dodała.
REKLAMA
Zobacz na i.pl: Izabela Leszczyna zapowiada rezygnację z CPK i portu w Świnoujściu. Platforma Obywatelska zrujnuje to, co stworzył PiS?
Taśmy Maciejewskiej
Beata Maciejewska po serii publikacji w mediach na temat nagrań dokonanych przez jej współpracownika, na których w sposób wulgarny mówiła o oponentach politycznych i kolegach z partii, zrezygnowała z członkostwa w Nowej Lewicy. Postanowiła, że wystartuje do Senatu w okręgu nr 66 z poparciem partii Nowa Demokracja.
REKLAMA
- Jestem w posiadaniu 36 godzin legalnie nagranych rozmów, z których wynika, że Beata Maciejewska stosowała mobbing w biurze poselskim, wyprowadzała pieniądze z kilometrówki na rzecz nielegalnego zatrudniania swojej córki oraz nie płaciła podatków przez 15 lat, gdy prowadziła fundację. Do chwili obecnej leczę depresję, która jest skutkiem zachowań mobbingowych, z jakimi zetknąłem się ze strony posłanki Maciejewskiej, gdy byłem dyrektorem jej biura poselskiego. Mój obecny stan nie pozwala mi na komentowanie sprawy mobbingu publicznie. Jeśli będę czuł, że jestem gotowy, opowiem o tej sprawie publicznie i zaprezentuję wszystkie materiały dowodowe - przekazał kilka tygodni temu portalowi PolskieRadio24.pl były pracownik biura, gdy przekazywał nam trzy fragmenty nagrań.
- Uważam, że taka osoba nie powinna pełnić funkcji publicznych. Stanowczo zaprzeczam insynuacjom Maciejewskiej, jakoby ktoś zlecał mi nagrywanie jej w celu rozgrywek wewnątrzpartyjnych. Robiłem to wyłącznie po to, abym miał dowody na wspomniane zarzuty. Pod koniec czerwca br. zostałem przesłuchany w charakterze świadka przez policję i przekazałem wszelką wiedzę na temat powyższych zarzutów karnych wobec B. Maciejewskiej - mówił autor nagrań.
Były pracownik przekazał trzy fragmenty nagrań. Portal PolskieRadio24.pl opublikowało je jako pierwsze.
I. Fragment "taśm Maciejewskiej" - kwestie podatkowe
Pierwszy z nich to zapis fragmentu rozmowy telefonicznej na temat zobowiązań podatkowych Beaty Maciejewskiej w fundacji "Przestrzeganie Dialogu", która swoją siedzibę ma w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. Wynika z niej, że poseł nie zapłaciła należnych zobowiązań względem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
REKLAMA
- No jak zgłoszenie do ZUS-u, to wiesz - mówi Maciejewska.
- No tak, tak, tak - odpowiada pracownik.
- To nie będzie moja sprawa, ale wiesz... ja nadal będę fundatorką. No wiesz, mogą mnie zacząć szarpać: "Maciejewska przez 15 lat teraz nie zapłaciła żadnego podatku" - kontynuuje posłanka.
- Ale musiała zapłacić w ogóle, jak miałaś... - dopytuje pracownik biura.
- No od zlecenia, na przykład od zlecenia, powinnam była, nie? - mówi Maciejewska.
- No tak, rzeczywiście - puentuje pracownik.
II. Fragment "taśm Maciejewskiej" - kwestie wykorzystania kilometrówki
Były pracownik zarejestrował też inną swoją telefoniczną rozmowę z Beatą Maciejewską, w której poruszono kwestie kilometrówki - środków przekazywanych posłom z Sejmu na przejazdy samochodem w ramach pełnienia obowiązków posła. Procedura wygląda tak, że posłowie deklarują przejechane kilometry i pobierają pieniądze z kasy biura poselskiego na prywatne konto bankowe.
Jak mówi portalowi PolskieRadio24.pl pracownik biura, w przypadku poseł Maciejewskiej kilometrówki miały być zawyżone, a uzyskane w ten sposób środki były przelewane jej córce. Prowadziła ona konta w social mediach - przygotowywała materiały multimedialne. Zdaniem naszego informatora proceder jest trudny do wykrycia, ale należy się przyjrzeć okresowi wydłużonej kampanii prezydenckiej w 2020 r., w której to poseł podróżowała niemal stale autobusem z Robertem Biedroniem, a mimo to deklarowała przejazdy samochodem.
- Nie, poczekaj, ale o jakichś pieniądzach mieliśmy rozmawiać. Jakieś biuro czy coś tam - mówi Maciejewska.
- Tak, tak, tak. Pamiętam, że mnie poprosiłaś, żebym w Excelu w tabeli ewidencjonował grafiki [tu pada imię córki posłanki] i ich transkrypt, i filmiki. Bo mówiłaś, że nie chcesz się z nią rozliczać z kasy z kilometrówki, no bo z różnych tam powodów. Jeśli chodzi o [tu pada znowu imię córki posłanki].
- Ja i tak nie mam innej możliwości się z nią rozliczać. A jak ja się mogę z nią rozliczać?
REKLAMA
Nagranie na temat kwestii rozliczeń kilometrówki nigdy nie trafiło do działaczy Lewicy.
III. Fragment "taśm Maciejewskiej" - Krajowy Program Odbudowy
Trzeci fragment nagrań to opis kuchni politycznej Lewicy. Poseł wyraża swoje zdanie na temat ewentualnej koalicji pomiędzy PiS a Lewicą w sprawie 770 mld zł z UE w ramach Krajowego Programu Odbudowy. Nagranie obnaża jej prawdziwy stosunek do spraw unijnych i partii rządzącej.
- Roz****la wam się koalicja [o PiS - przyp. red.]. Chcecie, by wsparła was opozycja? To na kolana, k***o! A nie że oni mówią, że, k***a, mówią opozycji: sprawdzam, czy opozycja jest prounijna. A pie***l się, k***a! My jesteśmy antypisowscy, a nie prounijni - mówi na nagraniu Maciejewska.
Maciejewska: to działanie na zlecenie
Do nagrań Beata Maciejewska odnosiła się już wielokrotnie w mediach. Na antenie Radia Gdańsk przyznała, że zna ich treść.
REKLAMA
- Mnie przez wiele miesięcy próbowano wciągnąć w tę grę. Mariusz K., były dyrektor mojego biura poselskiego, wynajął jedną z najdroższych kancelarii w Polsce, próbowano ze mną jakichś negocjacji, nie wiadomo w jakiej sprawie, bo wiadomo, że gdyby tę sprawę przedstawiono, to byłby to szantaż. Następnie pan Mariusz wydzwaniał do liderów Lewicy. Potem wysłał do liderów partii, do pięciu czy sześciu osób, 20 minut nagrań z tych 36 godzin. Ja doskonale wiem, co jest na tych nagraniach - mam tego maila i te nagrania - i dlaczego one stały się powodem do zablokowania mnie. Bo o to chodziło osobie, która zleciła nagrania, żebym ja nie startowała w wyborach. I dzisiaj liderzy Lewicy realizują ten plan i stoją po stronie osoby, która zleca nagrywanie posłanki w biurze poselskim - stwierdziła.
Poseł zapowiada, że będzie walczyła o dobre imię.
- Na ten moment interesuje mnie to, żeby organy ścigania i opinia publiczna poznali wszelkie szczegóły dotyczące zlecenia nagrań, podsłuchiwania, nagrywania posłanki w biurze poselskim. I żeby osoby stojące za tym przestępstwem zostały ujawnione. To jest dla mnie najważniejsze - powiedziała na antenie Radia Gdańsk.
- Mobbing i oczernianie kolegów partyjnych? Czołowa poseł Lewicy bohaterką kompromitujących nagrań
- Taśmy poseł Maciejewskiej. Szejna: jeśli oczyści się z zarzutów - witamy, a jeśli nie - żegnamy
- Wiemy, co jest na taśmach poseł Maciejewskiej. "My nie jesteśmy proeuropejscy, my jesteśmy, k***a, antypisowscy"
mn
REKLAMA