"Zielona Granica" nieprawdy. Rzecznik SG: nie ma zgody na szarganie polskiego munduru
Internet obiegły już pierwsze recenzje filmu "Zielona Granica". "The Guardian” opisuje atmosferę panującą na granicy polsko-białoruskiej. Autor ośmielony przekazem Agnieszki Holland oczernia funkcjonariuszy Straży Granicznej i traktuje Polaków jak donosicieli. - Stanowczo podkreślam, że film "Zielona Granica" nie pokazuje prawdziwych wydarzeń. Nie pokazuje też żadnych zdarzeń z perspektywy funkcjonariuszy Straży Granicznej - powiedziała por. Anna Michalska, rzecznik prasowy Straży Granicznej, w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
2023-09-09, 08:55
We wtorek odbyła się światowa premiera najnowszego filmu fabularnego Agnieszki Holland. "Zieloną granicę" mogli na razie zobaczyć widzowie Festiwalu Filmowego w Wenecji. W Polsce film trafi do kin 22 września. Tylko nielicznym udało się zmierzyć z dziełem na podstawie scenariusza Agnieszki Holland i Gabrieli Łazarkiewicz. Jednym z nich jest Peter Bradshaw, krytyk filmowy "The Guardian". Dziennik jest jednym z największych w Wielkiej Brytanii. Przez wiele lat był związany z Partią Pracy. Poglądy reprezentowane przez redakcję należą do centrolewicowych.
Ponura recenzja
Peter Bradshaw w recenzji "Zielonej Granicy" określił film mianem aktualnego dramatu. Panuje w nim atmosfera brutalności, wściekłości oraz wyczerpania. Wszystko zaś rozgrywa się w ponurych okolicznościach związanych z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej. Film "w mrocznym świetle pokazuje horror, z jakim borykają się uchodźcy w strefie wykluczenia między Polską a Białorusią". Autor wpisu wspaniałomyślnie zaznaczył jednak, że uchodźcy znaleźli się na Białorusi dzięki cynicznej grze Łukaszenki, który zezwolił na ich przyjmowanie. I to jest jedyna prawdziwa informacja, która znalazła się w recenzji filmowej wizji Agnieszki Holland.
Pozostałe wątki z filmu Bradshaw potraktował tak, jakby wydarzyły się naprawdę. Za prawdziwe uznaje sytuacje, które zrodziły się jedynie w głowie reżyserki. Rozpisuje się więc o rozgoryczonych i agresywnych polskich służbach granicznych i o Polaku, który donosi do służb na kobietę, której udało się przedostać na polską stronę. Peter Bradshaw ślepo zaufał reżyserce i został skutecznie przez nią wykorzystany. Pewnie nie on jeden.
Dzięki filmowi Holland autor recenzji wysłał w świat - upokarzający dla Polaków - globalny komunikat, który jest zwykłym i ponurym kłamstwem.
REKLAMA
Bez konsultacji merytorycznych
Anna Michalska, rzecznik prasowy Straży Granicznej, stanowczo stwierdziła, że choć szanuje spojrzenie artystyczne na rzeczywistość, to z całą stanowczością może stwierdzić, że film "Zielona Granica" nie jest oparty na faktach.
- Nie pokazuje żadnych zdarzeń z perspektywy funkcjonariuszy Straży Granicznej. Nikt z autorów tego filmu nie próbował szukać kontaktów z nami. Nie było również żadnych konsultacji merytorycznych z nami, żeby choć w minimalny sposób zapoznać się z realiami naszych działań - powiedziała rzecznik.
Straż Graniczna jako formacja wielokrotnie była zaangażowana we współpracę z różnymi twórcami filmowymi.
- Mieliśmy przyjemność obserwować, z jakim zaangażowaniem próbują poznać realia naszej służby, łącznie z tymi emocjami, które towarzyszą funkcjonariuszom Straży Granicznej na co dzień, aby potem pokazać je w filmie - przypomniała Michalska. Jednak jak podkreśliła, w przypadku realizacji filmu "Zielona Granica" takich działań kompletnie zabrakło.
REKLAMA
Czytaj również w wPolityce.pl: Agnieszka Holland nie rozumie, że kłamstwo ma konsekwencje? Sponiewieranie obrońców polskich granic musi budzić oburzenie
Pomóc wszystkim, narażając własne życie
Odnosząc się do recenzji, rzecznik przypomniała, że priorytetem funkcjonariuszy Straży Granicznej jest również nieść pomoc wszystkim potrzebującym. Polega ona na tym, że zawsze jest ustalany stan zdrowia cudzoziemców, do których docierają funkcjonariusze.
- Jeśli człowiekowi trzeba udzielić pomocy, to funkcjonariusze zawsze udzielają pierwszej pomocy przedmedycznej. Od sierpnia 2021 roku prawie 1000 razy były wzywane zespoły ratownictwa medycznego do cudzoziemców - poinformowała Michalska.
W recenzji "The Guardian" trudno szukać informacji o tym, że funkcjonariusze polskiej Straży Granicznej przez ostatnie dwa lata uczestniczyli w kilkudziesięciu akcjach ratunkowych na bagnach.
REKLAMA
- Narażając własne życie, wyciągali ludzi w bardzo niebezpiecznych warunkach. W ten sposób uratowali życie około 80 cudzoziemców - przypomniała rzecznik.
Michalska podkreśliła, że te osoby przedostały się na teren Polski nielegalnie i nie są uchodźcami, lecz migrantami ekonomicznymi.
- Uchodźcami są ludzie, którzy szukają pomocy w pierwszym kraju, który jest bezpieczny. Te osoby, które my ratujemy, przedostały się do Polski świadomie nielegalnie i nie po to, aby ubiegać się o ochronę w Polsce - przekazała Michalska.
Po chwili dodaje, że osoba, która jedzie przez pół świata, ponieważ chce złożyć wniosek o ochronę międzynarodową w Niemczech czy we Francji, nie jest uchodźcą, ale jest migrantem ekonomicznym.
REKLAMA
Czytaj także w TVP Info: Paweł Jabłoński: PO postanowiła udawać partię przeciwną nielegalnej migracji
Wyspy wolne od imigrantów
Recenzent brytyjskiego dziennika nie zadał sobie trudu, żeby opisać, na czym polega presja migracyjna i jak wygląda wywołana na polecenie Putina wojna hybrydowa na naszej granicy. Nie wspomina o tym, że z nielegalnymi imigrantami nie radzi sobie praktycznie cała zachodnia Europa. W sierpniu premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak poinformował, że ma sposób, aby zmienić tę sytuację i zadeklarował, że na Wyspy nie wpłynie już żadna łódź z nielegalnymi przybyszami.
Jak poinformowała rzecznik Straży Granicznej, ludzie z krajów azjatyckich i afrykańskich opłacają podróż do krajów, w których chcą złożyć wnioski o ochronę międzynarodową. W naszym przypadku napływ nielegalnych imigrantów i próby przerzucenia ich na polską stronę jest zorganizowany przez białoruskie służby specjalne.
Nawiązując do recenzji filmu "Zielona Granica" i braku próby nawiązania jakiegokolwiek kontaktu przez ekipę filmową, Michalska podkreśliła, że funkcjonariusze SG zawsze bardzo chętnie opowiadają o tym, jak wygląda służba.
REKLAMA
Nie ma zgody na szarganie polskiego munduru
- Wszystko po to, aby przybliżyć, na czym polegają nasze zadania, jak pracujemy, jak chronimy naszą granicę - przekazała Michalska i dodała, że funkcjonariusze Straży Granicznej są dumni, że noszą polski mundur.
- Jesteśmy spadkobiercami polskich formacji granicznych i jesteśmy obrońcami granic. Niemal codziennie z narażeniem życia niesiemy pomoc wszystkim potrzebującym. Dlatego stanowczo sprzeciwiamy się tym, którzy próbują szkalować nasze dobre imię i szargać mundur. Nie zgadzamy się na to - poinformowała rzecznik.
Czytaj również:
- Wiceszef MSZ: Tusk chciał wpuszczać migrantów sprowadzonych przez Łukaszenkę
- Szef MSWiA ostrzega: gdyby nasza granica padła, ulicami naszych miast szłyby kolumny nielegalnych migrantów
Maciej Marcinek
REKLAMA