Rolnik z Krynek z uznaniem o pracy służb na granicy: żołnierz polski dał poczucie bezpieczeństwa lokalnej społeczności

2023-10-11, 07:25

Rolnik z Krynek z uznaniem o pracy służb na granicy: żołnierz polski dał poczucie bezpieczeństwa lokalnej społeczności
Jacek Słoma, rolnik z Krynek. Foto: PR

- Nie chciałbym użyć zbyt ostrych słów, ale czasami mam wrażenie, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju klasizmem. Jest taki stereotyp, że mieszkańcy (Podlasia - red.) nie są wyedukowani, są niedouczeni, wręcz niespełna rozumu. Że nie rozumiemy sytuacji, z którą mamy do czynienia - mówi reporterowi portalu PolskieRadio24.pl Jacek Słoma, rolnik, który opowiedział nam, jak się żyje przy polsko-białoruskiej granicy w czasach kryzysu migracyjnego.

Jacek Słoma jest jedną z tysięcy osób, które mieszkają przy granicy polsko-białoruskiej. Gdy wybuchł kryzys migracyjny, tylko przez Krynki, gdzie żyje wraz z rodziną, przechodziły dziesiątki osób z Afryki czy Bliskiego Wschodu.

Od 2021 r. rolnik publikuje też na platformie X (dawniej Twitter) informacje o tym, co się dzieje na Podlasiu w związku z wojną hybrydową, którą inicjują reżimy białoruski i rosyjski. Wpisy ukazują sytuację z perspektywy mieszkańców tych obszarów.

Jak nam tłumaczy, wraz z nasilającą się presją migracyjną wzrastało poczucie zagrożenia wśród autochtonów. - Zaczęliśmy zamykać domy, bramy, samochody - opowiada. Jak mówi, na Podlasiu mieszka wiele starszych osób, które obawiały się o swoje bezpieczeństwo. - Moja mama po zmroku nie wychodziła do ogrodu - tłumaczy. Podkreśla, że obawiał się też o swoją żonę i dzieci.

Czytaj również:

- Moja żona w sierpniu 2021 r. zabrała dzieci do Białegostoku. W trakcie żniw nie byłem w stanie stać pod domem i ciągle ich pilnować - wspomina. 

ZOBACZ CAŁY WYWIAD Z JACKIEM SŁOMĄ:

"Czułem dumę"

Rolnik dodaje, że jak pojawiło się wojsko - Straż Graniczna na tym terenie działa niezmiennie od lat - jak zaczęła powstawać zapora na granicy, to sytuacja powoli uległa poprawie. - W tym momencie poczułem dumę, że widzę polskiego żołnierza, że widzę żołnierza z flagą Polski na ramieniu i że ktoś traktuje tę sytuację serio - stwierdził.

Zapytany o film Agnieszki Holland "Zielona granica" i obraz mundurowych tam przedstawiony powiedział, że "może mówić tylko o sytuacjach, które widział". - Nie mogę wypowiadać się o sytuacjach, których albo nie widziałem, albo są wątpliwe, albo są jakieś skrajne i trudne do weryfikacji - zaznaczył.

- Z mojej perspektywy wygląda to tak, że Straż Graniczna jest w pełni profesjonalna - dodał.

Mówiąc z kolei o osobach, które mieszkają daleko od Podlasia i z domowego fotela, sprzed telewizora komentują i oceniają sytuację na granicy, stwierdził, że "duża część mieszkańców tych terenów jest zła na te komentarze". - Pisze się: "szmalcownicy", [pisze się] o jakimś zobojętnieniu, a nie mówi się o wystawieniu na szwank naszego bezpieczeństwa - zauważył.

Czytaj również:

- Nie mówi się o tym, że my mieszkamy bezpośrednio przy tej granicy. Że ludzie zabierali dzieci ze szkół w momencie szturmu na granicy, więc to łatwo jest mówić o jakichś wyimaginowanych bardzo często sytuacjach na granicy z bezpiecznej pozycji, wygodnego fotela gdzieś tam w odległości - ocenił.

Niesprawiedliwe oceny

Jacek Słoma podkreśla ponadto, że należy pamiętać o tym, iż "ten wygodny fotel może tym komentatorom służyć dzięki pracy Straży Granicznej czy Wojska Polskiego".

- Wojsko Polskie, Straż Graniczna są w mojej ocenie dobrze widziane przy granicy. Widzę pracę tych ludzi. Mam ten przywilej, że ja jestem przy granicy, widzę te patrole. Widziałem momenty, kiedy oni przyjeżdżali, pojawiali się, próbowali opanować sytuację - wylicza.

Dodaje, że nie powie złego słowa o obecności wojska czy Straży Granicznej na tym terenie. - Powiem więcej, jestem wdzięczny za to, że ktoś potraktował ten problem poważnie i żołnierz polski w dużej mierze dał poczucie bezpieczeństwa lokalnej społeczności - stwierdził.

Zapraszamy do obejrzenia całego wywiadu z Jackiem Słomą.

Paweł Kurek

Polecane

Wróć do strony głównej