Rolnik z przygranicznych Krynek dziękuje mundurowym. "Ludzie nie boją się wychodzić po zmroku. Żyjemy normalnie"
"Płot odciążył żołnierzy i Straż Graniczną. Daje tak potrzebny na reakcję czas. Migracja przeniosła się tam, gdzie tego płotu nie ma. Nikogo nie dziwi widok żołnierzy, nikt nie płacze, że żołnierz wszedł do sklepu z bronią. Moje dzieci bawią się spokojnie pod domem, w czasie gdy ja jestem w polu. Ludzie nie boją się wychodzić po zmroku. Żyjemy normalnie" - napisał w mediach społecznościowych Jacek Słoma, rolnik z Krynek (woj. podlaskie), mieszkaniec strefy przygranicznej.
2023-09-26, 13:01
Jacek Słoma w swojej relacji w serwisie X (dawny Twitter) opisał sytuację z sierpnia 2021 r. Wówczas to, wskazał, na granicy nie było ani płotu, ani innej "choćby tymczasowej bariery".
Funkcjonariusze Straży Granicznej byli wówczas zmuszeni, aby wybierać, "które grupy migrantów zatrzymują, a które odpuszczają".
"Już wtedy widzieliśmy kilkunasto- a czasem kilkudziesięcioosobowe grupy migrantów, które przemierzały polne drogi, włamywały się do pustostanów, budynków gospodarczych (w tym kilkukrotnie do mojego garażu i domu po mojej babci), kilkudziesięcioosobowa grupa przeszła przez pobliską wieś, ciągając za klamki w drzwiach zaparkowanych pod domami aut" - czytamy we wpisie.
Z relacji rolnika wynika, że jego matka przestała po zmroku chodzić do ogrodu, a jego żona, wraz z dziećmi, na jakiś czas pojechała do stolicy woj. podlaskiego - Białegostoku.
REKLAMA
Ataki na mundurowych
Jacek Słoma odniósł się też to "szturmu na granicę w Kuźnicy". Wówczas to, pisał "rodzice zabierali dzieci ze szkoły, inni widzieli wszystko z okien własnych domów (kilkaset metrów od granicy)". Jak opisał pola mieszkańców okolicy "graniczyły z granicą na odcinku 3,5 km".
Rolnik widział, że po drugiej stronie tymczasowej zapory widać było ogniska migrantów. "Ci nocami potrafili rzucać w naszych żołnierzy nie tylko kamieniami i butami (serio), ale także płonącymi badylami, od których zapalała się trawa a czasem uprawy z pól. Żołnierze gasili to łopatami i swoimi butami" - opisał.
- Nie ustają ataki na granicę z Białorusią. Ponad 50 osób próbowało nielegalnie dostać się do Polski
- "Spawarki rogówek" w akcji. Tak wyglądała sytuacja na granicy z Białorusią. Nagranie daje do myślenia
"Pamiętam rozmowę z kierowcą wojskowej karetki, który mówił mi o połamanych szczękach, nosach, obojczykach, pękniętych czaszkach naszych żołnierzy, których odwoził z granicy" - czytamy.
REKLAMA
Posłuchaj
Rolnik z Krynek: imigranci chcieli transportu do Niemiec
We wpisie jest też mowa o wydarzeniach w Usnarzu. Tam, po stronie białoruskiej, w pobliżu polskiej granicy, w sierpniu 2021 r., zebrała się grupa migrantów. Kilkadziesiąt osób chciało przedostać się do Polski, co uniemożliwiały polskie służby. Zdaniem Jacka Słomy, tym wydarzeniom "towarzyszył lament".
"Byłem tam, zanim pojawiła się telewizja. Takich Usnarzy było więcej, np. pod Minkowcami, Jurowlanami itd. Znikały po dwóch dniach, gdy nie było zainteresowania mediów i aktywistów" - podkreślił.
Rolnik mówił też o swoich spotkaniach z ludźmi, którzy przedostali się do Polski. Jak ocenił, ludzi ci "wiedzieli, czego chcą", a pierwszą rzeczą, o którą prosili, był transport do Niemiec lub większego miasta. Oferowali za to "sumy w dolarach". "To było dla mnie zrozumiałe, po to się tu znaleźli. Od początku wiedzieli, w jaką grę przyszło im grać" - opisywał Słoma. Przyjmowali pomoc w postaci jedzenia i wody, kontynuował, ale nie takiej pomocy oczekiwali przybysze.
Wskazał też, że migranci, którzy przedostawali się do Polski, inaczej traktowali polskich mundurowych, inaczej lokalnych mieszkańców, a jeszcze inaczej - media i aktywistów.
REKLAMA
"Myślę, że najbardziej szczerzy byli wobec nas - autochtonów. To żadna tajemnica, rozmawiałem o tym także ze znanymi aktywistami, też tak to widzą" - czytamy we wpisie.
"Płot odciążył żołnierzy i SG"
"Od początku pisałem, że mamy do czynienia z kryzysem granicznym, zaś migracja jest jednym z jego elementów. Dziś z perspektywy czasu wiemy jeszcze więcej. Dziś już nie relacjonuję wam sytuacji z granicy tak jak jeszcze rok temu. Z prostego powodu. Na moim odcinku jest bardzo spokojnie" - napisał Jacek Słoma.
Posłuchaj
Zobacz również na niezalezna.pl: Kaczyński o obronie granicy przed atakiem hybrydowym. Mówił też o postawie Agnieszki Holland
Rolnik z Krynek ocenił, że pomogło w tym postawienie zapory na granicy. "Płot odciążył żołnierzy i SG. Daje tak potrzebny na reakcję czas. Migracja przeniosła się tam, gdzie tego płotu nie ma. Nikogo nie dziwi widok żołnierzy, nikt nie płacze, że żołnierz wszedł do sklepu z bronią. Moje dzieci bawią się spokojnie pod domem, w czasie gdy ja jestem w polu. Ludzie nie boją się wychodzić po zmroku. Żyjemy normalnie".
REKLAMA
Kończąc wpis, Jacek Słoma podziękował Straży Granicznej i żołnierzom.
X, PAP, IAR
REKLAMA