Siemoniak chce redukcji armii przy granicy z Białorusią? Gen. Polko: obecność wojskowa jest tam potrzebna
Były szef MON Tomasz Siemoniak powiedział w Radiu Zet, że "w Straży Granicznej powinno być 4 tys. etatów więcej, a w działaniach związanych z ochroną wschodniej granicy powinno brać udział mniej policji i wojska". - Nie może być tak, że pan poseł Siemoniak [...], który w nocy miał sen, nagle wymyślał, żeby wojsko stamtąd zabrać i zwiększyć ilość Straży Granicznej - skomentował w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl wypowiedź polityka PO gen. Roman Polko.
2023-11-16, 16:45
- Tutaj na razie nic się nie zmienia. Ja uważam - to jest taki mój osobisty pogląd [...] - że w znacznie większym stopniu trzeba przesunąć ciężar na Straż Graniczną - powiedział Siemoniak. Ocenił, że w Straży Granicznej powinno być 4 tys. etatów więcej, a w działaniach związanych z ochroną wschodniej granicy powinno brać udział mniej policji i wojska.
Były dowódca GROM gen. Roman Polko, komentując wypowiedź posła PO Tomasza Siemoniaka, stwierdził, że "Straż Graniczna przede wszystkim skupia się na procedurach. Chroni granicy, ale nie jest formacją przeznaczoną do prowadzenia działań bojowych, czy działań o charakterze hybrydowym".
- To wyszło nawet podczas tego kryzysu, że Straż Graniczna nie była do tego przygotowana - zaznaczył.
REKLAMA
Jak mówił "nie ma potrzeby dodatkowych etatów dla Straży Granicznej, bo to i tak będą etaty biurokratyczne". - To nie są ludzie przeznaczeni do tego, żeby prowadzić działania o charakterze bojowym przeciwdywersyjnym, bo z takimi sytuacjami mamy do czynienia na granicy - zaznaczył.
Działanie policji i SG
Generał Polko tłumaczył w rozmowie z nami, że formacje policyjne i Straży Granicznej potrzebne są na granicy polsko-białoruskiej do działań, które obserwowaliśmy w ubiegłym roku, gdy dochodziło do prób siłowego przekroczenia granicy.
- Największym zagrożeniem jest hybrydowy zmasowany atak, nie tylko przy użyciu migrantów, ale zza pleców migrantów, realizowany przez formacje o charakterze bojowym, takie jak Grupa Wagnera - stwierdził. Dodał, że "obecność wojskowa jest tam potrzebna". - Głównie jednostek specjalnych, które mogą odpowiadać na działania o charakterze nieregularnym - zaznaczył.
Były dowódca GROM mówił ponadto, że "większe formacje, które znajdują się na Podlasiu, również nie są zbędne, ponieważ dają poczucie bezpieczeństwa lokalnej ludności i wspierają Straż Graniczną".
REKLAMA
- To też jest wyraźny sygnał dla Łukaszenki, że nasza granica jest dobrze chroniona i jakiekolwiek prowokacje z tamtego kierunku, czy to z użyciem śmigłowca, czy jakichkolwiek innych formacji, które próbowałyby testować naszą odporność na ich działania, jesteśmy w stanie neutralizować - ocenił.
Czytaj także:
- Ćwiczenia "Lampart-23". Żołnierze z warszawskiej brygady pancernej szykują się do "Szpicy NATO"
- Prezydent Andrzej Duda mianował nowych generałów
WZZ Podlasie
- Po pierwsze poznaje potencjalny rejon działań. Po drugie to, co jest bardzo ważne przy okazji tych działań hybrydowych, zwiększa się koordynacja komunikacji i łączności. Wymiana informacji między wojskiem, policją i Strażą Graniczną jest w praktyczny sposób realizowana - wyjaśniał. Po trzecie, kontynuował, "dużym atutem są Wojska Obrony Terytorialnej, które korzystając z tego, że doskonale znają teren, bo to są najczęściej ludzie z tamtych okolic, sprawdzają się w praktyce".
- Nie wyobrażam sobie, żeby rzeczywiście z tego rezygnować - dodał.
REKLAMA
Generał Roman Polko mówił ponadto, że "nie może być tak, że pan poseł Siemoniak, który nie ma ani pod sobą służb wywiadowczych, ani nie rozmawia z najwyższymi dowódcami wojskowymi Straży Granicznej, policji, bez jakiejkolwiek analizy, tak po prostu jako ekspert, który w nocy miał sen, nagle wymyślał, żeby wojsko stamtąd zabrać i zwiększyć ilość Straży Granicznej".
Nasz dziennikarz wskazał w rozmowie z generałem, że Tomasz Siemoniak mówił w udzielonym wywiadzie radiowym, iż w październiku był na Podlasiu i rozmawiał z ekspertami i samorządowcami.
- No dobrze, ale czy rozmowa z samorządowcem to jest taki sam ekspert, jak ktoś, kto się zajmuje od lat wywiadem i ma całe wyspecjalizowane kierunki, które działają na odcinku białoruskim? Czy to jest to samo, co rozmowa z komendantem Straży Granicznej z dowódcą wojskowym? - pytał dowódca GROM.
Tarcza antyrakietowa
Jak mówił, "z całym szacunkiem dla samorządowców, ale w przeszłości znaleźli się tacy, którzy chcieli decydować o tym, czy w Redzikowie ma być tarcza antyrakietowa, czy też nie ma być. I bardzo aktywnie zabierali ten głos, wręcz wchodząc na arenę międzynarodową i tak naprawdę psując to, co Polska ze Stanami Zjednoczonymi już w tamtym czasie mogła osiągnąć".
REKLAMA
- Niech o tym decydują ci, którzy mają bieżące rozeznanie wywiadowcze z informacji, jakie są zagrożenia z tamtego kierunku. Niech oni to konsultują z dowódcami wojskowymi, z Komendantem Głównym Straży Granicznej, który też określa swoje potrzeby - tłumaczył.
- Niech to będzie wynikiem przemyślanych analiz, rzetelnej oceny sytuacji, a nie na zasadzie takiego hasła, które po prostu jest rzucane już w eter do wiadomości opinii publicznej, a które nie przeszło weryfikacji w postaci nawet takiej burzy mózgów z udziałem różnych przedstawicieli odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Rzeczpospolitej - skwitował.
Czytaj więcej:
- Poligon w ogniu. Tak ćwiczą polscy żołnierze stacjonujący przy granicy z Białorusią
- Białoruś nasiliła dezinformację wymierzoną w Polskę. Żaryn: to uzupełnienie operacji hybrydowej
- Kolejni nielegalni imigranci na granicy z Białorusią. Kilkadziesiąt osób próbowało przedostać się do Polski
Rozmawiał Paweł Kurek
REKLAMA