"Niekonsekwentne i nielogiczne". Politolog wskazuje proceduralny błąd marszałka Sejmu

- To było bardzo niekonsekwentne i kompletnie nielogiczne. Były pytania, nie ma odpowiedzi. Trzeba było nie robić tych pytań i nie robić cyrku - mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl prof. Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Marszałek powołał się na regulamin, ale błędnie zastosował przepis - stwierdził.

2023-12-13, 15:09

"Niekonsekwentne i nielogiczne". Politolog wskazuje proceduralny błąd marszałka Sejmu
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia na sali obrad izby w Warszawie. Foto: PAP/Marcin Obara

We wtorek premier Donald Tusk wygłosił w Sejmie exposé, w którym przedstawił program działania oraz skład Rady Ministrów. Następnie przedstawiciele klubów i koła wygłaszali oświadczenia i zadawali pytania Tuskowi.

Premier przekazał, że na każde pytanie, które - według niego - było pytaniem, a nie politycznym manifestem, posłowie otrzymają odpowiedź na piśmie. 

Poseł PiS, były wiceszef MSZ Paweł Jabłoński, powołując się na artykuł 117 ustęp 2 Regulaminu Sejmu, powiedział, że debata nad wnioskiem o wotum zaufania "obejmuje zadawanie pytań prezesowi Rady Ministrów oraz jego odpowiedzi na te pytania". Marszałek Sejmu Szymon Hołownia, odnosząc się do wypowiedzi Jabłońskiego, powiedział, że ten "pomylił artykuły".

- Artykuł 117 dotyczy wotum zaufania wyrażonego Radzie Ministrów, a my jesteśmy w artykule 113, który bardzo precyzyjnie opisuje, jak wygląda powoływanie Rady Ministrów w drugim, konstytucyjnym etapie, i tam słowa, o których pan mówi, i procedury, o których pan mówi, nie mają zastosowania - mówił Hołownia.

REKLAMA

Pytania i odpowiedzi

Okazuje się jednak, że część debaty przebiegała zgodnie z zapisami artykułu 117. Jest tam bowiem mowa o zadawaniu pytań Prezesowi Rady Ministrów i udzielaniu przez niego na nie odpowiedzi. "Debata nad wnioskiem obejmuje wyłącznie zadawanie pytań Prezesowi Rady Ministrów i jego odpowiedzi na pytania" - czytamy w ustępie 2.

Gdyby natomiast konsekwentnie zastosować przepisy artykułu 113 Regulaminu Sejmowego, posłowie podczas debaty nie mogliby zadawać pytań, ponieważ ten artykuł w ogóle nie przewiduje takiej opcji. W ustępie 4 czytamy, że "Prezes Rady Ministrów przedstawia Sejmowi na posiedzeniu program działania Rządu oraz proponowany przez niego skład Rady Ministrów". W kolejnych ustępach też nie ma mowy o zadawaniu pytań i udzielaniu odpowiedzi na nie przez Prezesa Rady Ministrów. W ustępie 5 czytamy, że "wniosek Prezesa Rady Ministrów w sprawie wyboru Rady Ministrów jest głosowany łącznie. Art. 112 ust. 2 stosuje się odpowiednio", a w ustępie 6. - że "Sejm wybiera Prezesa Rady Ministrów oraz proponowanych przez niego członków Rady Ministrów bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów".

Marszałek Szymon Hołownia, argumentując, że Donald Tusk może odpowiedzieć na pytania zadawane przez posłów na piśmie, powołał się na artykuł 113, który nie dopuszcza pytań i odpowiedzi. Jednocześnie pozwolił na zadawanie pytań podczas debaty, a o tym z kolei mówi artykuł 117, który przewiduje też konieczność odpowiedzenia na nie.

"Niekonsekwentne i nielogiczne"

Zdaniem prof. Bartłomieja Biskupa, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, Donald Tusk powinien odpowiedzieć na zadawane pytania z mównicy. - Sens zadawania pytań jest taki, że po pytaniach następują odpowiedzi i na tej podstawie parlamentarzyści głosują - stwierdził. Ekspert dodał, że rozumie, iż to jest formalność, ponieważ głosowanie odbywa się według klucza partyjnego, ale skoro pytania padły, to premier powinien się do nich odnieść.

REKLAMA

Natomiast, jak mówi, "tu nie trzeba było w ogóle robić tych pytań, skoro zastosowano inny artykuł regulaminu Sejmu, gdzie nie ma nic o pytaniach, jak i o odpowiedziach". - Trzeba było tylko przegłosować przyjęcie proponowanego składu Rady Ministrów i tyle - ocenia.

Politolog podkreśla, że to było niekonsekwentne, ponieważ w Sejmie obradowano zgodnie z "procedurą tzw. pierwszego kroku, gdzie są te składniki wymienione: pytania, odpowiedzi, głosowanie".

- Tę procedurę (wyboru prezesa Rady Ministrów - red.) zaczęto w ten sposób, a skończono inaczej - tłumaczy.

Zapytany o powód takiej decyzji, stwierdził, że chodziło tu o czas. - Po wydarzeniach z udziałem posła Grzegorza Brauna (w przerwie obrad poseł Konfederacji użył gaśnicy do zgaszenia menory - red.), ci, którzy decydowali o przebiegu obrad, nie chcieli siedzieć do nocy w parlamencie - marszałek Sejmu i premier - tylko chcieli już zakończyć, bo tam później była uroczystość marszałka - mówił. Jak dodał, w jego ocenie odpowiedzi na pytania mogłyby potrwać jeszcze około dwóch godzin.

REKLAMA

- To było bardzo niekonsekwentne i kompletnie nielogiczne. Były pytania, nie ma odpowiedzi. To nie trzeba było robić tych pytań i nie robić cyrku - powtórzył.

Funkcja informacyjna Sejmu

Bartłomiej Biskup mówił ponadto, że Sejm spełnia też funkcję informacyjną, która jest istotna z perspektywy obywateli. - Tam zresztą było trochę takich pytań bardzo konkretnych, dotyczących poszczególnych zakładów pracy, miast czy poszczególnych polityk publicznych - wyliczał. Jak zauważył, na odpowiedzi wszyscy oczekiwali - zarówno sympatycy, jak i przeciwnicy nowego rządu.

- Jak się powiedziało "a", to trzeba było już powiedzieć "b". Jeżeli już były pytania, to po prostu trzeba było zrobić odpowiedzi - ocenił.

Zapytany, czy opisywana sytuacja nie kłóci się z zapowiedziami marszałka Szymona Hołowni, który deklarował przestrzeganie przepisów i transparentność prac sejmowych, stwierdził, że "pragmatyka i polityka w tym momencie górowała nad regulaminem Sejmu czy nad tymi deklaracjami, że Sejm będzie otwarty". - To się będzie zdarzać w polityce zawsze, że te cele polityczne i decyzje polityczne dominują nad decyzjami regulaminowymi czy prawnymi - tłumaczył.

REKLAMA

Profesor mówił, że "prawdopodobnie wcześniej planowano, iż premier Donald Tusk odpowie na pytania z mównicy, ale ponieważ czas zaczął się kurczyć, to zdecydowano, że tego elementu nie będzie". - Marszałek powołał się na ten regulamin, ale błędnie zastosował przepis - stwierdził.

- Powinien był zastosować przepis, który nie mówi o debacie, czyli nie robić debaty i nie robić pytań. Konsekwentnie. Wtedy nie byłoby odpowiedzi, nie byłoby tego problemu - ocenił.  Dodał, że "Hołownia zastosował inny artykuł regulaminu Sejmu na początku, a później w drugiej części obrad inny". - To jest niekonsekwencja. Pewnie to też wynika z braku doświadczenia marszałka, ale też z tej decyzji politycznej, która była podjęta, żeby po prostu debatę skrócić - podkreśli.

Prof. Bartłomiej Biskup zaznaczył ponadto, że "na pewno są takie momenty, gdzie polityka wygrywa, że deklaracje, deklaracjami, otwartość, otwartością, ale ta pragmatyka polityczna jest na pewno w działaniu każdego z tych polityków ważniejsza niż te deklaracje otwartości, które też pewnie będą realizowane".

- No, ale jak widać, że tutaj tego elementu zabrakło - skwitował.

REKLAMA

Paweł Kurek

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej