"Nie, nie i jeszcze raz nie!". Taki prezent pod choinkę może przynieść cierpienie
- Nie, nie i jeszcze raz nie! Apelujemy, żeby nie dawać psów i kotów w prezencie pod choinkę. Jeżeli to ma być prezent dla dziecka, to zachęcam do wizyty w sklepie z zabawkami. Ponieważ bywa, że takie "prezenty" trafiają potem do nas albo porzucone zamarzają na mrozie. A jeżeli już zdecydowaliśmy się, by przygarnąć zwierzaka do domu, to kochajmy go i bądźmy odpowiedzialni - mówi wolontariuszka ze schroniska dla zwierząt w Milanówku Anna Szulc. Jak na co dzień wygląda opieka nad bezdomnymi stworzeniami? To sprawdził nasz reporter Paweł Kurek.
2023-12-23, 06:00
Anna od kilku lat jest wolontariuszką w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Milanówku. Zna imiona i historię większości psów i kotów, które się w nim znajdują. A jest ich niebagatelna liczba, bo ponad 80. Jak mówi, w mijającym roku do tej placówki trafiło około 200 zwierząt, z czego około 40 wróciło do swoich właścicieli. Pozostałe, z mniejszym lub większym sukcesem, zostają wyadoptowane. Niestety część ponownie wraca do azylu i czeka na kolejną szansę. Są jednak i takie, których, mimo wielu starań, całymi latami nikt nie chce przygarnąć.
Do tej grupy należy Tores. Sporej wielkości kundel o ciemnobrązowo czarnym umaszczeniu. Gdy podchodzimy do jego boksu zaczyna głośno szczekać i biegać od ściany do ściany. Jest bardzo pobudzony, bo wyczuwa obcych, ale ich nie widzi, co wzmaga jego agresję. - Jest ślepy. Stracił tu najlepsze lata swojego życia i wzrok. Jest z nami już 7 lat - tłumaczy Anna.
ZOBACZ: REPORTAŻ O SCHRONISKU DLA ZWIERZĄT W MILANÓWKU
Inny senior, Baltazar, to 16-letni kundelek, u którego widoczne są pierwsze objawy demencji. Drepcze zobojętniały ze spuszczoną głową po niewielkim pomieszczeniu gospodarczym, gdzie przetrzymywana jest zimą mokra karma dla zwierząt, by nie zamarzła oraz leki. To jedno z nielicznych pomieszczeń na terenie całego schroniska, w których jest względnie ciepło. Dlatego umieszczono tu posłanie dla "dziadzia", jak jest pieszczotliwie nazywany. Pozostałe schroniskowe psy mają do dyspozycji niewielkie, zabezpieczone siatką z drutu, wybiegi, do których wstawione są drewniane budy. Są też, znajdujące się w murowanych przybudówkach boksów, nieco bardziej komfortowe legowiska. Na terenie placówki, w jednym z domów, znajduje się też azyl dla kotów.
Baltazar miał szczęście w nieszczęściu, został odłowiony przez straż miejską zaledwie dwa tygodnie temu. W innym wypadku mógłby nie przetrwać zimy. - Tak nie powinno być, że jesień swojego życia spędza w takim miejscu. On pilnie potrzebuje domu - stwierdza moja schroniskowa przewodniczka.
REKLAMA
"Nie, nie i jeszcze raz nie!"
W grudniu tego roku azyl przygarnął też Felę. Suczka nie potrafi się odnaleźć w nowych warunkach, gdzie jest zimno, gdzie przez cały dzień słychać ujadanie innych psów, gdzie są obcy ludzie. - To odbija się nie tylko na jej psychice, ale też na ciele. Fela boi się wychodzić z budy i wygryza sobie skórę z ogona, bo jest tak zestresowana - słyszę. Podczas realizacji nagrań do reportażu poznaję też Arkana, młodego psiaka, który trafił do schroniska z poranionym pyskiem. Jest czarny, co niestety nie wróży dobrze. Jak się dowiaduję, tak umaszczone zwierzęta trudniej znajdują nowy dom. - Jest jakoś tak, że czarne psy siedzą dłużej w schronisku - zdradza wolontariuszka.
Tores, Baltazar, Fela czy Arkan to jedne z wielu zwierząt, których historie opowiedziała mi Anna. Na miejscu miałem też okazję przyjrzeć się pracy ludzi opiekujących się tymi stworzeniami. To pracownicy i wolontariusze azylu, którzy z miłością i oddaniem dbają o to, by życie ich podopiecznych, mimo trudnych warunków, w jakich się znaleźli, było znośne. Sprzątają boksy, karmią, wyprowadzają na spacer i wytrwale szukają dla nich nowego domu.
Jak wygląda codzienne życie w schronisku dla zwierząt? Zapraszam do obejrzenia dołączonego do artykułu reportażu wideo.
Paweł Kurek
***
REKLAMA
Reportaż, który powstał w milanowskim schronisku, jest swoistym apelem do naszych czytelników, którzy myślą o tym, by w Święta Bożego Narodzenia podarować bliskim zwierzę. Prośbą, abyście Państwo dobrze przemyśleli swoją decyzję. A najlepiej odłożyli ją w czasie, jeśli jeszcze jest taka możliwość. Ponieważ, jak przestrzegają przedstawiciele pro zwierzęcych organizacji, pracownicy i wolontariusze schronisk dla bezdomnych zwierząt czy służby odpowiedzialne za ich odławianie, spontaniczna decyzja powodowana chęcią sprawienia radości bliskiej osobie, może się skończyć tragicznie dla takiego stworzenia.
O tym, jak wiele z nich trafia do schronisk, bo właściciele nie udźwignęli trudu posiadania zwierzęcia, wie doskonale wolontariuszka Anna. - Nie, nie i jeszcze raz nie! Apelujemy, żeby nie dawać psów i kotów w prezencie pod choinkę. Jeżeli to ma być prezent dla dziecka, to zachęcam do wizyty w sklepie z zabawkami. Ponieważ bywa, że takie "prezenty" trafiają potem do nas albo porzucone zamarzają na mrozie. A jeżeli już zdecydowaliśmy się, by przygarnąć zwierzaka do domu, to kochajmy go i bądźmy odpowiedzialni - mówi.
REKLAMA