Wybory prezydenckie na Litwie. Kto zajmie miejsce Dalii Grybauskaite?
W niedzielę o godz. 7.00 (6.00 w Polsce) rozpoczęły się na Litwie wybory prezydenckie i dwa referenda: w sprawie ustanowienia podwójnego obywatelstwa i zmniejszenia liczby posłów ze 141 do 121. Głosowanie potrwa do godz. 20.00 (19.00 w Polsce).
2019-05-12, 14:33
Posłuchaj
O najwyższe stanowisko w państwie rywalizują: kandydat Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej (LSDP), unijny komisarz ds. zdrowia i bezpieczeństwa żywności Vytenis Andriukaitis, filozof Arvydas Juozaitis, europoseł Valentinas Mazuronis, były główny doradca prezesa banku SEB, ekonomista Gitanas Nauseda, posłowie Mindaugas Puidokas i Naglis Puteikis, kandydat Litewskiego Związku Rolników i Zielonych (LVZS) premier Saulius Skvernelis, kandydatka Związku Ojczyzny – Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (TS-LKD) posłanka Ingrida Szimonyte oraz przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL-ZChR) europoseł Waldemar Tomaszewski. W poprzednich wyborach prezydenckich lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin zdobył ponad 8 proc. poparcia.
Troje faworytów
Głównymi pretendentami są Nauseda, Szimonyte i Skvernelis. Ostatnie przedwyborcze sondaże dają im odpowiednio: 21 proc., 19 proc. i 18 proc. Według politologów na Ingridę Šimonyte zagłosują przede wszystkim ludzie młodzi, wykształceni, mieszkający w dużych miastach, o poglądach konserwatywnych i libernalnych. Saulius Skvernelis może liczyć na głosy klasy średniej i ludzi z prowincji o poglądach socjaldemokratycznych, a Gitanas Nauseda próbuje trafić do wszystkich.
Litewscy eksperci oceniają, że niezależnie od tego kto wygra, prezydencka polityka ulegnie zmianie. Niezmienne pozostaną jedynie kwestie bezpieczeństwa, obronności oraz polityki zagranicznej.
Czynne prawo wyborcze na Litwie ma ponad 2 mln 472 tys. osób.
Do zwycięstwa w pierwszej potrzeba ponad 50 proc. głosów. W ewentualnej dogrywce 26 maja wezmą udział dwaj kandydaci, którzy w pierwszej turze zdobędą najwięcej głosów.
Zmiany w konstytucji
Ustanowienie podwójnego obywatelstwa, czyli zmiana 12. artykułu konstytucji, wymaga zgody ponad połowy uprawnionych do głosowania, czyli opowiedzenia się na "tak" w referendum ponad 1 mln 236 tys. obywateli.
Zmiana 55. artykułu konstytucji, dotyczącego zmniejszenia liczby posłów, wymaga opowiedzenia się na "tak" ponad połowy uczestniczących w referendum, ale nie mniej niż 1/3 wszystkich wyborców, czyli ponad 824 tys. obywateli.
W opinii Katarzyny Mikszy z Uniwersytetu Michała Romera w Wilnie, oba referenda są niezwykle istotne, ale ważniejsze dla mieszkańców kraju może być referendum o podwójnym obywatelstwie. - Jest to kwestia, która poruszana jest na Litwie od wielu lat - zaznacza - Obecnie podwójne obywatelstwo na Litwie mogą mieć tylko te osoby, które opuściły kraj przed odzyskaniem niepodległości w 1990 roku oraz ich potomkowie. Ci, którzy wyjechali po 11 marca 1990 takiego prawa nie mają. Zwolennicy podwójnego obywatelstwa argumentują, że jest to konieczność, jeśli kraj chce utrzymać więź z emigrantami. Przeciwnicy tego rozwiązania twierdzą, że obywatel może być lojalny tylko wobec jednego państwa. Nie brakuje też głosów wyrażających obawę, że podwójne obywatelstwo może wykorzystać też Rosja.
REKLAMA
Spore emocje budzi też referendum dotyczące zmniejszenia liczby posłów ze 141 do 121. Jest to propozycja Litewskiego Związku Rolników i Zielonych, którzy rządzą państwem. Jak argumentuje strona rządowa - miałoby to zmniejszyć wydatki budżetowe. - Ta kwestia jest dosyć nowa. Pojawiła się tak jakby znienacka - mówi Katarzyna Miksza. Opozycja krytykuje referendum i nazywa je populistycznym.
Prognozuje się, że udział w wyborach weźmie ok. 60 proc. uprawnionych do głosowania. W głosowaniu przedterminowym, które trwało od poniedziałku, swój głos oddało już 9,45 proc. wyborców.
fc
REKLAMA