Arabia Saudyjska przedstawiła "niezaprzeczalny dowód agresji Iranu"
Władze saudyjskie pokazały w środę resztki dronów i pocisków, które według nich zostały wykorzystane w sobotnich atakach na instalacje naftowe na wschodzie kraju jako "niezaprzeczalne" dowody agresji ze strony Iranu. Teheran temu zaprzecza.
2019-09-18, 20:28
Rzecznik ministerstwa obrony Arabii Saudyjskiej płk Turki al-Malki sprecyzował na konferencji prasowej w Rijadzie, że na dwie instalacje naftowe skierowano w sumie 25 dronów i pocisków, w tym bezzałogowe statki powietrzne Delta Wing i pociski manewrujące Ja Ali. Dodał, że pociski zostały użyte przez Strażników Rewolucji, elitarne irańskie jednostki.
Powiązany Artykuł
D. Trump łagodzi retorykę w sprawie Iranu. "Nie chcę konfliktu z żadnym krajem"
- Atak został przeprowadzony z północy i niewątpliwie był sponsorowany przez Iran - przekazał rzecznik. - Dowody (...), które są przed wami, czyni to niezaprzeczalnym - stwierdził. Płk Al-Malki poinformował, że zarówno drony, jak i pociski zostały skierowane na instalacje Bukajk (Abqaiq) oraz, że pociski trafiły w instalację Churajs (Khurais).
Odpowiedź Iranu
Iran zaprzeczył, że dokonał jakiegokolwiek ataku. W reakcji na konferencję prasową al-Malkiego przedstawiciel władz irańskich oświadczył, że Arabia Saudyjska pokazała, że "nic nie wie".
Powiązany Artykuł
Dr Jerzy Targalski: słabnie pozycja Donalda Trumpa w kwestii Iranu
- Konferencja prasowa dowiodła, że Arabia Saudyjska nic nie wie o tym, gdzie zostały wyprodukowane, ani skąd wystrzelone rakiety i drony, i nie wyjaśniła, dlaczego system obronny kraju nie zdołał ich przechwycić - napisał na Twitterze doradca predydenta Iranu Hasana Rowhaniego, Hesameddin Aszena.
REKLAMA
>>>[CZYTAJ TAKŻE] Arabia Saudyjska wstrzymuje wydobycie ropy w zaatakowanych rafineriach
Oficjalnie do przeprowadzenia ataków przyznali się sprzymierzeni z Iranem jemeńscy rebelianci Huti, co zdaniem Teheranu miało być "ostrzeżeniem" dla Saudyjczyków, którzy dowodzą międzynarodową arabską koalicją walczącą w Jemenie z Huti od 2015 roku. Al-Malki, który jest również rzecznikiem sił koalicji, powtórzył, że atak nie mógł zostać przeprowadzony z Jemenu.
pb
REKLAMA