Wierszyna. Na Syberii bije polskie serce
Wierszyna to wieś na Syberii w obwodzie irkuckim, która została założona w 1910 roku przez polskich osadników z Zagłębia Dąbrowskiego i Małopolski. Skuszeni obietnicami carskich urzędników chłopi z zaboru rosyjskiego spakowali dobytek i w czerwcu 109 lat temu wyruszyli w nieznane, mając nadzieję na lepszy byt.
2019-09-27, 14:00
Prawie 7 tysięcy kilometrów od Polski
Na miejscu okazało się, że opowieści o żyznych ziemiach i rybnych rzekach nie były prawdziwe. Najpierw trzeba było usypać ziemianki, zebrać jagody i nauczyć się polować na króliki, jenoty, lisy i niedźwiedzie, żeby przetrwać nadchodzącą surową zimę.
W następnym roku, wraz z nadejściem wiosny przyszła pora na karczowanie lasu, aby można było posiać zboże i posadzić ziemniaki, a ze ściętych drzew wybudować domy. Jedna z najstarszych mieszkanek Wierszyny Sabina Pośpiech wspomina, że bez pomocy miejscowego narodu – Buriatów – polscy chłopi nie przetrwaliby surowej zimy. Z kolei Buriat Lew Mantykow podkreśla, że Polacy nauczyli jego przodków hodowli krów, koni i uprawy ziemniaków.
25 września 2019 roku w Wierszynie
By uhonorować pierwszych, polskich osadników – założycieli wioski, odsłonięto pamiątkową tablicę. Przytwierdzono ją do olbrzymiego głazu i ustawiono obok drewnianego krzyża, który jest nie tylko symbolem chrześcijaństwa, ale także polskiej niezłomności. Ten swoisty pomnik upamiętniający polskich osadników stanął w miejscy, w którym 109 lat temu usypane zostały pierwsze ziemianki.
Powiązany Artykuł
Syberia: świętowano 30 lat nauki języka polskiego
Inicjatorem całego przedsięwzięcia jest mieszkaniec Kielc Marek Adamczak, który chciał, aby pamięć o pierwszych rodzinach, które osiedliły się w Wierszynie przetrwała jak najdłużej. Tablicę wykonała polska firma z Wąchocka, a poświęcił ją ordynariusz diecezji włocławskiej biskup Wiesław Mering. Duszpasterz przekazał także kościołowi w Wierszynie złoty ornat i kielich mszalny, a także ufundowaną przez korespondenta Polskiego Radia Macieja Jastrzębskiego, ręcznie malowaną kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
REKLAMA
W trakcie uroczystego odsłonięcia tablicy, obok krzyża ustawiono snop zboża, przygotowany przez miejscowych gospodarzy Ludmiłę i Walerego Wiżentasów. Ma on wymiar symboliczny, bowiem z jednej strony przypomina, że pierwsi polscy osadnicy dali się namówić do wyjazdu na Syberię skuszeni opowieściami carskich urzędników o tym, że "nigdy im nie zabraknie chleba na żyznych ziemiach Sybiru", a z drugiej strony jest świadectwem "carskiego oszustwa", ponieważ w tamtych warunkach uprawa zboża dającego ziarno, nadające się na mąkę, z której można upiec chleb jest bardzo trudna. I dziś w Wierszynie większość gospodarzy owszem uprawia zboże, ale przeznacza ja na paszę dla krów. Żyjąc w tak trudnych warunkach, codziennie walcząc o przetrwanie, polscy osadnicy nie zapomnieli o wierze przodków, polskich tradycjach i języku polskim. Podkreślił to w homilii biskup diecezji irkuckiej Cyryl Klimowicz, który 25 września odprawił w Wierszynie uroczystą mszę świętą i poświęcił pomnik oraz krzyż ustawiony na pamiątkę przyjazdu pierwszych osadników.
Powiązany Artykuł
"Ci ludzie ocalili wiarę". Bp Mering poświęcił tablicę ku czci Polaków na Syberii
Naszą mowę słychać tam w niemal każdej zagrodzie
Tego samego dnia w Wierszynie świętowano również 30-tą rocznicę oficjalnego wpisania do programu miejscowej szkoły nauczania języka polskiego. Jak wspomina proboszcz ojciec Karol Lipiński, kościół i szkoła były pierwszymi budynkami wzniesionymi przez osadników, z których część jeszcze nie miała nawet własnych domów. Początkowo w szkole uczono w dwóch językach: polskim i rosyjskim. Po rewolucji komunistycznej, sowieckie władze zakazały nauczania w języku polskim. Dopiero na fali gorbaczowowskiej odwilży udało się mieszkańcom Wierszyny, których wsparł miejscowy urzędnik – Buriat – Lew Mantykow wpisać do programu nauczania nasz język ojczysty. W ciągu 30 lat, w szkole uczyli polskiego między innymi: Marianna Dobrowolska, Ludmiła Wiżentas, Zdzisław Soska, Swietłana Niewiadomska, Natalia Barcz, a obecnie pracuje w Wierszynie Henryka Jachimowicz.
Jak napisała w swojej książce, "Język Polski Mieszkańców wsi Wierszyna na Syberii" pochodząca z Wierszyny Swietłana Mitręga-Ulitina – "wiadomo, ze mowa mieszkańców Wierszyny przez stulecie znajdowała się w całkowitej izolacji od polskiego języka literackiego, nie miała także styczności z żadną gwarą polską". Dlatego z jednej strony jest to wdzięczny temat dla badaczy języka, a z drugiej pole do popisu dla tych, którzy chcą, aby polskość w Wierszynie nie wygasła wraz z odejściem tych, którzy wciąż jeszcze w domach mówią po polsku i kultywują polskie tradycje.
Maciej Jastrzębski (IAR)
REKLAMA
REKLAMA