"Nie mamy tutaj żadnych zabezpieczeń". Niemieccy Żydzi żyją w strachu po ataku na synagogę w Halle
- Gdyby to, co zdarzyło się w Halle, zdarzyło się tutaj, byłaby masakra - mówi cytowany w reportażu opublikowanym na portalu dw.com Alexander Wassermann, przewodniczący gminy żydowskiej w Dessau. Artykuł opisuje historię członków tej gminy, którzy żalą się, że mimo próśb władze nie chcą im pomóc. A niemieccy Żydzi apelują o pieniądze na zabezpieczenie synagogi, bo boją się że po zamachu w Halle może zostać zniszczona.
2019-10-12, 13:31
Właśnie w Halle w środę 27-letni uzbrojony neonazista Stephan Balliet próbował wedrzeć się do synagogi. Nie zdołał sforsować drzwi, dzięki czemu nie doszło do masakry. Nie obyło się jednak bez ofiar, bo poirytowany niepowodzeniem napastnik otworzył ogień na ulicy - zastrzelił dwie osoby, a dwie ranił, zanim został schwytany przez policję.
Powiązany Artykuł
Atak na synagogę w Halle. Znamy motywy zamachowca
Gmina zbyt biedna, by samemu zadbać o bezpieczeństwo
Wtargnięcia do synagogi obawiają się również w Dessau. To położone ok. 50 km od Halle miasto, którego gmina żydowska jest bohaterem zamieszczonego na dw.com reportażu "Niemieccy Żydzi boją się o życie. »Jesteśmy zaszokowani«". Cytowani w publikacji członkowie tej gminy przyznają wprost, że czują strach, a dodatkowo przyznają, że mimo ich próśb władze nie chcą im pomóc.
- Gdyby to, co zdarzyło się w Halle, zdarzyło się tutaj, byłaby masakra. Nie mamy tutaj żadnych zabezpieczeń - wypowiada się Alexander Wassermann.
[CZYTAJ RÓWNIEŻ] Niemcy: atak na synagogę w Halle. Są zabici i ranni
REKLAMA
Gminie żydowskiej w Dessau przewodzi od 20 lat. Wskazuje, że dla potencjalnego zamachowca dostanie się do środka tamtejszej synagogi nie stanowiłoby większego problemu, bo jej drzwi oraz okna mają powyżej stu lat. Jak dodaje, do ich wymiany na nowsze nie dochodzi z tego względu, że władze Saksonii-Anhalt (kraj związkowy, w którym leży Dessau) nie reagują na prośby o pomoc przy zabezpieczeniu obiektu. Tłumaczy, że w tej sprawie napisał list do MSW Saksonii-Anhalt, ale ministerstwo odmówiło sfinansowania zabezpieczeń. - To jest potrzebne, nie mamy innego wyjścia. Chodzi o bezpieczeństwo naszych wiernych. Ich życie warte jest więcej niż te pieniądze - mówi cytowany przez dw.com Alexander Wassermann.
Dodaje, że gmina żydowska w Dessau nie jest w stanie sama odpowiednio uchronić świątyni przed wtargnięciem do niej niepowołanych osób. Powodem są finanse. Gmina, jak zaznacza Wassermann, liczy ledwo 300 członków i nie stać jej na nowe drzwi i okna z systemem zabezpieczeń.
Dostają pogróżki, nie czują się bezpiecznie
Powiązany Artykuł
Niemcy nie radzą sobie w walce z rasizmem i antysemityzmem
A pomoc, jak podkreśla Alexander Wassermann, powinna nadejść jak najszybciej. Przewodniczący przyznał wraz z dwiema koleżankami, które również wspomniane są w reportażu, że gmina ciągle otrzymuje pogróżki w postaci nadsyłanych pocztą wydrukowanych swastyk czy zdjęć Adolfa Hitlera. Ostatnio ktoś na drzwiach do budynku gminy wymalował swastyki.
[CZYTAJ TAKŻE] Ekspert: sprawca zamachu w Halle nienawidził wartości liberalnych
REKLAMA
– Nie czuję się tutaj bezpiecznie - przyznaje anonimowo cytowana w reportażu jedna z kobiet. Nie ona jedyna. Strach, jak czytamy w reportażu, dotknął znaczną część członków gminy żydowskiej, którzy - zwłaszcza starsi - mówią: "moje życie jest dla mnie ważniejsze od modlitwy, więc lepiej zostać w domu".
Członkom gminy chodzi tylko o to, by w spokoju wyznawać swoją wiarę. Dlatego apelują o pomoc w zapewnieniu im bezpieczeństwa, nad którym - jak pisze dw.com - czuwają policjanci w zaparkowanym przed drzwiami budynku gminy radiowozie.
bb/dw.com
REKLAMA