Premier Wielkiej Brytanii: w 12 tygodni możemy odwrócić falę zakażeń koronawirusem
- Możemy odwrócić falę pandemii koronawirusa w trzy miesiące - tak o epidemii koronawirusa mówił premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Mieszkańcy Królestwa muszą jednak przestrzegać wskazówek rządu: zostać w domu i unikać zgromadzeń.
2020-03-19, 21:57
Posłuchaj
- Przyglądając się sytuacji, myślę, że możemy odwrócić falę w ciągu następnych 12 tygodni. Jestem absolutnie pewien, że będziemy mogli powiedzieć wirusowi, by się pakował! Ale tylko wtedy, jeśli wszyscy podejmiemy zalecane kroki - stwierdził Boris Johnson.
Powiązany Artykuł
Wielka Brytania zamyka szkoły w związku z pandemią koronawirusa
- To będzie miało kres - obiecał premier, przyznał jednak, że nie jest w stanie obiecać, że Brytyjczycy będą mogli wyjechać latem na wakacje, ani nawet, że na 100 procent w czerwcu szczyt będzie już za Brytyjczykami, a krzywa zachorowań zacznie spadać. Mimo optymistycznego tonu szefa rządu, naczelny lekarz Anglii Chris Whitty mówił wcześniej, że koronawirusa nie da się powstrzymać całkowicie, a "Londyn jest pod presją". W stolicy wirus postępuje szybciej niż w reszcie kraju. Eksperci obawiają się, że szpitale w stolicy mogą mieć problemy ze sprzętem i łóżkami.
Monitoring sytuacji
Rząd wciąż nie wyklucza formalnego zakazu działania pubów i kawiarni. Nie wszyscy w stolicy posłuchali zaleceń, by unikać większych zgromadzeń, a część lokali wciąż jest otwartych. Premier Johnson i Chris Whitty podkreślili jednak, że z ich danych wynika, że co do zasady większość londyńczyków stosuje środki bezpieczeństwa. Rządzący monitorują jednak sytuację. Jednocześnie Boris Johnson wykluczył najbardziej radykalne środki, takie jak kompletne unieruchomienie sieci metra. Od dziś obowiązuje jednak awaryjny rozkład jazdy, a część stacji zostało zamkniętych.
<<CZYTAJ TAKŻE>> Projekt ustawy ws. koronawirusa. Nowe uprawnienia brytyjskiego rządu i policji
REKLAMA
Premier dodał, że Londyn negocjuje kupno tzw. testu przeciwciał, który mógłby pokazać, czy ktoś przeszedł chorobę z lekkimi objawami lub bezobjawowo, nabywając przynajmniej częściową odporność. Boris Johnson podkreślił, że jeśli okaże się, że test działa, Królestwo kupi go setki tysięcy. Powody? Pozwoli to naukowcom lepiej ocenić, jak rozprzestrzenia się wirus, jak duża jest odporność populacji, oraz uniknąć luk wśród personelu medycznego, który nie będzie niepotrzebnie odbywał kwarantanny. Wreszcie - na dłuższą metę - test pozwolić ma na ustalenie strategii rezygnacji ze środków takich jak ograniczanie zgromadzeń.
pkr
REKLAMA