Ekspert OSW: Rosja bardzo się irytuje, że NATO nie "mięknie", obecność wojsk USA to dla niej ogromne wyzwanie
- Scenariusz "zajęcia terytorium" w kilkanaście dni jest w teorii możliwy, ale w praktyce nie gwarantuje trwałego sukcesu, a koszty konfliktu będą większe niż można to przewidzieć na wstępnym etapie planowania działań militarnych - podkreśla Piotr Żochowski (OSW) w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
2020-07-26, 13:00
Powiązany Artykuł
Romuald Szeremietiew: trzeba analizować, czy z punktu widzenia Rosji potencjalny atak jest opłacalny
- Głośno artykułowane deklaracje Rosji o możliwości podjęcia "adekwatnych kroków" w odpowiedzi na umacnianie potencjału obronnego państw NATO, nagłaśnianie ćwiczeń wojskowych, przeprowadzanie na rozkaz prezydenta FR niezapowiedzianych sprawdzianów w siłach zbrojnych, czy też opublikowanie strategii nuklearnej mają jeden cel – chodzi o wywarcie presji i skłonienie Zachodu do nawiązania dialogu politycznego z Moskwą. Jednym z głównych celów rosyjskiej polityki zagranicznej jest zdobycie przez Moskwę roli ośrodka siły, który ma wypełniać istotną rolę w zarządzaniu bezpieczeństwem w Europie – podkreśla Piotr Żochowski (OSW) w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
- Rosja przez swoje działania próbuje wywołać zaniepokojenie elit Zachodu – przypomina analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Piotr Żochowski w odniesieniu do ostatnio opublikowanego dokumentu Federacji Rosyjskiej o odstraszaniu nuklearnym i przypomnianych niedawno eksperckich analiz potencjalnych scenariuszy napaści na Polskę i region bałtycki.
Ekspert podkreśla, że trzeba podchodzić poważnie, ale i z rozwagą, do czysto wojskowych scenariuszy napaści, które prawdopodobnie wypracowuje Rosja - mają one charakter techniczny. Nie chodzi o to, że nie są one dopuszczalne w sensie logicznym. – Jednak, aby w ogóle mogły być wzięte pod uwagę, musiałby być spełniony szereg warunków politycznych istotnie osłabiających zdolności obronne państw "wschodniej flanki" - mówi ekspert.
REKLAMA
Idealnym dla Rosji scenariuszem byłoby ugruntowanie tezy o jej przytłaczającej przewadze militarnej w Europie, której przeciwstawienie się czy ograniczenie swobody jej wykorzystania jest skazane na niepowodzenie - zaznacza analityk.
Powiązany Artykuł
Ekspert OSW Andrzej Wilk: Rosja ćwiczy wycofanie spod ognia sił z Kaliningradu i floty, w tym przebazowanie na lotniska ros. i białoruskie
Moskwa ćwiczy ofensywnie, zgromadziła u swoich zachodnich granic potężne siły. - Rosja z pewnością ma opracowane plany operacji wojskowych poza granicami Rosji, zwłaszcza na Ukrainie. Na modelowe scenariusze operacji wojskowych trzeba jednak patrzeć ostrożnie - zastrzega analityk OSW.
- Trzeba mieć stale na uwadze, że władze Rosji zdecydowały się na prowadzenie długofalowej wojny psychologicznej, w której informacje o aktywności Sił Zbrojnych FR służą zasianiu niepokoju w elitach politycznych Zachodu - podkreśla Piotr Żochowski. – Chodzi o skłonienie Zachodu do dialogu, bardzo kosztownego, bo celem Rosji jest osiągniecie silnej pozycji w zarządzaniu polityką bezpieczeństwa w Europie– podkreślił Piotr Żochowski.
Trzeba podkreślać, że koszty użycia siły militarnej przyniosą więcej strat
W takich okolicznościach Polska, NATO, muszą robić wszystko, co w ich mocy, aby podnosić koszty potencjalnego ataku na własne terytorium, wzmacniać obronność, utrzymywać na odpowiednim poziomie wydatki na politykę obronną – zaznacza ekspert. Jak dotąd działania Polski, Sojuszu przynoszą spodziewane skutki i wzmacniają siły obronne Sojuszu i wschodniej flanki.
REKLAMA
- Ważne jest, żeby nie ignorować potencjalnego zagrożenia, ale w wyważony sposób odpowiednio na nie wskazywać i opisywać je, unikając panikarskich tonów. Coraz więcej państw Zachodu uznaje ostatnio Rosję za zagrożenie i zgadza się z tym, że mentalność władz na Kremlu nie wyklucza przewidywania najbardziej czarnych scenariuszy. Nie po to Rosjanie utrzymują i modernizują siły zbrojne, by nie planować działań ofensywnych – zaznacza analityk.
Powiązany Artykuł
Ekspert OSW: w tym roku ćwiczenia Kaukaz, wszyscy patrzą na nie pod kątem scenariuszy ew. ataku na Ukrainę
Piotr Żochowski dodał też, że Ukraina jest przykładem, iż Rosjanie wycofują się w przypadku niepomyślnego dla nich rozwoju sytuacji: zwycięstwo militarne nie gwarantuje zwycięstwa politycznego.
"Widzimy, co się dzieje, wszelkie przygotowania nie zostaną niezauważone"
Polityka nieulegania presji rosyjskiej powoduje, że Rosjanie nie będą dążyć do otwartej wojny – mówi też analityk.
Ekspert zaznacza, że wszelkie przygotowania Rosji nie pozostałyby niezauważone. - Widać z powietrza, co robią rosyjskie siły zbrojne. Wszelkie ruchy mobilizacyjne są natychmiast wychwytywane przez środki rozpoznania - zauważa.
REKLAMA
- Europa nie może dopuścić do sytuacji, że Rosja będzie dominowała przez samo posiadanie siły zbrojnej, że Moskwa będzie pewna, że Europa nie będzie reagowała w momencie kryzysu. Rosjanie irytują się, że druga strona dzisiaj wcale nie mięknie, NATO wcale nie ustępuje. Demonstruje za to, że użycie siły przez Rosję nie będzie dla niej korzystne – mówi analityk.
Sprawy rosyjskich scenariuszy wojennych będą wracać – zaznacza analityk, dodając, że wkrótce rozpoczną się ćwiczenia Kaukaz 2020, potem w kolejnym roku nowa odsłona ćwiczeń Zapad.
- Bądźmy ostrożni, podnośmy zdolności obronne i nie ulegajmy presji – zaznacza.
Więcej w rozmowie.
PolskieRadio24.pl: Rosyjskie zagrożenie ciągle jest obecne – jak stwierdzają eksperci, nic nie zmienia także czas pandemii. Trwają cały czas rosyjskie ćwiczenia wojskowe i jeszcze się intensyfikują. Niedawno jeden z tygodników przypomniał scenariusz potencjalnej rosyjskiej agresji na Polskę i państwa bałtyckie, przedstawiony pewien czas temu przez amerykańskich ekspertów, w ramach którego to scenariusza Rosja może opanować ten teren w ciągu kilkunastu dni. To zatrważający scenariusz: pierwsza myśl, trzeba mieć środki by to zatrzymać. Druga myśl: Rosja nie jest obecnie w stanie zdecydować się na taki krok, bo gdyby tak było, już by takie scenariusze dawno zrealizowała. Jak należy patrzeć na takie scenariusze?
Piotr Źochowski (OSW): Czynnik militarny, posiadanie sprawnych zmodernizowanych sił zbrojnych w Rosji wypełnia jedno z kluczowych zadań w prowadzeniu polityki zagranicznej.
REKLAMA
Przypomnijmy: na początku czerwca prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dokument ”O podstawach polityki państwowej Federacji Rosyjskiej w dziedzinie odstraszania nuklearnego”. Powiało grozą. Tekst jest jednak bardzo niejasny – wedle analizy OSW autorstwa Andrzeja Wilka służy głównie kontynuowaniu wywierania presji na środowisko międzynarodowe. Rosja "zastrzegła sobie prawo” do użycia broni jądrowej w sposób bardzo nieprecyzyjny. Warto pamiętać jednak, że Rosja sugerowała już jakiś czas temu, że może użyć tej broni, jeśli sytuacja będzie się rozwijała niekorzystnie z jej punktu widzenia.
W mojej opinii tego rodzaju groźby to sposób uprawniania przez Rosję polityki zagranicznej, której częścią jest wojna psychologiczna. Możemy zapytać, co jest celem publikacji takiego dokumentu, w takim a nie innym czasie – zapewne "zmiękczenie” partnerów w zakresie polityki zagranicznej.
Powiązany Artykuł
Prof. Agnieszka Legucka: zmiany w konstytucji Rosji wieszczą nowe napięcia w relacjach z Polską
Publikacja miała wywołać zaniepokojenie wśród elit Zachodu, szczególnie w państwach NATO, demonstrować, że Rosja zaczyna być coraz bardziej asertywna i chce pokazać, że jest zdeterminowana do obrony swoich strategicznych celów, mających zapewnić silną pozycję w otoczeniu międzynarodowym, również przy użyciu siły militarnej.
REKLAMA
Trzeba zaznaczyć, że siłę militarną Rosja faktycznie rozwija, i jej ostrze kieruje się przeciwko Zachodowi.
Faktem jest. że Zachodni i Południowy Okręgi Wojskowe to struktury najbardziej liczne i najlepiej zmodernizowane pod względem sprzętu, wyposażenia, które przez cały czas przeprowadzają ćwiczenia wojskowe o różnej skali. De facto są to siły utrzymywane stale w stanie gotowości do użycia.
Strona ukraińska także sygnalizuje, że na granicy z Ukrainą rosyjska obecność militarna jest widoczna, są ćwiczenia, dostawy nowego sprzętu, odtwarza się wcześniej likwidowane jednostki.
Czy w czasie koronawirusa uległa zmniejszeniu intensyfikacja ćwiczeń Rosji…
Czytaj także
Tak się nie stało. Wszystko odbywało się zgodnie z planem, choć wprowadzono pewne środki ostrożności.
Jeśli rozmawiać o zagrożeniu – według niektórych scenariuszy, które przypomniano w jednym z tygodników w ostatnim czasie, Rosja miałaby zająć ten region w ciągu kilkunastu dni. Część czytelników z pewnością poczuła strach, ale przecież to nie jest tak, że taki scenariusz ma szanse się ziścić. Na przeszkodzie stoi zbyt wiele okoliczności.
Są to modelowe gry strategiczne, podczas których zakłada się hipotetyczny scenariusz konfliktu.
REKLAMA
Żeby doszło do takiego konfliktu, Rosja musiałaby mieć pewność, że NATO nie zareaguje na jej działania.
Obecnie jest zupełnie inaczej: NATO reaguje na działania Rosji.
Każde wzmocnienie drugiej strony utrudnia działania rosyjskie. Pamiętajmy: to nie musi być przewaga arytmetyczna. Często ulegamy magii liczb: Rosjanie mają więcej czołgów czy samolotów na danym odcinku, ale współczesna wojna to nie jest konflikt czasu II wojny światowej, gdzie arytmetyczna przewaga sprzętowa i ludzka pozwalała Rosjanom prowadzić działania zbrojne, umożliwiała zwycięstwa okupione wielkimi stratami.
Obecnie konflikt może wyglądać inaczej: liczy się nie tylko uzbrojenie, ale też narzędzia walki radioelektronicznej, które często paraliżują środki ofensywne.
Każda armia posiada swoje plany obronne, plany działań wojennych, a w przypadku Rosji zapewne są i plany dokonania agresji. Jednak by te plany zostały zrealizowane, wcześniej musi zostać spełniony szereg warunków.
REKLAMA
Taki scenariusz nie jest prawdopodobny?
Powiązany Artykuł
Dożywocie Putina na Kremlu? Anastazja Siergiejewa: nie ma dobrego scenariusza, najbliższe dni powiedzą nam więcej
Taki scenariusz jest dopuszczalny, bo jest logiczny, jeśli rozważamy celowość utrzymywania tak rozwiniętych sil zbrojnych.
Nie można jednak patrzeć na sytuację w sposób czysto techniczny. Załóżmy: na Kremlu podejmują decyzję o gorącej wojnie z Zachodem. Jednak wcześniej wiele musiałoby się zmienić w sytuacji politycznej. Bo Rosjanie używają siły militarnej, ale też uważają, żeby nie generowało to zbyt dużych kosztów. Widzimy to na Ukrainie czy w Syrii. Samo pokonanie przeciwnika to nie jest koniec wojny. To jest też koszt okupacji, a nie gwarantuje ona trwałej kontroli terytorium, bo będzie to zależało od postawy społeczeństw, które będą okupowane.
Kreml chciałby, żeby wszyscy zastanawiali się, jak im się podporządkować, ale nie jak się bronić i egzekwować sprawiedliwość.
Armia rosyjska tak naprawdę reprezentuje różny poziom. Dobrze uzbrojone jednostki rozlokowane są od Arktyki po Morze Czarne. To nagromadzenie sił ma oddziaływać na Europę, pokazywać, że Rosja jest groźna, przez co Kreml osiąga różne cele, także gospodarcze. Po agresji Rosji na Ukrainę próbowano lansować tezę:” po co zadzierać z Rosją”, skoro jest silniejsza. Trzeba mieć na uwadze, iż Rosji chodzi głównie o to, żeby próbować wmówić nam czy Zachodowi, że opór jest bezcelowy.
Rosjanie postępują cały czas tak samo; próbują wykazać NATO bezsensowność obrony. A z drugiej strony Kreml przekonuje swoje społeczeństwo, że NATO chce na Rosję napaść, że jest zagrożeniem. To siłowanie się, walka o umysły, trwa i będzie trwać bardzo długo.
REKLAMA
A tymczasem to Rosjanie nie przerywają modernizacji sił zbrojnych, rozwijania, wprowadzenia nowych środków bojowych. Wystarczy prześledzić komunikaty rosyjskiego resortu obrony. Stawiają na walkę radioelektroniczną: zakłócenie systemów obrony drugiego państwa, rozwój środków bezzałogowych.
Warto też śledzić rosyjskie scenariusze dużych ćwiczeń wojskowych: zakładają działania obronne, choć jak się wczytamy, to jednak de facto jest to działanie ofensywne, tak jak przechwytywanie obcych samolotów etc. Zaznaczmy też, że Rosja oficjalnie zauważa, że Syria jest poligonem doświadczalnym, który jest wykorzystywany później w szkoleniu rosyjskiego wojska.
Rosjanie mają możliwość użycia siły militarnej - to się zgadza. Jest jednak kwestia tego, czy się na to zdecydują i w jakim zakresie. Politycy rosyjscy zdają sobie sprawę, że muszą liczyć się z reakcją na swoje działania: a ta powinna być zdecydowana w przypadku sytuacji kryzysowej. Rosja może bowiem zdecydować się na różnego rodzaju akty agresji – ale w założeniu Kremla ma to być wojna zwycięska.
Nie można zatem pozwolić, by koszty potencjalnej agresji przewyższały zyski, musi być na odwrót, perspektywa porażki musi mieć wysokie prawdopodobieństwo. Wówczas ponury scenariusz agresji i zajęcia obszaru w ciągu kilkunastu dni nigdy się nie ziści.
Chcę jednak podkreślić – nie neguję potrzeby rysowania różnych scenariuszy ze względów czysto wojskowych. To uświadamia bowiem decydentom, że istnieje możliwość przeciwdziałania zagrożeniom. Pozwala zobaczyć, co trzeba zrobić, pomyśleć, jak utrudnić, zablokować rosyjską agresję.
REKLAMA
Mówienie o konflikcie Polski z Rosją jest jednak w dużym stopniu błędne, bo zakłada, że nie bierze w nim udziału NATO.
Rosyjska gra jest znana od lat. Kreml liczy na poważny kryzys w relacjach polsko-atlantyckich, na to, że USA zrezygnują z teatru europejskiego, przestaną być gwarantem bezpieczeństwa Europy Zachodniej.
A tym elementem, który ma wpływać na postawę polityków europejskich, jest rosyjski czynnik wojskowy. Chodzi o ciągłe bombardowanie nas niepokojącymi informacjami o rosyjskich zdolnościach wojskowych.
Sytuacja nieco przypomina zimną wojnę – to nie jest kalka, powtórzenie tamtych czasów, ale podtrzymywanie napięcia wojskowego wciąż jest jedną z metod prowadzenia przez Rosję polityki zagranicznej.
REKLAMA
Rosja krytykowała zawsze zbrojenia Polski jako półśrodek, coś co jest niewarte wydawanych pieniędzy, rosyjskie media często podkreślają, że Polska, "która wisi u klamki Amerykanów robi błąd".
Obecność wojsk USA i NATO w Polsce to dla Rosji ogromna porażka – cały czas dążyli do tego, żeby to nie miało miejsca.
Czy w kontekście rozważanych scenariuszy wojennych ma pan jakieś uwagi?
Zgadzam się z oceną, że Rosjanie raczej nie skoncentrują sił na przesmyku suwalskim. To jednak byłoby możliwe dopiero wtedy, gdyby Amerykanie całkowicie abdykowali z polityki. Na to się nie zanosi.
Natomiast mniejsze incydenty zbrojne, prowokacje są bardziej możliwe – i to też jest wpisane w naturę polityki rosyjskiej.
REKLAMA
Choć i cenę takich incydentów Zachód powinien Rosji zdecydowanie podnosić.
Ważne jest, żeby nie pomniejszać zagrożenia, które jest bardzo istotne. Nie chodzi o to, by ignorować zagrożenie, ale trzeba też uważać, by nie epatować nim i nie straszyć.
Coraz więcej państw Zachodu uznaje ostatnio Rosję za zagrożenie i zgadza się, że mentalność władz na Kremlu nie wyklucza najbardziej czarnych scenariuszy. Z tym się zgodzę. Nie po to utrzymują i modernizują siły zbrojne, by nie planować działań ofensywnych.
Należy zatem tworzyć różne scenariusze, by móc wypracowywać dla nich przeciwwagi.
Trzeba mieć też na uwadze, że każda gra wojenna wygląda podobnie. A to jest naturalna rola ośrodków powiązanych z siłami zbrojnymi, żeby wypracowywać scenariusze konfliktowe. Celem jest ocena potencjału, modernizacja. Taki sposób myślenia jest rozsądny. Jednak myślenie scenariuszowe nie pociąga za sobą wniosku, że coś się stanie.
Takich scenariuszy nie można uznawać za prognozę na jutro?
Nie można powiedzieć, że to nierealne scenariusze. To sygnał do reagowania, do namysłu, co zrobić, żeby drugiej stronie nie przyszło do głowy, że będzie im tak łatwo zdobyć coś siłą.
REKLAMA
Scenariusze tego rodzaju są realne – ale przy pewnych warunkach politycznych.
Obecny scenariusz sprawdza się jednak: polityka odstraszania Rosji działa i jest wzmacniana.
Polityka nieulegania presji rosyjskiej powoduje, że Rosjanie nie będą dążyć do otwartej wojny.
Dodajmy także, że wszelkie przygotowania Rosji nie pozostałyby niezauważone. Widać z powietrza, co robią rosyjskie siły zbrojne. Wszelkie ruchy mobilizacyjne są natychmiast wychwytywane przez środki rozpoznania.
Dużo jeszcze mamy do zrobienia, musimy cały czas pracować nad zapobieganiem zagrożeniu.
Rosjanie przygotowują swoje siły zbrojne do udziału w konflikcie. Nie wiemy, czy będzie on miał miejsce, jednak Rosjanie inwestują w nie, zatem zakładają potencjalnie ich użycie. Do tego budowa sił zbrojnych zakłada wzmacnianie odstraszania względem Zachodu, to narzędzie przekonania Zachodu, że musi się liczyć z Rosją.
REKLAMA
Scenariusze wojskowe są zaś hipotetyczne – trudno stwierdzić, czy będą miały miejsce, ale trzeba się nimi zajmować.
A zatem nie można spocząć na laurach - trzeba cały czas szykować coś w odpowiedzi. Trzeba wzmacniać pozycję Zachodu wobec Rosji, pozycję NATO, Polski.
Rosja daje powody ku temu. Europa nie może dopuścić do sytuacji, że Rosja będzie dominowała przez samo posiadanie siły zbrojnej, że Moskwa będzie pewna, że Europa nie będzie reagowała w momencie kryzysu. Rosjanie irytują się, że druga strona dzisiaj wcale nie mięknie, NATO wcale nie ustępuje. Demonstruje im ciągle, że użycie siły przez Rosję nie będzie dla niej korzystne. Trzeba pamiętać, że Rosja jest przygotowana do prowadzenia ograniczonych działań zbrojnych na oddalonych teatrach. Przykładem jest aktywność jednostek Floty Bałtyckiej, które operują na Morzu Śródziemnym: to się nie zmienia od czasów sowieckich.
Co można robić, by złym scenariuszom zapobiec?
Polska powinna być zaangażowana w silne sojusze. Pytanie, czy gdyby Polska była bez sojuszników, to czy Rosja w ogóle potrzebowałaby siły zbrojnej, by przejąć kontrolę nad terytorium. Siła zbrojna to w istocie bardzo rzadko używany argument.
Poza tym ciągle mówimy o wojnach, które znamy. Dotychczasowe konflikty były jednak w dużym stopniu ograniczone. A Ukraina jest przykładem, że Rosjanie wycofują się w przypadku niepomyślnego dla nich rozwoju sytuacji: zwycięstwo militarne nie gwarantuje zwycięstwa politycznego.
REKLAMA
***
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA