Ta armia nie schodzi z poligonu. Ekspert OSW: dla Kremla użycie siły to realna opcja, ćwiczą coraz intensywniej

2020-07-22, 13:45

Ta armia nie schodzi z poligonu. Ekspert OSW: dla Kremla użycie siły to realna opcja, ćwiczą coraz intensywniej
Obwód kaliningradzki: desantowiec klasy Diugoń (Projekt 21820) bierze udział w taktycznych ćwiczeniach Floty Bałtyckiej na poligonie Chmielewka pod koniec kwietnia br.Foto: PAP/ITAR TASS

- Rosja traktuje użycie siły militarnej jako realny i możliwy scenariusz – to ją odróżnia od państw Zachodu, które najczęściej zachowują się, jakby w ogóle nie brały takiej możliwości pod uwagę. Kreml konsekwentnie szykuje się przez cały czas do działań wojennych o różnym charakterze – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Andrzej Wilk z Ośrodka Studiów Wschodnich, odnosząc się do charakteru rosyjskich ćwiczeń wojskowych.


Powiązany Artykuł

rosja armia rosja wojsko 1200 free
Romuald Szeremietiew: trzeba analizować, czy z punktu widzenia Rosji potencjalny atak jest opłacalny

Od wielu miesięcy uwagę ekspertów zwraca znaczne nagromadzenie rosyjskich sił w Zachodnim Okręgu Wojskowym i nieustanne ćwiczenia wojskowe. - Kreml traktuje użycie siły zbrojnej jako zupełnie realny element rzeczywistości, jako alternatywę na wypadek gdyby coś mu się nie powiodło. Mieliśmy okazję to zaobserwować w ciągu ostatnich lat. Z moich obserwacji wynika, że Rosjanie działają reaktywnie – ale wcześniej świadomie przygotowują sobie narzędzia, mechanizmy – zauważa Andrzej Wilk z Ośrodka Studiów Wschodnich.

- W mojej ocenie Rosjanie nie planowali wcześniej np., że za rok wjadą czołgami na Ukrainę – mieli jednak przygotowane mechanizmy do tego, poprzez modernizację, ćwiczenia – dodaje analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.

Ćwiczenia wojskowe Rosji przybierają na intensywności, nie spowolnił ich nawet koronawirus – zaznacza ekspert. Analityk dodaje, że wręcz przeciwnie – można zauważyć, że armia Rosji jeszcze je zintensyfikowała, skracając zimową przerwę, czego wcześniej nie obserwowano.

Przekroczyli Rubikon. Czy to oznacza, że Rosja ma nowy plan?

Od 2013 roku Rosjanie nie schodzą z poligonów. W tym roku mimo pandemii przekroczyli Rubikon, poszli jeszcze o krok dalej – podkreślił ekspert.


Powiązany Artykuł

pap_20200428_07H (2).jpg
Ekspert OSW Andrzej Wilk: Rosja ćwiczy wycofanie spod ognia sił z Kaliningradu i floty, w tym przebazowanie na lotniska ros. i białoruskie

- Czy ten kolejny krok był podyktowany potrzebami operacyjnymi, agresywnymi planami Rosji? - Można o tym spekulować – mówi analityk. – Pamiętajmy, Rosja przez cały czas traktuje NATO jako zagrożenie. Okresy odprężenia wynikają z tego, że Moskwa uznaje, iż tymczasowo jest słabsza i musi zebrać siły, deeskalować napięcie – zauważa Andrzej Wilk. – Nigdy nie pojedna się z NATO, bo uważa, że podważa ono słuszną jej zdaniem dominację Moskwy w regionie – przypomniał też ekspert.

Jak wygląda aktywność Federacji Rosyjskiej w zakresie ćwiczeń wojskowych? Jakie są ich cechy charakterystyczne? Jakie mechanizmy stosuje Rosja w grze informacyjnej wokół spraw wojskowych? Na co zwracać uwagę, analizując stanowisko ekspertów wojskowych z Rosji? O tym w rozmowie.

PolskieRadio24.pl: Jak wygląda aktywność Federacji Rosyjskiej w zakresie ćwiczeń wojskowych? Wcześniejsze oceny ekspertów mówiły o bardzo dużej intensyfikacji takich ćwiczeń. A jak jest obecnie i czy koronawirus wpłynął na zmniejszenie aktywności szkoleniowej?

Andrzej Wilk, Ośrodek Studiów Wschodnich: Chciałbym na wstępie podkreślić, że bardzo ważne jest, jak postrzegamy informacje, które docierają do nas o rosyjskich ćwiczeniach wojskowych i o armii Rosji. Trzeba brać pod uwagę, że niemal każda informacja, która dotyczy armii rosyjskiej, jest przekazywana nam przez Rosjan. Dotyczy to 99 procent takich doniesień. Nie są to dane zdobywane przez Hansa Klossa, który obserwuje sytuację od wewnątrz, dostarcza informacje źródłowe i przekazuje je na Zachód. Przypadki informacji zdobywanych operacyjnie raczej nie wypływają na światło dzienne, chyba że ci, którzy je pozyskują, czyli w praktyce Amerykanie, zdecydują się je ujawnić z ważnych przyczyn. I było tak, że je ujawniali.

Dotyczy to nie tylko sytuacji w Rosji: zauważmy, że bardzo rzadko docierają do nas informacje, pochodzące ze źródeł niejawnych, a ma to miejsce najczęściej dopiero wtedy, gdy większy gracz polityczny widzi w tym uzasadnienie polityczne.

Bądźmy zatem ostrożni. Skoro bowiem 99 procent informacji o armii Rosji jest przekazywanych nam przez Rosjan, to trzeba zadać pytanie o narzędzia i doświadczenie, pozwalające zweryfikować te wiadomości, ocenić, co jest prawdą, co jest częściową prawdą, jaka ma być funkcja takiej wiadomości.

Czyli trzeba krytycznie analizować źródło, treść informacji, trzeba umieć je przetworzyć. Trzeba przeprowadzać krytykę źródeł informacji, ocenić, w jakim stopniu są wiarygodne, kto je przekazuje, w jakim celu etc.

Powiązany Artykuł

pap_20160909_0RA (1) (1).jpg
Ekspert OSW: w tym roku ćwiczenia Kaukaz, wszyscy patrzą na nie pod kątem scenariuszy ew. ataku na Ukrainę

Wygląda to w praktyce jak próba ułożenia puzzli. Do tego sytuacja co roku jest gorsza, bo nieprzetworzonych informacji z Rosji płynie coraz mniej.

Przypadkiem…?

Dlatego, że Rosjanie pilnują coraz bardziej, by ujawniano jak najmniej informacji. Głasnost’, czyli jawność, która obowiązywała w latach 90., kiedy to wcześniej czy później mogły wyciec wszelkiego rodzaju informacje o armii, dawno temu się skończyła.

A zatem, wracając do poprzedniego wątku, chodzi o to, iż musimy brać pod uwagę, że Rosjanie starają się kształtować naszą percepcję ćwiczeń wojskowych?

Jeśli nie dzieje się nic szczególnego, nie obserwujemy działań Rosji w Gruzji, na Ukrainie, to wzrost naszego zainteresowania armią rosyjską bywa w dużej mierze podyktowany tym, czy Rosjanie chcą nagłośnić pewne kwestie.

Jeśli tak, wówczas możliwe są dwa przypadki. Bywa, że Rosja chce nagłośnić daną informację urbi et orbi, czyli jako przesłanie do świata i do swojego społeczeństwa. Zdarza się też, że Moskwa sufluje jakąś wiadomość kanałami nieoficjalnymi na Zachodzie, często za pośrednictwem tzw. pożytecznych idiotów, ale nie tylko, używa różnych sposobów.

Informacje suflowane, drugiego typu, często dotyczą użycia broni nuklearnej na ćwiczeniach. Bo przy okazji ćwiczeń wojskowych, m.in. Zapad, podejmuje się bowiem także starannie planowane operacje informacyjne, które często są rozłożone na wiele miesięcy. Próbuje się straszyć i eskalować emocje.

mid-epa08548372 (1).jpg

Powiązany Artykuł

Prof. Agnieszka Legucka: zmiany w konstytucji Rosji wieszczą nowe napięcia w relacjach z Polską

I Moskwa sprawdza, jakie są efekty, testuje, jaka jest reakcja, czy jest, czy ktoś się ośmieli zabrać głos, skrytykować, a może ktoś się przestraszy. Teraz jest jakby cicho, niewiele słychać.

Teraz mamy odwrotną sytuację.

Mało się mówi, więcej się działa?

W tym roku od początku widzimy bardzo dużą intensywność ćwiczeń, którym bynajmniej nie przeszkodził koronawirus. W ćwiczenia zaangażowano w większym stopniu służby medyczne, wojska obrony radiologicznej, chemicznej, biologicznej. Nigdy nie były one wzmacniane tak bardzo, jak w ostatnich miesiącach, były raczej na uboczu. Ich czas przyszedł w czasie pandemii.

Widzimy zatem na pierwszym planie towarzyszącą ćwiczeniom wojskowym wojnę informacyjną – i o tym trzeba pamiętać. Bo coś się nagłaśnia, coś przemilcza, coś się sonduje.

W większości wypadków działania informacyjne Rosji konstytuują nasz odbiór sytuacji wojskowej. Czasem dzieje się coś bardzo poważnego, odkrywamy to dzięki żmudnej pracy – eksperci o tym informują, a nikt i tak nie zwraca na to uwagi, bo trwają operacje wyciszania pewnych wydarzeń.

Wyciszanie Rosji działa. Czasem trudno się przebić z informacją, by przekazać, że coś jest naprawdę ważne. A czasem te istotne kwestie stają się niestety tematami politycznymi – to niesie inne niebezpieczeństwa. Tego przykładem była poprzednia strategia obrony narodowej RP z 2014 roku.

Teraz powstała nowa strategia obrony narodowej, dostosowana do sytuacji geopolitycznej. Jednak poprzedniej, opracowywanej w 2013 roku, nie dostosowano, do działań Rosji, tylko do bieżącej potrzeby politycznej – ów dokument był przyjęty w 2014 roku i został ośmieszony w związku z tym, co Rosja zrobiła m.in. na Krymie.

Zatem działania Rosji trzeba obserwować na bieżąco i nie ulegać iluzji, że panuje spokój, że jest bezpiecznie.

Trzeba cały czas patrzeć Rosji na ręce.

I w tym kontekście trzeba zauważyć, że wiele się mówiło o intensyfikacji wojskowych ćwiczeń rosyjskich różnego rodzaju. Czy w przeciągu ostatnich lat widać nowe tendencje, prawidłowości, zmiany? Można wyciągnąć nowe wnioski?

Powiązany Artykuł

mid-epa08547735 (1).jpg
Dożywocie Putina na Kremlu? Anastazja Siergiejewa: nie ma dobrego scenariusza, najbliższe dni powiedzą nam więcej

Jeśli chodzi o ewolucję rosyjskich ćwiczeń wojskowych i szkolenia armii rosyjskiej, kluczowych dla mnie jest kilka punktów granicznych. Pierwszy to czerwiec 1999 roku. Rosjanie mieli wówczas armię w katastrofalnym stanie, musieli zacząć porządkować sowiecki moloch. Przegrali pierwszą wojnę w Czeczenii, potem komandosom przerzuconym z Bośni do Kosowa na lotnisku w Prisztinie zabrakło w upale wody, żywności i paliwa… To było upokorzenie.

Rosjanie chcieli jednak prężyć muskuły i nie ustawali w wysiłkach. Na pierwsze ćwiczenia Zachód 1999 w całej Rosji zebrali jednak zaledwie około 7 tysięcy żołnierzy.

Moskwa uznała wówczas, że zbierze siły, by oddalić  zagrożenie, za które uznaje działania Zachodu – by mieć ku temu lepsze warunki, zdecydowano się na pewne taktyczne czasowe ocieplenie polityczne w relacjach z NATO, zgodzono się na powstanie Rady NATO-Rosja.

Wówczas też Rosja próbowała zagwarantować sobie to, by tereny znajdujące się pod jej wpływem były pozbawione wojsk NATO.

Podkreślmy: w taktyce i strategii Rosji nic się nie zmienia: Rosja przez cały czas traktuje NATO jako zagrożenie. Okresy odprężenia wynikają z tego, że Moskwa uznaje, iż tymczasowo jest słabsza i musi zebrać siły, deeskalować napięcie.

Kolejną cezurą jest 2004 rok. Po pokonaniu Czeczenii Moskwa organizuje kolejne ćwiczenia strategiczne. Te wypadają już dość dobrze. Od tego czasu Moskwa zaczyna regularnie ćwiczyć na każdym szczeblu, przy czym nie jest to jeszcze obecnie obserwowana intensywność.

Trzecim kluczowym punktem jest luty 2013 roku, gdy Rosjanie przeprowadzają pierwszy tak zwany niezapowiedziany sprawdzian gotowości bojowej. I to już wyglądało na przygotowania armii do poważniejszego konfliktu. A rok później mogliśmy takie wydarzenia obserwować na Ukrainie.

Po tym, gdy Rosjanie w lutym 2013 roku weszli na poligony, to schodzili z nich właściwie tylko na miesiąc albo dwa, poza okresami kończącymi tury szkoleniowe. Spokojniejszymi miesiącami były zatem zazwyczaj grudzień-styczeń oraz czerwiec.

Moim zdaniem kolejna, czwarta cezura w rosyjskich ćwiczeniach, miała miejsce w tym roku. Czy ten następny krok był podyktowany potrzebami operacyjnymi? Można spekulować. Być może ma to związek z corocznymi ćwiczeniami strategicznymi. W tym roku przypadają akurat ćwiczenia strategiczne Kaukaz, więc może chodzi o nie, o ich dodatkowe cele, a może ma to być coroczna już rutyna, nowy poziom przygotowań wojennych.

Dodajemy, że ćwiczenia Kaukaz łączy się w analizach wojskowych z kierunkiem ukraińskim.

Czytaj więcej 

W tym roku Rosjanie zrobili rzecz wcześniej przez nich niepraktykowaną. Gdy od pierwszej dekady stycznia weszli na poligony, to do tej pory z nich nie zeszli. Wcześniej czas ćwiczeń zaczynał się pod koniec stycznia, ewentualnie na początku lutego.  Teraz zaś zaczęli ćwiczyć od początku stycznia i dopiero pod koniec maja zaczęli wracać przed kolejnym drugim okresem szkoleniowym, rozpoczynającym się tradycyjnie w czerwcu.

Rosyjski rok szkoleniowy dzieli się na dwa okresy – zimowy i letni, od grudnia do maja, potem od czerwca do listopada. Przeważnie pierwszy i ostatni miesiąc miały charakter techniczny, a pozostałe zakładały aktywność poligonową. Rosjanie jednak do tej pory nie ćwiczyli tak długo w zimie, choć i tak ćwiczyli w zimie najwięcej spośród wszystkich liczących się armii.

Czy ćwiczenia w czasie koronawirusa miały szczególny charakter?

W Rosji szczytowy okres pandemii zaczął się później niż u nas – właściwie dopiero w maju. Od początku marca Moskwa sprawdzała jednak jednostki obrony radiologicznej, chemicznej i biologicznej, przygotowywała je do ewentualnego zwalczania skutków pandemii. Stawiano szybkie w montażu szpitale infekcyjne. Wojsko Rosji działało także dla potrzeb cywilnych, ale pierwszym jego zadaniem było niedopuszczenie do wybuchu pandemii w siłach zbrojnych.

Dane na temat zachorowań w wojsku wskazywały, że udało się je w dużej mierze zablokować, przypadki choroby dotyczą garnizonów wielkomiejskich czy dużych uczelni wojskowych w większych miastach, czyli tych rejonów, gdzie nie udało się uniknąć kontaktu z ludnością cywilną.  Można było odczuć, że Kreml niepokoi się o to, że zakażenia pojawią się w garnizonach, w jednostkach wojskowych. Na tym koncentrowano uwagę. To było widać.

Jak wyglądają rosyjskie ćwiczenia wojskowe? Jaką mają charakterystykę?

Rosjanie ćwiczą kompleksowo, ćwiczą praktycznie wszystko. Nie jest to tylko wymiana ognia na morzu czy na którymś poligonie. W Rosji w ćwiczeniach biorą udział tysiące żołnierzy zaplecza. Na przykład podczas niedawnego, dawno nieobserwowanego do tej pory ćwiczenia brygady pancernej, w manewrach brała udział jednostka logistyczna. Ćwiczono m.in. masowe tankowanie w krótkim czasie, praktycznie w marszu.

Standardowym elementem ćwiczeń jest też np. rozwijanie rurociągów, szybkie budowanie szpitala polowego. To wszystko miało miejsce i wcześniej, ale mniej się tym interesowano, nie zwracano na to uwagi.

Dlatego Rosja była w stanie oferować szpitale wojskowe na rynek zewnętrzny, proponować taką pomoc innym państwom – bo przez wiele lat wykorzystywała je na potrzeby wojska, ćwiczyła stale te kompetencje. Oczywiście wcześniej szpitale polowe były nastawione głównie na chirurgię, na urazy związane z działaniami na polu walki. Jak się jednak okazuje, można było dość szybko zmienić ich tryb działania.

Jednostki obrony radiologicznej, chemicznej i biologicznej także szybko zmieniły profil działania w czasie pandemii – te same pododdziały, które wcześniej przeprowadzały maskowanie, stawiając zasłony dymne, teraz prowadzą dezynfekcję.

Koronawirus dla świata zachodniego jest problemem natury medycznej. Natomiast Rosjanie podchodzą do niego w inny sposób, dla nich jest to sytuacja użycia broni masowego rażenia.

Rosjanie ostatnio często straszą bronią jądrową.

Podkreślam: mówienie o użyciu broni jądrowej na ćwiczeniach jest elementem tylko i wyłącznie wojny informacyjnej.

Oczywiście i to świadczy o agresywnej postawie Moskwy...

Oczywiście. Co innego z bronią taktyczną – można tylko domniemywać, jakie cele są wskazywane dla niej, ale chodzi wówczas o broń pola walki.

A środki odstraszania – broń strategiczna – nie służą do użycia, ale, jak nazwa wskazuje, do odstraszania.

Na marginesie broń jądrowa – w moim przekonaniu – wpływa czasem tonująco. Posiadanie broni jądrowej w przypadku Indii i Pakistanu relatywnie wyciszyło relacje obu państw.

Jeśli obie strony ją posiadają.

Jeśli chodzi jeszcze o manewry – to ciekawostką, jeśli chodzi o ćwiczenie trzonu strategicznych sił jądrowych, jest to, że cele są nieznane. Obserwujemy tylko, że z danej jednostki wyprowadza się rakiety z silosów na wieloosiowych ciągnikach produkcji białoruskiej. Obecnie Rosjanie mają bowiem mało stacjonarnych wyrzutni. A strzelanie ma formę elektroniczną.

Do tego organizuje się także towarzyszące ćwiczenia antydywersyjne na drodze przemarszu. Specnaz ćwiczy ataki na konwoje z ciągnikami z rakietami.

Strzelania rakietami międzykontynentalnymi ćwiczone są zaś standardowo do poligonu Kura na Kamczatce. W takich przypadkach ćwiczy się jednak techniczne aspekty, sprawdza funkcjonowanie rakiety.

Same zaś informacje o tym, że coś jest brane na cel broni jądrowej, to tylko polityka.

A uderzenia taktyczne?

Można powiedzieć, że uderzenia taktyczne ćwiczone są wszędzie tam, gdzie ćwiczą Iskandery, Kalibry, samoloty bombardujące, począwszy od poziomu Su-34. Tam wszędzie może znaleźć zastosowanie taktyczna amunicja jądrowa. Chodzi tu też o modernizowane obecnie armaty 203 mm.

Bo jak odróżnić z daleka amunicję 203 mm od tej jądrowej? Co prawda jest inny napis na łuskach, etc., niby inny rodzaj skrzynek. Ale by się upewnić, inspektorzy musieliby przejrzeć wszystkie skrzynki.

Na tej zasadzie nie wiemy, czy w obwodzie kaliningradzkim są składowane głowice jądrowe. Najpewniej są. Najpewniej są składowane przy każdym dowództwie szczebla operacyjnego, czyli dowództwie armii lub samodzielnego korpusu, szczególnie w obwodzie kaliningradzkim. Zakładamy, że to zostało po czasach sowieckich – iż na tym szczeblu można decydować o taktycznym użyciu broni jądrowej.

Prawdopodobnie broń jądrowa jest w tego rodzaju składach, tym bardziej, że są składy, które są specyficznie modernizowane, tak jak jeden w okolicy Kaliningradu. Było o tym cicho, ale za sprawą strony amerykańskiej pojawiły się zdjęcia satelitarne.

Wspomniał pan wyżej, że niektóre bardzo istotne informacje niejawne pojawiają się wbrew woli Rosjan, gdy na przykład ujawni je strona amerykańska.

Na przykładzie Rosji widać, że w państwie nastawionym na użycie broni jest bardzo mało dyskusji na ten temat. Moi koledzy z Ośrodka Studiów Wschodnich zajmujący się bezpieczeństwem na obszarze Europy, w państwach zachodnich, w USA, cały czas zagłębiają się w debaty, ujęcia analityczne problemów obronności, różne koncepcje. W państwie demokratycznym cały czas trwają dyskusje na tematy obronności.

A w Rosji nic – żadnych dyskusji na żaden temat wojskowy się nie prowadzi. Cisza.

 

 ***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl


Polecane

Wróć do strony głównej