Cios w NS2 ze strony norweskiej firmy. Ekspert: to dowód, że dopiero zapowiadane sankcje USA działają już dziś

2020-11-28, 14:20

Cios w NS2 ze strony norweskiej firmy. Ekspert: to dowód, że dopiero zapowiadane sankcje USA działają już dziś
Budowa Nord Stream 2. Foto: Shutterstock.com / Allthings Berlin

- Decyzja norweskiej firmy, która rezygnuje z certyfikacji statków pracujących przy Nord Stream 2 pokazuje, że działają już teraz, procedowane w Kongresie amerykańskie sankcje na NS2. Będzie to rozszerzenie sankcji wprowadzonych w 2019 roku, one okazały się efektywne, jednak o ostateczny kształt ustawy ciągle toczy się walka – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Mariusz Marszałkowski z portalu biznesalert.pl


Powiązany Artykuł

08813308 (1).jpg
Wnioski po Górskim Karabachu. Ekspert: Putin może wykorzystać okres przejściowy w USA, czas zwiększyć sankcje dla Mińska

Norweskie towarzystwo klasyfikacyjne DNV GL (Det Norske Veritas) z racji groźby wprowadzenia nowych sankcji USA wycofało się z certyfikowania statków działających przy projekcie Nord Stream 2. Nowych sankcji USA należy spodziewać się do końca roku, ale są już znane ich zarysy.

Mariusz Marszałkowski z portalu biznesalert.pl zaznacza, że firma klasyfikacyjna DNV GL (Det Norske Veritas) nie rezygnuje z certyfikacji całego gazociągu NS2, bo jej zdaniem nowe restrykcje tego nie obejmują.

- To pierwsza firma, która oficjalnie przyznaje, że boi się nowych amerykańskich sankcji. To szalenie istotne – zaznacza jednocześnie.

Cios w NS2 będzie, ale nie wiemy, jaka będzie jego siła

Ekspert zaznacza, że decydujący element bitwy dopiero przed nami. - Decyzja o wycofaniu się z certyfikacji jednostek morskich oraz ich wyposażenia jest ważnym elementem, jeżeli chodzi o szanse na ukończenie tego projektu. Jednak jeszcze nie determinuje tego, czy ostatecznie projekt powstanie, czy nie. -  Alternatywą  wobec norweskiej firmy certyfikującej może stać się podobna do DNV instytucja rosyjska – Rosyjski Morski Rejestr Statków. To instytucja z grona międzynarodowych instytucji certyfikujących, należąca do Międzynarodowego Stowarzyszenia Towarzystw Klasyfikacyjnych (IACS) – zaznacza.

- Jeżeli w nowej ustawie sankcyjnej PEESA znajdzie się zapis, o tym, że sankcje będą dotyczyć również działań certyfikujących już gotowy gazociąg, nie tylko certyfikujących statki, jednostki, wyposażenie, będzie to znaczny problem dla Gazpromu -  o ile i gdy gazociąg NS2 powstanie – mówi nasz rozmówca.

Dodaje, że właśnie w tych dniach toczy się bój o kształt sankcji.

Więcej o znaczeniu decyzji norweskiej firmy, o tym, jak może zaszkodzić NS2  - w pierwszej części rozmowy.  A już wkrótce  – więcej ważnych informacji o nowych sankcjach USA, o jaką stawkę toczy się gra, a także o tym, dlaczego Akademik Czerski opuścił niemiecki port Mukran i płynie do Kaliningradu.

Zapraszamy do lektury.

PolskieRadio24.pl: Pojawiły się informacje, że norweskie towarzystwo klasyfikacyjne DNV GL (Det Norske Veritas) z racji groźby nowych sankcji USA wycofało się z projektu Nord Stream 2. Tę informację towarzystwo szybko potem doprecyzowało, informując, że wycofuje się z usług na rzecz statków, pracujących przy projekcie NS2, ale nie z certyfikowania samego projektu. Norweska firma oświadczyła, że analiza projektu sankcji jej zdaniem nie dotyczy prac certyfikowania gazociągu.

Zobaczymy jeszcze, jak będą wyglądać sankcje USA, na razie mamy zapowiedź ich uchwalenia. I oświadczenie norweskiej firmy wygląda na kolejny silny cios w NS2. Ale na ile silny to cios? Jakie przyniesie skutki?

Mariusz Marszałkowski (biznesalert.pl): Na razie, podkreślmy, zapadła decyzja o tym, że DNV GL (Det Norske Veritas) nie wycofuje się z całego projektu Nord Stream 2, ale z części, która dotyczy certyfikacji statków pracujących przy NS2 i wyposażenia, które na nich się znajdują.

Co to oznacza? Firma ta miała brać udział zarówno w certyfikacji statków, jak i w certyfikacji całego projektu już po jego zakończeniu. To znaczy, że po ułożeniu rurociągu miała certyfikować całą budowę, to czy jest zgodna z wszelkimi zasadami prawnymi duńskimi, szwedzkimi, odpowiada warunkom zgody środowiskowej etc.

Decyzja o wycofaniu się z certyfikacji jednostek morskich oraz ich wyposażenia jest ważnym elementem, jeżeli chodzi o szanse tego projektu. Jednak jeszcze nie determinuje tego, czy projekt powstanie, czy nie. Potencjalnie Rosjanie mogą skorzystać ze swojej instytucji certyfikującej. To instytucja z grona międzynarodowych instytucji certyfikujących.

A więc teoretycznie Rosjanie mają alternatywę wobec Norwegów. Natomiast to, co jest istotne w tej decyzji, to fakt, że działają już zapowiedziane przecież dopiero amerykańskie sankcje.

To pierwsza firma, która przyznaje, że boi się nowych amerykańskich sankcji. To szalenie istotne.

Tak, a to dopiero początek, bo czekamy dopiero na ostateczny kształt nowych sankcji.

Trzeba pamiętać o tym, że nowe sankcje nie weszły jeszcze w życie, nie przeszły jeszcze etapu legislacyjnego w Stanach Zjednoczonych.

Nowe sankcje jeszcze nie obowiązują  - jest na razie porozumienie o dołączeniu ich do ustawy o budżecie Pentagonu, czyli tzw. NDAA (National Defense Authorization Act). Pod ustawą musi potem złożyć podpis prezydent Stanów Zjednoczonych. Donald Trump ma podpisać tę ustawę do końca, roku, pozostaje jednak pytanie, kiedy to zrobi, na jakim etapie będą wtedy prace i jaki ostatecznie kształt przybiorą sankcje.

Trwają różne działania zakulisowe dotyczące treści ustawy o sankcjach, bo trzeba pamiętać, że każde słowo w tej ustawie będzie determinowała skalę znaczenia tej ustawy sankcyjnej wobec projektu Nord Stream 2.

Obecność jednego słowa może zdecydować o możliwości dokończenia, powodzenia tego projektu.

Jeżeli na przykład w ustawie o sankcjach znajdzie się zapis, o tym, że sankcje będą dotyczyć również firm certyfikujących budowę gazociągu, nie tylko certyfikujących statki, jednostki, wyposażenie i tak dalej, będzie to znaczny problem dla Gazpromu -  o ile i gdy gazociąg NS2 powstanie.

Wiele zależy od tego, jaka będzie owa druga edycja tzw. ustawy PEESA, czyli ustawy o ochronie europejskiego bezpieczeństwa energetycznego. Pierwsza edycja została przyjęta w 2019 roku, także znalazła się w budżecie obronnym Pentagonu. Wówczas, jak pamiętamy,  z budowy wycofała się holendersko-szwajcarska firma Allseas.

 I do tej pory gazociąg NS2 stoi w miejscu – bo nikt nie może go dokończyć, ze względu na ryzyko sankcji.

Zdecydowano wówczas o nałożeniu substancji na jednostki morskie, które budują gazociąg Nord Stream 2 oraz Turk Stream, biegnącego po Morzu Czarnym. Jednak PEESA weszła ostatecznie w życie po zbudowaniu gazociągu Turk Stream.

Sankcje weszły w życie niemal w ostatnim momencie – gdy Allseas schodziła z placu budowy, chodziło już o niewielki odcinek budowy. Sankcje dotyczyły bowiem układania rurociągu na głębokości nie mniejszej niż 30 m (ok. 100 stóp).

Gdyby Donald Trump spóźnił się kilka dni, ustawa sankcyjna mogłaby się okazać "bezzębna".

Widzieliśmy zatem taniec na krawędzi. Udało się. Teraz przed nami pytanie, w jaki sposób druga edycja sankcji wpłynie na budowę gazociągu NS2 – czy będzie równie skuteczna jak pierwsza odsłona.

***

Wkrótce więcej na temat nowych sankcji USA i na temat podróży statku "Akademik Czerski" do Kaliningradu.


*** 

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Infografika PAP Infografika PAP

Polecane

Wróć do strony głównej