"To tylko uwiarygadnia przekaz Trumpa". Kożuszek o cenzurze Twittera i przyszłości mediów społecznościowych

2021-01-20, 06:30

"To tylko uwiarygadnia przekaz Trumpa". Kożuszek o cenzurze Twittera i przyszłości mediów społecznościowych
Odchodzący prezydent USA Donald Trump. Jaka będzie jego przyszłość?. Foto: Reuters/Forum

- Donald Trump przekonuje, że odebrano mu zwycięstwo w wyborach, że media są przeciwko niemu, że go cenzurują. To, co robią Facebook i Twitter tylko uwiarygadnia te tezy - mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Maciej Kożuszek ("Gazeta Polska Codziennie").

Powiązany Artykuł

1200_Trump_Forum.png
"Nie zostaniemy uciszeni". Donald Trump zapowiada walkę o wolność słowa

Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl): Twitter, Facebook i YouTube - czyli trzy największe serwisy internetowe - zawiesiły konta Donalda Trumpa, Twitter zrobił to na stałe. Uzasadniono to podejrzeniem, że wpisy Trumpa mogły zachęcać do dalszej przemocy po zamieszkach, do których doszło na Kapitolu.

Maciej Kożuszek ("Gazeta Polska Codziennie"): Szefowie tych wielkich mediów społecznościowych, dokonując takiego wyboru, przekroczyli pewien punkt. Czy teraz każda wypowiedź, która potencjalnie może powodować przemoc, będzie przedmiotem analizy? Niezależnie od tego, czy ich właściciele mają lewicowe poglądy, to nie palili się oni do tej pory, żeby pełnić funkcję cenzora, który będzie decydował o tym, co nadaje się do publikacji, a co nie.

Czytaj także:

W Stanach Zjednoczonych za zapewnienie porządku odpowiedzialne jest państwo. Na tym też polega wolność słowa - można prowokować, podnosić temperaturę sporu politycznego, ale jeżeli przekroczymy pewną granicę - na przykład odwołamy się do przemocy - to spotkają nas przykre konsekwencje. Tak jest w przypadku ludzi, którzy wdarli się na Kapitol i dokonywali tych haniebnych czynów.

Może być tak, że media społecznościowe będą szły drogą moderowania treści - a żeby to robić i skutecznie filtrować wszystkie teksty - to będą potrzebne nowe komórki, które będą stwierdzać, co jest nawoływaniem do przemocy, a co nie i analizować wypowiedzi polityków.

Powiązany Artykuł

social media 1200 shutterstock.jpg
Publicysta o mediach społecznościowych: chcą mieć kontrolę nad informacją światową

Sęk w tym, że istnieje niebezpieczeństwo stosowania tych mechanizmów w sposób nieprawidłowy, naginający rzeczywistość…

Mieliśmy sytuację w Stanach Zjednoczonych w 2017 r., gdy zdeklarowany zwolennik Berniego Sandersa postrzelił kilku kongresmenów, Steve Scalise prawie stracił życie. Można więc teraz powiedzieć z dużym prawdopodobieństwem, że ten zamachowiec "lajkował" pewne wpisy Berniego Sandersa. W jednym z nich ówczesny kandydat w prawyborach prezydenckich Partii Demokratycznej pisał, że ludzie, którzy nie popierają publicznego ubezpieczenia zdrowotnego są "mordercami starszych osób". W takim razie, idąc obecnym tokiem rozumowania szefów Twittera, możemy spojrzeć na to w taki sposób, że mogło go to skłonić do przemocy…

Kwestia jest taka, czy teraz będziemy mieli nowe standardy i rzeczywiście to nie będzie tylko przypadek Donalda Trumpa? Są też inne aspekty tej sprawy. Facebook czy Twitter chcą się przypodobać nowej, lewicowej władzy, a z drugiej strony muszą też dbać o interesy swoich akcjonariuszy. Ci ważniejsi udziałowcy mają sporo do powiedzenia. Będziemy obserwowali wiele napięć.

To, że Donald Trump stracił możliwość komentowania za pomocą swoich ulubionych kanałów, jest najmniejszym problemem. Odchodzący prezydent mógłby postawić swoją stronę w kilka dni, publikować swoje komentarze i miałoby to rekordowe zasięgi. Dla Donalda Trumpa nie jest to żaden kłopot. Problemem jest natomiast zablokowanie Parlera. Trzeba przy tym przyznać, że pojawiały się tam wpisy jednoznacznie nawołujące do przemocy…

Serwis Parler, który był dla prawej strony do pewnego stopnia odpowiednikiem Twittera, gdzie nie było obstrukcji, już został zawieszony - dokonał tego Amazon, który zdjął stronę ze swojej platformy internetowej, motywując to "pogwałceniem zasad". Wcześniej aplikację Parlera usunęły ze swoich sklepów internetowych Apple i Google. Co więcej, pojawiają się  informacje, że szef serwisu John Matze i jego rodzina ukrywają się w związku z otrzymanymi groźbami śmierci i naruszeniami bezpieczeństwa osobistego. Co zrobić w sytuacji, gdy próbuje się stworzyć odmienne media społecznościowe, ale są one błyskawicznie zamykane?

Tutaj mamy do czynienia z pewnym paradoksem lewicy. Kiedy wypominano Facebookowi, że blokuje prawicowe treści, to odpowiadano, że to prywatna firma i może robić, co chce, jest wolny rynek, można założyć własny serwis. Powstał więc Parler i… został zawieszony. Amazon jest typowym dostawcą usług, gdzie można sobie na przykład kupić hosting dla firmy. To, co Amazon zrobił serwisowi Parler, jest porównywalne z odcięciem prądu przez firmę energetyczną.

Dla przykładu: mieliśmy sytuację cukiernika z USA, który z powodów religijnych odmówił przygotowania tortu weselnego parze gejów. Sąd orzekł, że cukiernik nie ma takiej wolności i niezrobienie tortu jest dyskryminacją.

Mark Zuckerberg i Jack Dorsey są na tyle inteligentnymi ludźmi, że doskonale wiedzą, iż ich działania nie przyczynią się do zmniejszenia polaryzacji społecznej, a wręcz przeciwnie. […] Donald Trump przekonuje, że odebrano mu zwycięstwo w wyborach, że media są przeciwko niemu, że go cenzurują. To, co robi Facebook i Twitter tylko uwiarygadnia te tezy.

Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl)

***

Impeachment prezydenta USA (opr. Maciej Zieliński/PAP) Impeachment prezydenta USA (opr. Maciej Zieliński/PAP)

Polecane

Wróć do strony głównej