"Będą ekshumacje". Kanadyjscy śledczy badają przyczyny śmierci dzieci z przymusowych szkół

2021-07-11, 09:43

"Będą ekshumacje". Kanadyjscy śledczy badają przyczyny śmierci dzieci z przymusowych szkół
W ciągu minionych sześciu tygodni informowano o łącznie 1148 nieoznaczonych wcześniej miejscach pochówku. Foto: PAP/EPA/Andre Pichette

Trwają śledztwa i poszukiwania dokumentów w sprawie odnalezionych grobów dzieci przy byłych przymusowych szkołach dla rdzennych mieszkańców Kanady. W ciągu minionych sześciu tygodni informowano o łącznie 1148 nieoznaczonych wcześniej miejscach pochówku przy trzech byłych przymusowych szkołach dla dzieci Indian, Inuitów i Metysów.

Kanadyjska policja federalna wszczęła już dochodzenie w sprawie pierwszego z odnalezionych grobów, w Kamloops w Kolumbii Brytyjskiej (oceniono, że znajdują się w nim szczątki 215 osób). Jak sprecyzowała w oświadczeniu koroner Lisa Lapointe, jest to wczesna faza gromadzenia informacji, a nie początek ekshumacji.

Powiązany Artykuł

krzyz ogien shutterstock_735354526 1200.jpg
Kanada: spalone świątynie, zdewastowany pomnik papieża. Akty wandalizmu po odkryciu grobów przy szkołach dla Indian

Tych nie rozpoczęto także przy szkołach Marieval w Saskatchewan (prawdopodobnie znajdują się tam szczątki 761 osób) i St. Eugene w Cranbrook w Kolumbii Brytyjskiej (odkryto 182 nieoznakowane groby). Dlatego - jak zgodne są media - śledztwo będzie długie.

Sami Indianie zwracają uwagę, że do największych problemów należy brak dokumentów. Nieznana ich część, zawierająca dane z nazwiskami dzieci, daty i przyczyny śmierci uczniów, wciąż pozostaje w kościelnych archiwach.

Zapewnienie o otwarciu archiwów przekazała na początku czerwca br. archidiecezja Vancouver. Oblaci, którzy prowadzili 48 ze 139 przymusowych szkół i którym Indianie zarzucali utrudnianie dostępu do archiwów, zobowiązali się do przekazania wszystkich "historycznych dokumentów", tłumacząc wcześniejsze problemy przepisami dotyczącymi danych osobowych.

Politycy o działaniach rządu

Z kolei parlamentarzyści Nowej Partii Demokratycznej (NDP) Mumilaaq Quaqqaq i Charlie Angus zwrócili się do ministra sprawiedliwości Kanady Davida Lamettiego o wszczęcie dochodzenia w sprawie grobów przy szkołach. Jednak jak przypomniały media i prawnicy, możliwość wszczynania dochodzenia ma tylko policja.

Czytaj także:

Premier Justin Trudeau powtarza, że rząd będzie prowadził takie działania, jakich życzyć sobie będą rdzenni mieszkańcy. Stąd też wszystkie poszukiwania mają być prowadzone zgodnie z indiańskimi obyczajami, co ujęto w zaleceniach Komisji Prawdy i Pojednania, np. zalecenie 76 mówi o poszanowaniu „zasad uznawanych przez rdzennych mieszkańców” podczas dochodzenia na cmentarzach.

Działalność szkół dla rdzennych mieszkańców w Kanadzie

Na terenie Kanady, przez 150 lat działało 139 przymusowych szkół dla rdzennych mieszkańców. Były finansowane z federalnego budżetu i ich celem - opracowanym przez rząd Kanady - było "ucywilizowanie" Indian, Inuitów i Metysów. Prowadzenie szkół rząd powierzył kościołom. Kościół katolicki prowadził 60 proc. ośrodków, a protestancki 40 proc. Ostatnie szkoły, przez które przeszło ok. 150 tys. dzieci, zamykano dopiero w latach 90. XX w.

Powiązany Artykuł

kasnada- dewstascje tt 1200 .png
Kanada: akty wandalizmu wymierzone w świątynie. Śledczy wiążą je z odkryciem grobów dzieci

"Kulturowe ludobójstwo"

Komisja Prawdy i Pojednania określiła w swoim raporcie z 2015 roku działalność szkół jako "kulturowe ludobójstwo". Komisja dokumentowała przemoc wobec dzieci, a także odnotowała ok. 4100 zgonów, do których doszło w tych placówkach.

Relacje dorosłych już uczniów tych ośrodków stanowią część raportu Komisji Prawdy i Pojednania.

Czytaj także:

Wspomnienia byłych podopiecznych zamieszcza m.in. kanadyjska stacja APTN (Aboriginal Peoples Television Network). Wśród najnowszych jest relacja, w której Louise Celesta opisuje prowadzoną przez Kościół anglikański szkołę, bicie kijem po głowie i pozbawianie kontaktu z rodziną. Z kolei Joanne Gottfriedson, która była uczennicą dziennego programu szkoły prowadzonej przez Kościół katolicki w Kamloops – dzieci mieszkające w bliskim sąsiedztwie szkół nie były zabierane do internatów - podkreśla, że "to, że na noc wracało się do domu, nie znaczyło, że było się bezpiecznym". Jak opowiada kiedy miała siedem lat była molestowana przez księdza.

Z kolei Barb McNab-Larson, kiedy miała pięć lat, została zabrana z farmy dziadków, wrzucono ją do ciężarówki służącej do przewozu bydła, a po przywiezieniu do szkoły w Kamloops obcięto jej włosy i spryskano środkami dezynfekcyjnymi. Według relacji karane dzieci bito tak długo, aż zaczynały krzyczeć, żeby "wybić z nich Indianina".

bf

Polecane

Wróć do strony głównej