Boris Johnson pomimo zaproszenia nie spotka się z premier Szkocji

2021-08-05, 00:02

Boris Johnson pomimo zaproszenia nie spotka się z premier Szkocji
Boris Johnson. Foto: PAP/EPA/HOLLIE ADAMS / POOL

Brytyjski premier Boris Johnson rozpoczął w środę dwudniową wizytę w Szkocji, podczas której większą uwagę od tego, z kim się spotyka i co robił, przykuwa to, z kim się nie spotka. Mimo otrzymanego zaproszenia nie spotka się z szefową szkockiego rządu Nicolą Sturgeon.

Nicola Sturgeon w poniedziałek wysłała list do Borisa Johnsona, w którym - przyznając, że istnieją pomiędzy nimi znaczące różnice - zaprosiła go do rozmowy o tym, co rząd szkocki i brytyjski mogą robić wspólnie, czyli o odbudowie po pandemii koronawirusa.

Powiązany Artykuł

shutt samolot lotnisko 1200.jpg
Anglia: koniec obowiązkowej kwarantanny dla podróżnych z UE i USA. To impuls dla linii lotniczych

Jak oceniają brytyjskie media, zaproszenie, a szczególnie jego publiczne udostępnienie, było sprytnym zagraniem ze strony Sturgeon, bo jeśli Johnson by je przyjął, szkocki rząd mógłby to prezentować niemal jako państwową wizytę przywódcy obcego kraju, jeśli by nie przyjął - sprawi wrażenie, że unika dialogu.

Johnson dość zręcznie wybrnął z sytuacji, odpisując, że w sprawie wspólnej odbudowy po pandemii chętnie spotka się osobiście ze Sturgeon - oraz z szefami rządów Walii i Irlandii Północnej. Zapytana w środę o tę sytuację szkocka pierwsza minister zapewniała, że nie czuje się zignorowana. Jak mówiła, dla większości ludzi jest to nieco dziwne, że do takiego spotkania nie dojdzie, bo jest to stracona szansa, ale to raczej Boris Johnson powinien to wyjaśniać.

Referendum o niepodległość

Oczywiście w tle tych wzajemnych przytyków jest kwestia ewentualnego nowego referendum w sprawie niepodległości Szkocji, które Sturgeon obiecuje i na które Johnson nie chce się zgodzić, a to jest konieczne, aby było ono ważne.

Powiązany Artykuł

mid-epa09183767 (1).jpg
Szefowa rządu Szkocji: drugie referendum to kwestia kiedy, a nie czy

Po wyborach do szkockiego parlamentu na początku maja, które kierowana przez Sturgeon Szkocka Partia Narodowa (SNP) ponownie wygrała, zapowiedziała ona, że chce, by plebiscyt się odbył w pierwszej połowie nowej kadencji, jak tylko pozwoli sytuacja covidowa. Ale brytyjskie media zauważają, że od tego czasu kwestia referendum w wypowiedziach Sturgeon wyraźnie zeszła na dalszy plan.

Wyjaśnieniem tego są badania opinii publicznej, które pokazują, że od czasu poprzedniej wizyty Johnsona - w styczniu - poparcie Szkotów dla niepodległości wyraźnie spadło.

O ile w od połowy zeszłego roku do stycznia tego zwolennicy niepodległości wygrywali wszystkie sondaże, przy czym niektóre bardzo wyraźnie, to od kwietnia tego roku niemal wszystkie przegrywają. Trudno się zatem dziwić Sturgeon, że odsuwa temat referendum, bo gdyby do niego doszło i ponownie zostało przegrane, tak jak w 2014 r., kwestia niepodległości zostałaby odłożona na dziesięciolecia.

Czytaj także:

Niebezpieczeństwo pozostaje

Powiązany Artykuł

shutterstock_Boris Johnson 1200.jpg
Anglia znosi restrykcje. Ekspert: Boris Johnson działa pod naciskiem wielkiego biznesu

Z drugiej strony, przewaga przeciwników niepodległości jest na tyle mała i niepewna, że również Boris Johnson nie może uważać, że niebezpieczeństwo secesji Szkocji zostało zażegnane.

Stąd w najbliższych miesiącach należy się spodziewać częstszych wizyt członków brytyjskiego rządu w Szkocji, które mają pokazać Szkotom korzyści z pozostania w składzie Zjednoczonego Królestwa. I dlatego też Johnson woli poprzez spotkania wzmacniać pozycję Douglasa Rossa, lidera szkockiej gałęzi Partii Konserwatywnej niż Sturgeon. Z Rossem brytyjski premier spotkał się w środę i spotka się ponownie w czwartek.

jbt

Polecane

Wróć do strony głównej