Musijenko: gdyby Ukraina weszła do NATO, jak chciał Lech Kaczyński, sytuacja byłaby dziś całkiem inna

- Prezydent Lech Kaczyński robił bardzo wiele, by wesprzeć Ukrainę i by Ukraina mogła wejść do Unii Europejskiej i do NATO, działał na rzecz współpracy między naszymi państwami. Rozumiał, że bez wolnej, bezpiecznej Ukrainy nie może być także wolnej, bezpiecznej Polski - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Ołeksandr Musijenko, ekspert ukraińskiego Centrum Badań Wojskowo-Prawnych.

2022-04-08, 01:00

Musijenko: gdyby Ukraina weszła do NATO, jak chciał Lech Kaczyński, sytuacja byłaby dziś całkiem inna
Prezydent Polski Lech Kaczyński podczas konferencji prasowej w Tbilisi. Foto: PAP/Jacek Turczyk

Lech Kaczyński to ważna postać. Zrobił wiele dobrego, jeśli chodzi o rozwój relacji między Polską i Ukrainą. Myślę, że położył dobre fundamenty pod dalszą współpracę - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Ołeksandr Musijenko.

Więcej  w rozmowie.

PolskieRadio24.pl: Jakie są pana refleksje na temat polityki wschodniej b. polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego?

Ołeksandr Musijenko, ekspert ukraińskiego Centrum Badań Wojskowo-Prawnych: Lech Kaczyński rozumiał sytuację w regionie wschodniej i środkowej Europy i właściwie oceniał zagrożenie ze strony Rosji, gdy w 2008 roku występował na wiecu w Tbilisi, podczas agresji Rosji na Gruzję.

Był tam z prezydentami Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii. Powiedział, że Rosja chce znów dominować w naszym regionie i narzucać innym narodom swoją wolę. Wypowiedział wówczas bardzo ważne zdanie: "Ale tego nie będzie". To właściwe podejście. Dziś i Ukraina walczy, i Polska pomaga w tym, by nie pozwolić Rosji odrodzić imperium.

REKLAMA

Lech Kaczyński bardzo słusznie, precyzyjnie przedstawiał prognozy na przyszłość. Mówił: "Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!".

Czytaj także:

Te słowa powtórzył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, gdy zwracał się do polskiego parlamentu 11 marca podczas wojny Rosji przeciw Ukrainie. Zełenski mówił, że między naszymi krajami nie ma granic, które by nas rozdzielały, są tylko te, które nas łączą.

Prezydent Lech Kaczyński robił bardzo wiele, by wesprzeć Ukrainę, i by Ukraina mogła wejść do Unii Europejskiej i do NATO, działał na rzecz współpracy między naszymi państwami.

REKLAMA

Rozumiał, że bez bezpiecznej Ukrainy nie może być także bezpiecznej Polski. Dobrze rozkładał akcenty polityczne i w polityce bezpieczeństwa.

Rozumiał też źródło zła w naszym regionie: komunizm i imperializm rosyjski, które przyniosły nam wszystkim tak wiele strat.

To znacząca postać. Zrobił wiele dobrego, jeśli chodzi o rozwój relacji między Polską i Ukrainą. Myślę, że położył dobre fundamenty do dalszej współpracy.

W orędziu przed Zgromadzeniem Narodowym, także 11 marca, prezydent Andrzej Duda wspominał, że Lech Kaczyński chciał, by państwa regionu wstąpiły do NATO: "Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej profesor Lech Kaczyński […] zabiegał o to również dla państw naszego regionu. Wszyscy pamiętamy, jak walczył o to, by Ukraina i Gruzja otrzymały prawo do członkostwa w NATO i w Unii Europejskiej. Przed szczytem sojuszu w 2008 roku skierował do przywódców specjalny list, w którym przypomniał okoliczności przyjęcia do NATO Republiki Federalnej Niemiec w 1955 roku. Zaledwie 10 lat po II wojnie światowej".

REKLAMA

Andrzej Duda przypomniał słowa tego listu Lecha Kaczyńskiego: "Sytuacja RFN była daleko bardziej skomplikowana niż obecnie Ukrainy czy Gruzji. Niektóre kraje nie uznawały jeszcze granic państw niemieckich, wytyczonych po drugiej wojnie światowej. NATO potrafiło jednak podjąć wtedy odważną decyzję o przyjęciu Zachodnich Niemiec. Najważniejszą decyzję o rozszerzeniu w historii Sojuszu".

"Gdyby wówczas posłuchano prezydenta Lecha Kaczyńskiego, podjęto odważne decyzje, gdyby nie zwyciężyła postawa, żeby nie drażnić Rosji, postawa naiwna – Ukraina byłaby dzisiaj w NATO. Prawdopodobnie nigdy nie doszłoby do agresji w 2014 roku, nie byłoby też pewnie obecnej wojny. Historia potoczyłaby się inaczej" - powiedział Andrzej Duda.

To prawda. Polska wówczas bardzo wspierała Ukrainę. Była adwokatem Ukrainy w Europie. To było bardzo słuszne podejście.

Lech Kaczyński rozumiał, jakie zagrożenia nadchodzą ze strony Rosji. Gdyby wtedy zapadła decyzja o przyznaniu Ukrainie Planu na Rzecz Członkostwa (MAP), potem Ukraina weszłaby do NATO, sytuacja byłaby zupełnie inna. Lech Kaczyński bardzo chciał, by Europa była bezpieczniejsza.

Chcę jeszcze dodać, że Ukraina, Polska mogą dzisiaj przywrócić życie prawdziwym wartościom europejskim, o których Stary Kontynent zapomniał. Mogą dać Europie nowy bodziec do rozwoju.

Obecnie Europa nie ocenia zagrożeń właściwie, zachowuje zasadę negocjowania z Rosją na polu dyplomatycznym, uzależnia się od gazu czy gospodarki rosyjskiej.

REKLAMA

A wobec Rosji należy zajmować twardszą pozycję. I to rozumiał dobrze prezydent Lech Kaczyński.

Rozumiał także, jak wielki potencjał mają relacje polsko-ukraińskie, także dla bezpieczeństwa regionu.

Zatem dostrzegał nie tylko zagrożenia, ale także potencjał sojuszu Polski i Ukrainy, znaczenie jedności państw regionu. Na początku wizyty w Tbilisi powiedział wszak "Jesteśmy tutaj razem".

Lech Kaczyński pamiętał, że Rosja starała się, by państwa regionu zapomniały o swojej tożsamości, starała się je nastawiać przeciwko sobie, a zatem chciał je znów łączyć.

Widział nie tylko zagrożenie - ale widział i odpowiedź na nie. Region powinien się zjednoczyć, a do jego przywódców powinny dołączyć państwa UE i NATO w oporze przeciw rosyjskiemu imperializmowi - tak, jak apelował w Tbilisi.

Godne uwagi było i to, że Lech Kaczyński widział zagrożenie ze strony Rosji jasno, był pewny swoich racji i gotów był o nie walczyć, mimo że ze strony wielu padały i padają nadal oskarżenia o histerię, panikę, rusofobię, przesadę, sugestie, że tu jest "inna perspektywa", tzn. że postrzega się rzeczywistość niewłaściwie. Nie traktowano jego ostrzeżeń poważnie.

Co zrobić, by te ostrzeżenia traktowano poważnie, by Zachód zjednoczył się z nami w rozumieniu, czym jest Rosja, by wyciągnął wnioski z wojny i zaczął się zmieniać?

Mam wrażenie, że Zachód zaczyna rozumieć, czym jest Rosja, choć nie tak szybko, jak byśmy sobie tego życzyli.

Widać ostrożność, gdy niektórzy boją się mówić wprost o tym, co się dzieje, o działaniach Rosji.

REKLAMA

Putin nie prowadzi wojny tylko o Ukrainę, ale o wpływy na dużo większym terenie. Trzeba rozumieć, że Rosja stanowi zagrożenie dla nas wszystkich.

Państwa regionu powinny tworzyć silny sojusz, który nie pozwoli Rosji na dalszą agresję. Dołączyć do nich powinny także inne państwa Europy i NATO.

Chcemy żyć w warunkach bezpieczeństwa, z poszanowaniem europejskich wartości i w sąsiedztwie, które nie stanowi dla nas ciągłego zagrożenia.

 

REKLAMA

***

Lech Kaczyński podczas wizyty w Tbilisi mówił m.in.

"Jesteśmy tutaj, żeby wyrazić całkowitą solidarność. Jesteśmy prezydentami pięciu państw: Polski, Ukrainy, Estonii, Łotwy i Litwy. Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu sąsiedzi z północy, dla nas także ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać.

My mówimy nie!

REKLAMA

Ten kraj to Rosja. Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego niecałe 20 lat temu imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu.

Otóż nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze. Nie na dwadzieścia, trzydzieści czy pięćdziesiąt lat!".

***

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej