Katastrofa na Odrze. Niemieckie media zarzucają swojej władzy opieszałość
Poszukiwania przyczyn lub winnych katastrofy na Odrze trwają. Niemieckie media wskazują jednak potencjalną przyczynę śnięcia ryb, jednocześnie krytykując swoje władze za zbytnią opieszałość.
2022-08-18, 10:05
Mikroalgi - to jedna z możliwych przyczyn śnięcia ryb na Odrze - takie wnioski wskazuje niemiecka telewizji n-tv. Jak wskazują dziennikarze, zagrożenie mogło rozprzestrzenić się w tak zawrotnym tempie, ze względu na bardzo wysokie zasolenie wody. Telewizja podkreśla jednak, że takie wnioski rodzą pytania do władz niemieckich.
Toksyczne glony
Jak kontynuuje telewizja, poszukując przyczyn masowego wymierania ryb na Odrze, naukowcy biorą pod uwagę także toksyczny gatunek glonów, który w niezwykle szybkim tempie rozwinął się w ekosystemie rzeki. W międzyczasie zidentyfikowano mikroalgi o nazwie Prymnesium parvum - przekazał cytowany przez telewizję ekolog wody Christian Wolter. "Gatunek znany jest z tego, że od czasu do czasu powoduje śmierć ryb" - dodał. Toksyny wytwarzane przez algi mają być nieszkodliwe dla człowieka.
Wolter wskazuje, że ten konkretny rodzaj glonów w praktyce żyje w słonej wodzie. Zwykle występuje jednak w pobliżu ujścia rzek - gdzie mieszają się ze sobą wody słone i słodkie. W samej rzece (jej biegu) algi zakwitną, gdy wystąpi bardzo duże zasolenie. Ekolog wskazuje, że algi tego typu nie tworzą "masowego zabudowania" na rzekach (w tym na Odrze), co sprawia, że istnieje - jego zdaniem - związek pomiędzy wprowadzeniem dużej ilości soli do ekosystemu, a pojawieniem się alg. Wolter podkreślił jednak, że w przypadek nie wierzy.
Zarzuty do władz
Telewizja podkreśla, że hipoteza Woltera bardzo dobrze pasuje do niedawno opublikowanych przez "Spiegel" badań. Zgodnie z nimi odczyty i wyniki badań na Odrze zmieniały się już na początku sierpnia, ale "Brandenburska Agencja Ochrony Środowiska (LfU) przez długi czas pozostawała bezczynna".
REKLAMA
Dotyczy to w szczególności "przewodności elektrycznej" (wartość podaje się w siemensach). Zgodnie z badaniami, wartość 1 sierpnia wynosiła 1300 mikrosiemensów na centymetr i rosła w ciągu następnych dni - 2 sierpnia 1400, 5 sierpnia 1700 - aż do 6 sierpnia osiągnęła 2000 mikrosiemensów. Według Wolfa von Tümplinga, kierownika Wydziału Analizy Wody i Chemometrii w Centrum Badań Środowiskowych im. Helmholtza, oznacza to, że w wodzie znajdują się sole, które nie powinny wystąpić w tak wysokim stężeniu.
Według tygodnika, władze Brandenburgii początkowo nie zrobiły nic więcej, poza dalszym monitorowaniem. Rzecznik ministerstwa miał to potwierdzić w rozmowie ze "Spieglem". Niemiecka opinia publiczna została poinformowana dopiero 10 sierpnia; w tym czasie w Odrze masowo zaczęły wypływać śnięte ryby. Dwa dni później (12 sierpnia) wprowadzono formalne zakazy kąpieli i połowów. "Chociaż istnieje 46-stronicowy "Międzynarodowy plan ostrzegania i alarmowania dla Odry", ani władze niemieckie, ani polskie nie zastosowały się do niego" - pisze "Der Spiegel".
Zdaniem niemieckich mediów, problem leży jednak w braku odpowiedniego działania systemu wczesnego ostrzegania po stronie niemieckiej. Wina leży tutaj jednak po części w fakcie, że stacje pomiarowe m.in. we Frankfurcie nad Odrą i w Hohenwutzen przy granicy polsko-niemieckiej, służą wykrywaniu wypadków przemysłowych. Nawet najmniejsze skażenie przemysłowe (wylany olej silnikowy) jest zauważone przez stacje pomiarowe. "Ale największa od dziesięcioleci katastrofa, jaką jest masowe wymieranie ryb i środowiska, pozostały niezauważona. Najwyraźniej prześlizgnęła się przez szczeliny systemu" - podsumowuje "Der Spiegel".
n-tv, der Spiegel
REKLAMA
as
REKLAMA