Afera podatkowa cum-ex w Niemczech. Dziś przesłuchanie kanclerza Olafa Scholza
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz stanie w charakterze świadka przed komisją parlamentu kraju związkowego Hamburg w sprawie zwanej "cum-ex". Afera ta doprowadziła do sytuacji, w której niemiecki skarb państwa poniósł miliardowe straty. Politycy tamtejszej opozycji mówią wprost: "Olaf Scholz nie może już nabierać wody w usta". Kanclerz podkreśla jednak, że o sprawie nic nie wiedział.
2022-08-19, 11:11
W operacjach cum-ex chodziło o taki obrót akcjami w dniu wypłaty dywidendy, żeby uzyskać wielokrotny zwrot podatku od zysków kapitałowych. - Aferę cum-ex możemy porównać do naszej afery VAT-owej. Tylko ta afera w Niemczech jest dużo bardziej skomplikowana i dotyczy ona przede wszystkim banków oraz różnych funduszy inwestycyjnych. W związku z tym "zwykli" ludzie nie mogli tego robić - powiedział w Polskim Radiu 24 prof. Bogdan Musiał.
Według niemieckiego dziennika "Bild" we wrześniu 2021 roku prokuratorzy weszli do domu byłego posła SPD Johannesa Kahrsa, podczas jego nieobecności. Zabrali stamtąd ważne dokumenty. W skrytce depozytowej należącej do Kahrsa znaleźli ponad 200 tys. euro w gotówce w różnych banknotach. Według prokuratury - zaznacza dziennik - może to wskazywać, że Kahrs mógł lobbować na rzecz banku Warburg, by uchronić go przed milionowymi podatkami. Postawiony politykowi wstępny zarzut to podejrzenie o pomocnictwo w uchylaniu się od płacenia podatków.
Niemieckie media zauważyły, że posiadanie takiej kwoty jest nielegalne. Johannes Kahrs sprawy nie skomentował, skorzystał w ten sposób z prawa do odmowy zeznań.
"Kanclerz Niemiec też ma problem"
Sprawę skomentował też były poseł lewicy Fabio De Masi. "Albo Kahrs udowodni pochodzenie pieniędzy, albo powoła się na prawo do milczenia ze względu na prowadzone przeciwko niemu dochodzenie" - napisał. De Masi dodał, że w drugim przypadku byłoby jasne, że pieniądze te miały związek ze sprawą cum-ex. W tej sytuacji "kanclerz Niemiec też ma problem" - zauważa Deutsche Welle.
REKLAMA
W ostatnich dniach w Niemczech pojawiły się spekulacje na temat możliwych masowych protestów przeciwko polityce rządu, które miałyby odbyć się jesienią. Demonstracje chce organizować m.in. postkomunistyczna partia Lewica, mobilizacja trwa także na prawicy. W Neuruppin do protestu wzywały zarówno Lewica, jak i prawicowo-populistyczna AfD.
Sam Olaf Scholz twierdzi, że o sprawie nic nie wiedział.
- Adam Eberhardt: elita niemiecka nie nadąża za nastrojami społeczeństwa
- Niemcy wbrew zapowiedziom nie wspierają Ukrainy. Semka: to typowe dla ich polityki
pg
REKLAMA
REKLAMA