Tajemniczy wypadek Tesli w Chinach. Marcinowicz: nie doszukiwałbym się błędu po stronie nowych technologii

2022-11-15, 20:04

Tajemniczy wypadek Tesli w Chinach. Marcinowicz: nie doszukiwałbym się błędu po stronie nowych technologii
Wypadek Tesli w Chinach. Foto: YouTube

- Samochody, niezależnie od marki, psują się. Może zawieść układ kierowania czy hamulcowy. To dzieje się niezależnie od tego, czy jest to pojazd nafaszerowany nowymi technologiami, czy nie. Jednak ja bym tutaj nie doszukiwał się błędu po stronie nowych technologii - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl dziennikarz motoryzacyjny Polskiego Radia Kierowców Kuba Marcinowicz, który skomentował tragiczny wypadek w Chinach z udziałem samochodu marki Tesla.

54-letni kierowca Tesli 5 listopada stracił panowanie nad pojazdem i gnał przez prawie trzy kilometry drogami prowincji Guangdong. W wyniku wypadku zginęły dwie osoby, a trzy kolejne zostały ranne. W mediach pojawiły się informacje, że w Modelu Y, który pędził przez miasto, zawiódł system hamowania. Firma Elona Muska wydała w tej sprawie komunikat, w którym podkreśla, że będzie współpracować z policją w celu wyjaśnienia przyczyn tragedii. Zaznaczono też, że według wstępnych analiz kierowca nie próbował używać hamulca.

To zdarzenie sprowokowało nas do rozmowy z Kubą Marcinowiczem, dziennikarzem Polskiego Radia Kierowców, który opowiedział nam o nowych technologiach instalowanych w samochodach, które mają zwiększyć bezpieczeństwo na drodze i podnieść komfort jazdy kierowców i pasażerów. Zapytaliśmy między innymi, czy trzeba uczyć się używania nowoczesnych samochodów, aby bezpiecznie z nich korzystać. 

***

Paweł Kurek, dziennikarz portalu PolskieRadio24.pl: Czy możliwe jest, aby w Tesli Model Y doszło do awarii systemu hamowania? Na filmie, który można znaleźć w internecie, widać, że kierowca kompletnie stracił panowanie nad tym pojazdem.

Kuba Marcinowicz, dziennikarz Polskiego Radia Kierowców: Samochody, niezależnie od marki, psują się. Może zawieść układ kierowania czy hamulcowy. Tak też mogło być w tym przypadku. I to dzieje się niezależnie od tego, czy jest to pojazd nafaszerowany nowymi technologiami, czy nie. Jednak ja bym tutaj nie doszukiwał się błędu po stronie nowych technologii. Podobno ten kierowca chciał podjechać do sklepu, zaparkować, nagle samochód gwałtownie ruszył i popędził przez miasto. W mediach pojawiła się informacja, że nie zadziałały hamulce, z kolei na nagraniu nie widać, by zapaliły się światła stopu. Można domniemywać, że tu faktycznie ten układ hamulcowy zawiódł. Natomiast trzeba podkreślić, że podczas jazdy samochodem najważniejszym elementem jest człowiek i najczęściej problemy pojawiają się wtedy, gdy kierowca zawiedzie. Samochód to jest tylko maszyna, którą trzeba traktować z ograniczonym zaufaniem, nawet jeśli wyposażona jest w tzw. inteligentne systemy.

Użytkownicy coraz to nowocześniejszych aut powinni nauczyć się ich obsługi, nim wyjadą na drogę? Czy twoim zdaniem nieznajomość i nieumiejętność korzystania z technologii, jakie oferuje taki samochód, paradoksalnie może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji w ruchu drogowym? Podkreślam jednocześnie, że pytam, abstrahując od wypadku, do którego doszło w Chinach.

Trzeba mieć z tyłu głowy świadomość, że to jest tylko urządzenie, którego obsługi musimy się nauczyć, tak jak musimy się nauczyć np. obsługi miksera czy blendera, aby właściwie ich używać, nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Co ciekawe, technologii takich samochodów uczą się też służby, które dbają o nasze bezpieczeństwo - straż pożarna i policja. Straż pożarna w razie wypadku musi wiedzieć, jak skonstruowany jest samochód elektryczny, jak go przeciąć, aby bezpiecznie - również dla udzielających pomocy strażaków - wydostać kierowcę i pasażerów, którzy w wyniku wypadku zostali w nim uwięzieni.

Musimy się uczyć tych nowych technologii również po to, by we właściwy sposób z nich korzystać. Przykładowo w wielu samochodach elektrycznych jest funkcja odzyskiwania energii. Kierowcy zazwyczaj wiedzą, że można odzyskać tę energię z hamowania. Natomiast jest kilka innych funkcji, które również na to pozwalają. Jedną z nich jest system e-Pedal, który umożliwia przyspieszanie i hamowanie tym samym pedałem. Jeśli go wciskamy, to przyspieszamy, jeśli odpuszczamy, samochód hamuje, aż do całkowitego zatrzymania. Pamiętam, że moje pierwsze hamowanie z wykorzystaniem tej funkcji też było dość dynamiczne. To kwestia wprawy.

Ale to dotyczy też mniej skomplikowanych "systemów". Gdy przykładowo kupujemy nowe zimowe opony, warto przetestować, jak się zachowują na śliskiej nawierzchni. Sprawdźmy na pustym placu czy parkingu, jak zachowuje się nasz samochód. Zobaczmy, kiedy traci przyczepność. To też jest uczenie się samochodu. 

W przypadku Tesli Model Y z pewnością jest czego się uczyć. To niezwykle nowoczesna maszyna.

Tak, to bardzo zaawansowany technologicznie samochód elektryczny. Można zaryzykować stwierdzenie, że to jest taki jeżdżący tablet. Ilość układów scalonych, mikroprocesorów, systemów, które przeliczają poszczególne dane, jest olbrzymia. Dzisiaj w ogóle nowe samochody zbierają kosmiczne ilości danych. Kiedyś, gdy jeździliśmy maluchami, nie było takich możliwości. Teslę, aby wykonać diagnostykę, wystarczy podłączyć do komputera. Zresztą w kolejnych krokach śledztwa dotyczącego wypadku w Chinach tak właśnie się stanie. Śledczy będą w stanie sprawdzić dzięki takiej analizie, czy kierowca wcisnął pedał hamulca, czy uruchomił asystenta parkowania.

Wszystkie nowe samochody, w tym oczywiście Tesla, potrafią same zaparkować, to nie jest nic nowego. Kilka lat temu, gdy dopiero pojawiały się te systemy, sam testowałem takie auto. Ileż wtedy było przy tym problemów. Ja byłem w stanie zaparkować w 12 sekund, tymczasem asystent parkowania męczył się 40 sekund. Dziś jest to zdecydowanie poprawione. Odpowiednie urządzenia i algorytmy analizują środowisko wokół samochodu. W momentach krytycznych samochód informuje kierowcę: "przejmij sterowanie", "opanuj maszynę". To też nie jest tak, że auto samo nagle przejmuje kontrolę. Dlatego w tym przypadku, o którym rozmawiamy, stawiałbym bardziej - oczywiście nie wyrokując - na błąd kierowcy. Tym bardziej, że w Tesli ten asystent parkowania jest tak bardzo asekuracyjny, wyświetla wiele informacji. Mówi, co mamy w danej sytuacji zrobić - dodać gazu, zmniejszyć gaz. Wszystkie te informacje ponawiają się na ekranie. Jesteśmy na bieżąco informowani o przebiegu manewru.

W świecie rozwijających się błyskawicznie technologii, również tych udoskonalających motoryzację, mimo wszystko wciąż będzie dochodziło do wypadków. Tego nie unikniemy. Jak w takiej sytuacji oszacować z punktu widzenia prawnego, czy wina leży po stronie kierowcy, czy inteligentnego systemu? Na kogo, gdy pojawi się wątpliwość, kto, lub co zawiodło, powinna spaść odpowiedzialność - na producenta, czy użytkownika?

To jest bardzo ciekawy wątek dotyczący aut autonomicznych i samochodów przyszłości, kto będzie ponosił odpowiedzialność za ewentualne błędy. Oczywiście, jeśli dziś korzystamy z asystenta parkowania i asystent się pomyli, przez co zarysujemy komuś samochód, to bez wątpienia jest to nasza wina, bo to my obsługujemy tę maszynę. To my mamy uprawnienia, by się nią posługiwać. Podobnie jest z maszynami w wielkie fabryce. Jak coś się wydarzy na hali produkcyjnej, to operator ponosi odpowiedzialność. Tak samo jest w przypadku takiego samochodu. Jeśli samochód z jakiegoś powodu nie będzie mógł w trybie automatycznym wykonać jakiegoś manewru i przejdzie w tryb normalnego sterowania, w takiej sytuacji to kierowca musi przejąć kontrolę. 

Wracając więc do kwestii prawnych, to oczywiście legislatorzy będą mieli spory problem, by prawo nadążało za rozwiązaniami technologicznymi, bo, poza ustaleniem, kto zawinił, pojawia się też m.in. kwestia ubezpieczenia. Jak to będzie wyglądało w przypadku aut autonomicznych, wszyscy się na tym zastanawiamy. Natomiast obecnie odpowiedzialność ponosi kierowca, więc bardzo trudno będzie zrzucić winę na samochód, który się zepsuł. Jeśli odpada nam koło i nagle uczestniczymy w wypadku, to może to oznaczać, że czegoś nie dopasowaliśmy, nie dokręciliśmy albo zużyła się dana część i w porę jej nie wymieniliśmy. Że nie zrobiliśmy badań technicznych. Niestety w takiej sytuacji odpowiedzialność jest po naszej stronie.

Ale zdarzają się wady konstrukcyjne, o których sygnalizuje sam producent. Choć w przypadku tego modelu Tesli nie było takich informacji.

Oczywiście może się okazać, że dany model miał jakąś wadę fabryczną, że koło się urwało, ponieważ użyto nie najlepszych materiałów. Ale udowodnienie winy producenta w takiej sytuacji jest długim procesem. Jednak gdy to się uda, to można oczywiście żądać odszkodowania. Ponadto często słyszy się o tzw. akcjach serwisowych, gdy producent wzywa wszystkich użytkowników danej marki i modelu, by zgłaszali się do autoryzowanych serwisów, ponieważ wykryto jakąś wadę fabryczną. Ale nie słyszałem, żeby Tesla robiła akcję serwisową z powodu uszkodzonego układu hamulcowego.

SŁUCHAJ, CZYTAJ: POLSKIE RADIO KIEROWCÓW>>>

A skoro rozmawiamy o technologiach, które mają nam pomagać na drodze, to warto podkreślić, że we współczesnych autach nie brakuje takich rozwiązań. Jak wygląda ta paleta?

Dziś samochody nafaszerowane są nowymi technologiami. Jest na przykład tzw. czujnik martwego pola. Zdarza nam się nie wiedzieć samochodu, który porusza się sąsiednim pasem. W tym systemie zestaw kamer, który monitoruje to, co dzieje się na drodze, informuje nas, że w martwym punkcie znajduje się samochód. Kontrolka na naszym lusterku pali się na czerwono - co oznacza, że nie należy zmieniać pasa, na pomarańczowo - komunikując, że wciąż istnieje zagrożenie kolizji lub na zielono - dając pozwolenie na wykonanie manewru. To jest bardzo dobry system, który nie raz uratował mnie przed niebezpieczną sytuacją na drodze.

Inną przydatną funkcją jest system kontroli trakcji (ASR) odpowiadający za to, by podczas gwałtownego przyspieszenia, wchodzenia w zakręt koła pojazdu nie wpadły w poślizg. Innym przydatnym systemem jest ABS, dzięki któremu samochód hamuje pulsacyjnie. To są stare systemy, ale też nie zawsze jesteśmy z nimi oswojeni. Dotyczy to głównie niedoświadczonych kierowców albo takich, którzy nie przeżyli ekstremalnej sytuacji drogowej i nie wcisnęli hamulca do dechy. Słyszałem kiedyś, jak ktoś mówił, że chyba psuje mu się hamulec, bo coś przerywa i tłucze w hamulcach, tymczasem chodziło o ABS. To pokazuje, że musimy się tego uczyć i z tym oswoić. Kolejny system to asystent pasa ruchu. Jeśli zdarzy nam się zjechać z naszego pasa, wtedy samochód informuje nas: "uważaj, jesteś na sąsiednim pasie" albo "przekroczyłeś linię". Poza takim komunikatem, w niektórych modelach, odczujemy też delikatny, kontrujący ruch kierownicy, który powoduje, że samochód wraca na swój tor jazdy. W bardziej rozwiniętych systemach możemy puścić kierownicę i samochód będzie kontrolował tor jazdy przez jakiś czas. Ale po dłuższej chwili dostaniemy komunikat, by przejąć kierownicę.

Jest też asystent, który kontroluje poziom naszego zmęczenia. Algorytm analizuje, jak operujemy kierownicą, jak wygląda ruch naszej gałki ocznej. Ocenia, czy jesteśmy zmęczeni, czy nie. Jeśli wykryje coś niepokojącego, wyświetli monit: "zrób sobie przerwę", "odpocznij 15 minut", "napij się kawy". Oczywiście takie systemy możemy wyłączyć, ale pamiętajmy, że one sprawiają, że jeździmy bezpieczniej. 

Współczesne samochody to jeżdżące komputery, które analizują olbrzymie ilości danych.

Ciekaw jestem, czy słuchaczom Polskiego Radia Kierowców zdarza się narzekać na te systemy? Czy słyszysz takie głosy na antenie?

Historia, która się zawsze pojawia na antenie, to jest ten niby inteligentny system do jazdy dziennej i czujnik zmierzchu. Ten czujnik jest sprzężony z wycieraczkami. Jak pada deszcz, to wycieraczki automatycznie się włączają, wtedy zapalają się też światła mijania. Ale wielu kierowców skarży się na to, że nie zawsze te światła w odpowiednim momencie się przełączają, a kierowcy zapominają przełączyć światła z jazdy dziennej na światła mijania. Sam też byłem świadkiem, gdy kierowca jechał we mgle autostradą na światłach dziennych. Nie wiadomo, czy system zawiódł, czy kierowca nie zauważył, czy o tym zapomniał. Dlatego zawsze apelujemy na antenie do kierowców, którzy wybierają się w dłuższą drogę, planują jechać autostradą lub drogą ekspresową, by włączali światła mijania dla lepszej widoczności.

Często też nasi słuchacze negatywnie oceniają asystenta, który pomaga utrzymać tor jazdy. Wielu kierowców go wyłącza, ponieważ nie lubią tego charakterystycznego kontrowania na kierownicy. Ja w niektórych markach też go wyłączam, bo to "szarpnięcie" kierownicą bywa za mocne. Są marki samochodów, w których ten ruch jest delikatniejszy. Oczywiście często pojawia się też kwestia nawigacji, która potrafi nas wyprowadzić w pole.

Ale słuchając entuzjazmu w twoim głosie i pasji, z jaką opowiadasz o nowych technologiach w motoryzacji, wnioskuję, że jesteś wielkim ich zwolennikiem?

Tak, bo to jest super! Dzisiejsze samochody są wygodne, bezpieczne, posiadają inteligentne systemy. Jeżdżenie takimi samochodami sprawia ogromną przyjemność. Oczywiście nie oznacza to, że jazda starymi samochodami bez tych systemów nie sprawia frajdy. Ale musimy się też przyzwyczaić do tych nowych technologii, tak jak przyzwyczailiśmy się do nowych telewizorów, na których nie możemy już postawić wazonu z kwiatami. One mają dziś mnóstwo multimedialnych funkcji. Możemy podłączyć telefon, internet. Tak samo jest w przypadku samochodów. Kiedyś samochód miał dowieźć nas z punktu „A” do punktu „B”. Dziś jest biurem, domem, firmą, salonem zabaw, salą koncertową, salą kinową. Spędzamy w aucie dużo czasu i chcemy, by te warunki były fajne i komfortowe. Nowa motoryzacja to nowe doświadczenia, nowe wrażenia z jazdy, ale też nowe usterki. Musimy się do tego przyzwyczaić i to zaakceptować.

Dziękuję za rozmowę.

Polecane

Wróć do strony głównej