Tajlandia: były premier zwolniony z więzienia. To jednak nie koniec problemów
Były premier Tajlandii i miliarder Thaksin Shinawatra został zwolniony warunkowo z więzienia po 6 miesiącach kary. Był to jego pierwszy dzień na wolności w ojczyźnie, którą opuścił udając się na emigrację 15 lat temu.
2024-02-18, 13:03
O zwolnieniu z więzienia 74-letniego Thaksina Shinawatry powiadomił we wtorek obecny szef rządu Srettha Thavisin. Latem 2023 roku sąd skazał Thaksina na osiem lat więzienia za - jak wskazano - nadużycie władzy i malwersacje. Wyrok dla byłego szefa rządu złagodził król Rama X, tydzień po jego ogłoszeniu. Ostatecznie Shinawatra
Tydzień później król Rama X złagodził wyrok do 12 miesięcy.
Praca dla kraju
- Thaksin był premierem przez wiele lat i zrobił przez ten czas dla kraju dużo dobrych rzeczy. Po wyjściu na wolność będzie normalnym obywatelem - powiedział w rozmowie z dziennikarzami premier Srettha, także biznesmen i sojusznik rodziny Thaksina.
Były premier ma w kraju opinię populistycznego. Był pozbawiony wolności przez sześć miesięcy, jednak większość wyroku spędził w więziennym szpitalu.
REKLAMA
Funkcję szefa rządu objął w 2001 roku i sprawował ją do 2006 r., kiedy został obalony w wyniku zamachu stanu. Kilka lat później uciekł z Tajlandii, a na emigracji przebywał długich 15 lat. Wciąż był jednak aktywnym działaczem politycznym, biorąc udział w wiecach, debatach online i komunikował się ze swoimi zwolennikami.
Thaksin objął funkcję premiera w 2001 r. i sprawował ją do 2006 r., kiedy to został obalony w wyniku zamachu stanu. Kilka lat później uciekł z Tajlandii. Pozostał jednak aktywny w polityce, pojawiał się online na wiecach wspieranych przez siebie ugrupowań i w ten sposób komunikował się też ze swoimi zwolennikami.
Nie koniec problemów
Powrót do kraju po 15 latach emigracji był dla zwolenników Shinawatra wielkim wydarzeniem. Przybycie na lotnisko w stolicy kraju relacjonowało większość mediów.
Choć były premier odzyskał wolność, nie może żyć spokojnie. Prokuratorzy rozważają postawienie politykowi zarzutów za obrazę monarchii, do czego miało dojść w 2015 roku.
REKLAMA
RMF/Reuters/as
REKLAMA