Atak drona w Naddniestrzu, zniszczony stary śmigłowiec. Ekspert OSW: wygląda jak prowokacja Rosji
Najbardziej prawdopodobny jest scenariusz rosyjskiej lub naddniestrzańskiej prowokacji – tak analityk OSW Kamil Całus ocenia doniesienia z separatystycznego Naddniestrza o "ataku drona" na bazę wojskową w Tyraspolu. W zdarzeniu zniszczony został wyłączony z latania śmigłowiec.
2024-03-17, 23:15
- Jaki mógłby być cel takiej ustawionej prowokacji? Po pierwsze wpisuje się to w działania i interesy Rosji w regionie, czyli budowanie napięcia między Tyraspolem i Kiszyniowem, straszenie potencjalną eskalacją zarówno mieszkańców Mołdawii, jak i jej zachodnich partnerów - wyjaśnia analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus.
- Po drugie – nie byłby to już pierwszy raz, gdy rosyjskie służby (lub kontrolowane przez Rosję służby naddniestrzańskie) pozorują tego typu akcję, zrzucając odpowiedzialność na Kiszyniów lub Kijów – dodaje Całus, przypominając, że w kwietniu 2002 r. w miejscowości Majaki wysadzony został maszt nadawczy. Potem doszło do ostrzelania z granatnika gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa i zrzucenia granatu z drona na lotnisko wojskowe.
Ukraina nie ma celu w ataku na Naddniestrze
- Po trzecie. Chociaż oczywiście Ukraina ma techniczne możliwości do przeprowadzenia takiego ataku, to nie za bardzo widzę, po co miałaby to robić. Nie ma ani militarnego, ani politycznego powodu, by atakować niesprawny sprzęt w tyraspolskiej bazie – mówi ekspert.
Zaznacza, że ani separatyści, ani stacjonujący w regionie Rosjanie od lat nie mają tam sprawnego Mi-8, więc de facto był to "złom" - idealny obiekt do wykorzystania w prowokacji.
Destabilizacja w Mołdawii przed wyborami
Co przemawia za "ręką Moskwy"? Chęć destabilizacji Mołdawii i zastraszenia jej mieszkańców przed jesiennymi wyborami prezydenckimi. „Elektorat można straszyć: to te wasze prozachodnie władze +wciągają was do wojny+, itd.” – mówi Całus. Ogólny wzrost napięcia szkodzi Mołdawii, która walczy o wejście do UE. Ma też odstraszyć zachodnich partnerów.
- Za rosyjską "ustawką" przemawiają też niskie koszty prowokacji, podobnie jak w przypadku poprzednich incydentów – brak ofiar i rannych, to, że nie ucierpiała ważna infrastruktura – zaznacza Całus.
Incydent zgodnie z przewidywaniami
Analityk przypomina swoje prognozy ze stycznia, gdy Kiszyniów pozbawił separatystyczne Naddniestrze ulg celnych, wywołując tym ogromne niezadowolenie, oskarżenia o szkodzenie regionowi i "dążenie do eskalacji".
- Już wtedy spodziewaliśmy się, że może dojść do "incydentów", pozorowanych "ataków dywersyjnych", podobnych do tych z 2022 r. - mówi Całus.
Eksplozja w Naddniesterzu. Komunikat Kiszyniowa
Władze w Kiszyniowie zdementowały w niedzielę doniesienia z Naddniestrza.
"Po przeanalizowaniu materiałów wideo i wymianie informacji ze stosownymi instytucjami informujemy, że incydent jest próbą wywołania strachu i paniki w regionie. Sprzęt wojskowy, który jest zaprezentowany na zdjęciach, nie działa już od kilku lat" – oświadczyło biuro ds. reintegracji w Kiszyniowie.
REKLAMA
W komunikacie podkreślono także, że władze Mołdawii "są w kontakcie z Kijowem, nie potwierdzają żadnego ataku na region Naddniestrza".
1,5 tys. rosyjskich żołnierzy w Naddniestrzu
Naddniestrze - separatystyczna republika na terytorium Mołdawii - na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę.
Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. W Naddniestrzu stacjonuje około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.
- Skandal w Naddniestrzu. Rosjanie wydrukowali karty do głosowania
- Prośby Naddniestrza o pomoc Rosji. Wszystko, co musisz wiedzieć o separatystycznym regionie Mołdawii
PAP/fc
REKLAMA