Serbia inwestuje w rozbudowę armii. Belgrad zacieśnia współpracę z Rosją i Chinami. Bałkańscy sąsiedzi nie kryją obaw

2024-03-19, 15:23

Serbia inwestuje w rozbudowę armii. Belgrad zacieśnia współpracę z Rosją i Chinami. Bałkańscy sąsiedzi nie kryją obaw
Serbia inwestuje w rozbudowę armii. Współpracuje z Rosją i Chinami. Foto: Dimitrije Ostojic/shutterstock

Serbia w ostatnim czasie przyspiesza z zakupami broni i sprzętu wojskowego, a także rozbudowuje kadrowo armię. Jest to przyjmowane z niepokojem przez sąsiadów - przede wszystkim Kosowo, z którym wciąż ma bardzo napięte stosunki. Rosną też obawy przed wykorzystywaniem Belgradu przez Moskwę do prowadzenia działań hybrydowych i dezinformacyjnych.

Broń i sprzęt wojskowy napływają do Serbii z różnych stron. Wysoki procent, jak można się spodziewać, pochodzi z Rosji - ale władze w Belgradzie zaznaczają, że zamówienia na niego były realizowane przed inwazją na Ukrainę. Tak było z przedstawionym w połowie lutego rosyjskim systemem antydronowym Repellent. Wcześniej z Rosji do Serbii trafiły m.in. przeciwpancerny system Kornet, samobieżny przeciwlotniczy zestaw artyleryjsko-rakietowy Pancyr-S1 i wojskowe śmigłowce. Od Chin zaś kupiono m.in. drony CH-95 i system obrony powietrznej FK-3. 

Broń dla Serbii z… USA

Jednak dostawy broni i sprzętu wojskowego płyną do Serbii z różnych stron. W ostatnim czasie trafiło tam 26 kołowych bojowych wozów piechoty/transporterów opancerzonych BTR-80A, a z Cypru śmigłowce Mi-35P. Mowa jest więc o postsowieckim uzbrojeniu. Z kolei z USA Serbia otrzyma 66 pojazdów wielozadaniowych HMMWV na mocy kontraktu podpisanego z amerykańską firmą AM General. Łącznie trafi ich tam 118.  

Po co to wszystko? Jak wskazują eksperci, jest to obliczone przede wszystkim na budowanie obrazu regionalnej potęgi wojskowej, po to, by przekonywać Zachód, w tym USA, o swoim znaczeniu i ważnej roli - co ma spowodować spojrzenie na Belgrad przychylniejszym okiem, a przy tym także na jego racje m.in. w kwestii Kosowa.

Z kolei ta była serbska prowincja najgłośniej przekonuje świat, że Serbia stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa w regionie, a jej postawa przypomina działania Rosji wobec Ukrainy. W odpowiedzi zaś na serbskie zbrojenia Kosowo zacieśnia współpracę wojskową m.in. z USA. Na początku roku Waszyngton zaakceptował jego wniosek o zakup rakiet przeciwpancernych Javelin.

Wróci obowiązkowa służba wojskowa?

Pod koniec stycznia serbski minister obrony Milosz Vuczević zapowiedział, że jego resort będzie przekonywać prezydenta Aleksandara Vuczicia do przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej w kraju. Zaznaczył przy tym, że dalsze dozbrajanie armii będzie kontynuowane "nie po to, by się przechwalać, ale aby chronić kraj".

Niedawno zaś Vuczić zapowiadał, że Serbia "musi być dwa razy silniejsza niż obecnie" i dlatego przyspiesza rozwój nowego uzbrojenia, w tym dronów. Podkreślił, że jeszcze w tym roku do armii trafią drony kamikadze, które będą produkowane w krajowych fabrykach.   

Antyzachodnia retoryka 

Wraz ze zbrojeniami Belgrad coraz częściej pozwala sobie na coraz ostrzejszą antyzachodnią retorykę, co nastąpiło szczególnie po niedawnych wyborach samorządowych, które były, według opozycji, częściowo sfałszowane. Na początku marca prezydent Vuczić oskarżył Zachód o zwiększanie nacisków na swój kraj i ostrzegał przed planem wprowadzenia w Belgradzie "reżimu marionetkowego" w miejsce "wolnej Serbii". Wyjaśniał on przy tym w przemówieniu dla serbskich telewizji, że od serbskich władz wymaga się uznania niepodległości Kosowa, przyłączenia do sankcji nakładanych na Rosję oraz zmiany relacji z Chinami. 

Chociaż Serbia ma status państwa ubiegającego się o członkostwo w Unii Europejskiej, a jej władze wciąż zapewniają, że wejście do Wspólnoty jest ich celem, to nadal nie przyjęła zachodnich sankcji nakładanych na Rosję w następstwie inwazji na Ukrainę.   

"Marionetka Putina" 

Taka postawa serbskich władz powoduje, że nie tylko Prisztina oskarża Belgrad o czerpanie wzorców z Moskwy i jej wspieranie, ale także m.in. Chorwacja. Pod koniec lutego szef chorwackiej dyplomacji Gordan Grlić Radman nazwał prezydenta Serbii "marionetką i satelitą Rosji" i obiecał powstrzymanie "niebezpiecznych wpływów Kremla na Bałkanach". Była to reakcja na oskarżenia kierowane z Belgradu pod adresem Zagrzebia o atakowanie Serbów i wzniecanie nienawiści do tego narodu. 

Belgrad - oficjalnie zachowujący neutralność - w ocenie wojny w Ukrainie stara się teraz ustawiać jako państwo, które apeluje o działania na rzecz zawieszenia broni i rozpoczęcia negocjacji. Podczas spotkania w Belgradzie z premierem Bawarii Markusem Soederem Vuczić argumentował, że w kontekście Ukrainy możliwy jest albo rozejm, albo konflikt światowych mocarstw, który doprowadzi do wybuchu III wojny światowej. 

Polityczna współpraca Belgradu z Moskwą i Pekinem, pomimo głoszenia wielowektorowości w polityce zagranicznej, w tym obronnej, powodować będzie, że Zachód w dalszym ciągu będzie patrzył na Serbię z podejrzliwością. A to nie tylko spowolni proces wchodzenia krajów Bałkanów Zachodnich do Wspólnoty, ale też będzie osłabiać potencjał inwestycyjny i rozwojowy tego regionu. 

Petar Petrović

Czytaj więcej:

mpkor

Polecane

Wróć do strony głównej