Demonstranci szturmują pałac, premierka ucieka i rezygnuje. Szokujące sceny w Bangladeszu
Sheikh Hasina zrezygnowała ze stanowiska premiera Bangladeszu i opuściła kraj. Stało się to po tym, jak protestujący rozpoczęli szturm na pałac premiera w stolicy kraju - Dhace. Protesty w azjatyckim państwie trwają od lipca.
2024-08-05, 11:57
AFP informuje o szturmie tysięcy protestujących na pałac premiera. Sheikh Hasina miała uciec z pałacu wojskowym śmigłowcem. Jak podaje BBC - była premier Bangladeszu wraz z siostrą udała się do Indii.
Premierka Bangladeszu zrezygnowała i uciekła z kraju
Także dziennikarze z regionu podają informacje o ucieczce Hasiny. Zdaniem Adityy Raja Kaula, redaktora naczelnego TV9 Network, "premierka Hasina Wajed opuściła Dhakę i udała się w nieznane miejsce (...). Niektórzy sugerują, że może zmierzać do New Delhi".
Z kolei indyjskia stacja CNN News 18, na którą powołuje się Reuters, podaje, że premier Bangladeszu opuściła kraj i jest w drodze do Finlandii.
Pomimo godziny policyjnej i blokady internetu, ogromne tłumy wiwatujących protestujących szturmowały oficjalną rezydencję premierki w stolicy kraju. Krótko przed jej ucieczką demonstranci wdarli się do pałacu i zaczęli go plądrować.
REKLAMA
Wojsko przejmuje władzę?
Głównodowodzący armii Bangladeszu gen. Waker-uz-Zaman poinformował w telewizyjnym przemówieniu, że już trwają rozmowy w sprawie utworzenia rządu tymczasowego, który ma przejąć władzę w kraju - przekazał Reuters.
Waker-uz-Zaman zapowiedział przywrócenie spokoju w kraju, poprosił obywateli o wykazanie się zaufaniem do armii i powstrzymanie się od dalszej przemocy. Obiecał też przeprowadzenie śledztw w sprawie wszystkich ofiar towarzyszących protestom zamieszek i przekazał, że odbył już wstępne rozmowy z liderami partii politycznych w sprawie przyszłego rządu.
Ponad 90 ofiar demonstracji w niedzielę
Protesty przeciwko polityce premierki Hasiny trwały w Bangladeszu od 19 lipca. Wyjątkowo krwawe były niedzielne demonstracje, w których śmierć poniosło co najmniej 91 osób, a zdaniem AFP nawet 94. Wśród ofiar jest co najmniej 13 funkcjonariuszy. Jak podaje agencja AFP, powołując się na źródła policji i służby zdrowia, w trwających od lipca protestach antyrządowych zginęło już co najmniej 300 osób.
Podczas protestów w niedzielę policja użyła gazu łzawiącego oraz gumowych kul. W całym kraju wprowadzona została godzina policyjna, a także trzydniowa przerwa w pracy. Przestała działać kolej, wstrzymano także pracę przemysłu odzieżowego, który jest jedną z największych gałęzi gospodarki Bangladeszu. Właściciele szwalni "biorąc pod uwagę ogólne bezpieczeństwo pracowników" zamknęli fabryki - poinformowało branżowe stowarzyszenie.
REKLAMA
Armia Bangladeszu wezwała obywateli do przestrzegania zasad godziny policyjnej. Jednocześnie jednak grupa emerytowanych oficerów wojska domagała się od rządu wycofania żołnierzy z ulic i podjęcia "inicjatyw politycznych", które mają pozwolić rozwiązać kryzys - podał Reuters.
Protesty antyrządowe w Bangladeszu
Antyrządowe protesty w Bangladeszu zaczęły się 19 lipca od demonstracji studenckich, po tym, jak w administracji publicznej wprowadzono ograniczenia zatrudnienia dla części obywateli. Państwowe posady są w tym kraju uznawane za najbardziej stabilny rodzaj zatrudnienia.
Kwotowy system zatrudnienia w administracji państwowej gwarantował 30 proc. stanowisk rodzinom weteranów wojny o niepodległość z 1971 r. Zdaniem przeciwników ten dyskryminacyjny system był korzystny dla zwolenników premier Sheikh Hasiny Wajed. Polityczka w styczniu zwyciężyła w wyborach zbojkotowanych przez opozycję - przypomniała agencja Reutera.
Posłuchaj
Demonstracje przerodziły się następnie w szerszy ruszy ruch sprzeciwu wobec rządu. Niedzielna liczba ofiar śmiertelnych jest najwyższa od początku protestów. Do demonstracji doszło w 39 z 64 dystryktów. W ostatnich tygodniach aresztowano 11 tys. osób.
REKLAMA
Protestujący wezwali w niedzielę do marszu do stolicy kraju Dhaki. Domagali się ustąpienia premier Hasiny. "Rząd zabił wielu studentów. Nadszedł czas na ostateczną odpowiedź" - napisał w niedzielę wieczorem na Facebooku koordynujący protesty Asif Mahmud. "Przyjedźcie do Dhaki i zajmijcie stanowiska na ulicach" - dodał. "Długi Marsz na Dhakę" rozpoczął się - według liderów protestów - w poniedziałek ok. godz. 11 (godz. 7 w Polsce).
ONZ wyraził obawy
W niedzielę wieczorem, po brutalnej pacyfikacji demonstracji w Bangladeszu, głos zabrał także Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka Volker Türk - Szokująca przemoc w Bangladeszu musi się skończyć - stwierdził.
"Ponieważ planowany jest marsz na Dhakę, a ruch młodzieżowy partii rządzącej mobilizuje się przeciwko protestującym, bardzo obawiam się dalszych ofiar śmiertelnych i większych zniszczeń" - napisał w komunikacie Volker Türk.
Wśród powodów protestów studentów w Bangladeszu jest też bieda i wysokie bezrobocie. Około 20 proc. liczącej 170 mln populacji tego kraju nie pracuje bądź nie ma dostępu do edukacji.
REKLAMA
Ustąpienie premier - obok cofnięcia kwot w administracji publicznej - było głównym postulatem protestujących studentów, którzy ogłosili kampanię społecznego nieposłuszeństwa.
IAR/PAP/tvn24.pl/onet.pl/wp.pl/jmo
REKLAMA