Truci gazem, bici. "Każdy Gruzin wie, że to gra o wszystko"
Kluczem do tej sprawy jest Rosja. Najlepsi synowie i córki Gruzji byli mordowani przez Rosję, która okupowała nasz kraj. Dlatego nie mamy wyjścia. Musimy być odważni - powiedziała portalowi polskieradio24.pl Nino Zautaszwili, dziennikarka z Tbilisi. I uważa, że rząd ustąpi, bo Rosja jest teraz na wojnie z Ukrainą i nie może posłać tu wojsk.
Agnieszka Kamińska
2024-12-11, 18:07
- Rosjanie próbowali zniszczyć nasz kraj. Gruzja przeciwstawia się temu od wielu lat. Odpiera ataki. I obecna sytuacja w Gruzji jest częścią tej wielkiej wojny przeciwko Rosji - powiedziała portalowi polskieradio24.pl Nino Zautaszwili, dziennikarka mediów publicznych. Już w pierwszych dniach protestów podpisała protest przeciwko przemocy wobec demonstrujących. Jej koledzy mają złamania, rozbite głowy. Wielu trafiło do szpitala. Zatrzymane są setki ludzi.
Na uwagę, że była odważna, mówi że gruzińscy dziennikarze po prostu nie mają innego wyjścia. Bo kluczem do całej sytuacji jest Rosja.
Dziś, dodaje, wszyscy Gruzini wiedzą, że to gra o wszystko.
- Chodzi o to, czy możemy istnieć jako niezależny, niepodległy kraj, czy mamy być częścią Rosji. Każdy o tym wie. Jednak są ludzie w polityce, którzy byliby gotowi oddać ten kraj Rosji i robić własne interesy z Moskwą. I nie dbają o przyszłość naszego narodu. Plują na to, co ma być z naszym krajem i na wolę społeczeństwa - tłumaczy.
REKLAMA
Dziennikarka podkreśla, że Gruzini zasługują na to, by być w Unii Europejskiej. Opowiada się za tym 80 procent społeczeństwa. Jest to zapisane w Konstytucji. Także dziedzictwo Gruzji jest ważną częścią i jednym ze źródeł europejskiej kultury. - I powinniśmy być częścią tej kultury także dziś. Bo zasłużyliśmy na to. Bardzo długo walczyliśmy przeciwko Rosji. Znosiliśmy ucisk ze strony Rosji - ale dotyczyło to także Polski, wszystkich, którzy chcieli mieć niezależne państwo - dodaje.
Przemoc wobec dziennikarzy
Dziennikarka podpisała petycję przeciw przemocy także dlatego, że nigdy nie widziała takich ataków na przedstawicieli jej zawodu.
Poszkodowanych zostało co najmniej kilkudziesięciu dziennikarzy.
REKLAMA
- Nie pamiętamy czegoś takiego. Każdy dziennikarz jest teraz atakowany. Czy to z państwowej, czy prywatnej telewizji. Nieważne. Władze nie lubią dziennikarzy, bo zawsze pytamy, dlaczego są przeciw UE, przeciw własnym obywatelom. Sytuacja jest zła, wielu dziennikarzy jest w szpitalu. Są poszkodowani z powodu używanych przez służby gazów, substancji. Nie wiemy, co to za środki, jaki będą miały na nas wpływ, na życie, na zdrowie. To bardzo niebezpieczne - mówi.
Jej zdaniem nadawca publiczny musi być na pierwszej linii frontu, ponieważ jest dla wszystkich, dla każdego.
- Mamy taką sytuację, wyjaśnia, "w której musimy być odważni". Ponieważ jeśli nie zrobimy pewnych rzeczy, nie podpiszemy petycji, nie powiemy pewnych rzeczy jasno... nie wykonamy naszej misji. Mogą nas aresztować, bić. My po prostu musimy. Nie mamy innego wyjścia. Musimy zrobić wszystko, aby uratować siebie, naszych ludzi, ocalić nasz kraj - dodaje.
REKLAMA
Dziennikarka zauważa, że sytuacja mediów jest zła od dłuższego czasu. Przypomina, że w marcu, kwietniu były duże protesty przeciwko rosyjskiemu prawu, tzw. prawu o zagranicznych agentach. - Był przekaz: jesteś nikim, możemy z tobą zrobić wszystko. Bo mogę powiedzieć, że ty nie jesteś dziennikarzem, jesteś agentem. Miała miejsce bardzo silna propaganda, nagonka przeciwko dziennikarzom. A my jesteśmy krajem postsowieckim. Mamy wielu ludzi poradzieckich, ci wierzą we wszystko, co mówi rząd. Mówią im, że jesteśmy agentami, to wierzą - tłumaczy.
Oczywiście władze nie chciałyby, żeby ktoś je krytykował.
- Rządzący by chcieli, byśmy robili wszystko, co nam powiedzieli. Ale to nie jest tak. Bo my pracujemy dla naszego kraju, dla dobrej przyszłości naszego kraju. To dla nas bardzo ważne. Nie chcemy mieszkać w sowieckiej Gruzji, nie chcemy wyjeżdżać - dodaje Nino.
Dziennikarka zaznacza, że rosyjskie próby ingerowania w sytuację są widoczne wszędzie. W stacjach telewizyjnych i portalach online. Dezinformacja jest bardzo dużym problemem w Gruzji. - Jest dużo fałszywych informacji, typu, że Trump kocha nowy rząd Gruzji. Na zlecenie Rosji powstają codziennie fałszywe informacje. My dziennikarze uderzamy w tę dezinformację. To jednak bardzo ciężkie, ponieważ jednocześnie musimy tworzyć nasze historie i artykuły. Pod wieloma względami jest to bardzo ciężka praca - mówi.
REKLAMA
Dodaje, że Władimir Putin, Margarita Simonian i inni ludzie z kręgu Kremla pierwsi pogratulowali władzom po wyborach.
Rosja nie zacznie nowej wojny
Dziennikarka mówi, że Gruzini postulują powtórzenie wyborów z powodu naruszeń. I jej zdaniem są szanse na powodzenie. Zauważa, że Rosja jest obecnie zajęta wojną w Ukrainie. W jej ocenie gruzińskie władze w końcu będą musiały zrobić to, czego chce społeczeństwo.
Dodaje, że potrzebna jest pomoc Zachodu. Kraje UE mogą negocjować twardo z nielegalnym rządem i ważne są sankcje.
REKLAMA
W 2008 roku miała miejsce wojna z Rosją. Teraz Rosjanie starają się kontrolować Gruzję innymi środkami, polityków, biznesmenów. Co zrobi Rosja, jeśli protesty się przedłużą?
Zdaniem dziennikarki, w tym momencie Rosja nie ma tyle siły, by zaatakować Gruzję. Prowadzi wojnę z Ukrainą, ma swoje własne problemy. W Gruzji spodziewa się takich działań, jak rosyjska korupcja, propaganda. Bo nie będzie łatwe, by otworzyć nowe fronty wojny w Gruzji.
Zauważa, że nawet abchaski parlament w kontrolowanej przez Moskwę pseudorepublice nie zgodził się na nowe prawo, które uznał za zbyt korzystne dla Rosji. I Rosja nie mogła nic z tym zrobić.
Dziennikarka podkreśla, że oczywiście wojna w Ukrainie jest bardzo ważna dla Gruzji. Ona zdeterminuje, jaka będzie historia Gruzji w następnym okresie.
REKLAMA
Dziennikarka wspomina, ze była w Polsce gdy zaczęła się wojna w Ukrainie. Była "w szoku". - Polacy byli bardzo solidarni, kolegialnie działali, byli odważni - A przecież waszym sąsiadem jest Rosja. Wszystko, co stało się z Ukrainą, może zdarzyć się Polsce, Gruzji. Właściwie każdemu krajowi, bo to państwo agresor - dodaje.
Zaznacza, że teraz kluczową sprawą dla Gruzji odpowiedzi na dwie pytanie: jak żyć bez wojny i jak znaleźć się w Unii Europejskiej.
Jak mówi, nie wszyscy w obozie rządzącym są złymi ludźmi, ale często są zakładnikami Bidziny Iwaniszwilego. On ma dużo pieniędzy i może kupić wszystko - ludzi, wybory, lasy, wszystko, dodaje.
Protesty w Gruzji trwają już dwa tygodnie. Zaczęły się 28 listopada, gdy władze gruzińskie zawiesiły proces integracji z Unią Europejską. Gruzińska opozycja domaga się nowych wyborów. Nie uzna też wyborów prezydenckich. O ich powtórzenie wnioskował 28 listopada Parlament Europejski.
REKLAMA
Prezydenta wybrać ma parlament, w którym po wyborach 26 października większość ma rządzące Gruzińskie Marzenie.
Przez dwa tygodnie zatrzymano co najmniej 400 osób, w tym członków opozycji. 30 osobom postawiono zarzuty w sprawach karnych.
Demonstracje to inicjatywa oddolna, nie są organizowane przez opozycję.
***
REKLAMA
- Brutalny atak na lidera opozycji w Gruzji. Pobito go do nieprzytomności
- "Nie spóźnijcie się". Dramatyczny apel prezydentki Gruzji
- Gruzini nie odpuszczają, tłumy przed parlamentem. "Sytuacja jest bardzo zła"
***
Rozmawiała Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl
REKLAMA