Amerykanie ruszyli do sklepów. Kupują iPhone'y
Amerykanie ruszyli do sklepów po iPhone'y, obawiając się wzrostu cen w wyniku ceł na import, ogłoszonych przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Jest zbyt wcześnie, by stwierdzić, czy cła, które uderzyły w ceny akcji Apple'a, spowodują wzrost cen smartfonów, ale wielu klientów nie zamierza czekać i nie chce przekonywać się o tym na własnej skórze - donosi wtorkowy "Wall Street Journal".
2025-04-08, 15:00
Amerykanie ruszyli do sklepów po iPhone'y w obawie przed wzrostem cen
Sprzedawcy w dwóch salonach Apple'a w San Francisco mówili w miniony weekend, że klienci wymieniali cła jako powód zakupu nowego telefonu. Nowy model iPhone'a ma trafić do sprzedaży we wrześniu. Apple i inne przedsiębiorstwa z tej branży zazwyczaj utrzymują zapasy towarów wystarczające na okres od czterech do ośmiu tygodni. Według platformy analitycznej TechInsights w wyniku ceł nałożonych przez USA na Chiny koszt produkcji iPhone'a może wzrosnąć o ponad 45 proc.: z 580 do 850 dolarów. Nie wiadomo, czy Apple pokryje te dodatkowe koszty, czy przerzuci je na konsumentów.
"Wall Street Journal" podał, że Apple planuje wysłanie większej liczby iPhone'ów z Indii do USA w ramach przeciwwagi wobec ceł na Chiny. Cła na Indie, gdzie też produkuje się iPhone'y, ale w mniejszej skali niż w Chinach, są niemal o połowę niższe. Uzależnienie przedsiębiorstwa od Chin wystraszyło inwestorów Apple'a. Od czwartku do poniedziałku akcje spadły o 19 proc. i był to najgorszy trzydniowy okres dla tej firmy od prawie 25 lat.
Efekt ceł Trumpa. Ceny iPhone'ów mogą znacznie wzrosnąć
Najtańszy model smartfona firmy Apple, iPhone 16, kosztuje na rynku amerykańskim 799 dolarów, ale po wyliczeniach analityków z Rosenblatt Securities trzeba będzie zapłacić za niego 1142 dolary, jeśli producent obciążyłby nabywców dodatkowym kosztem 45 proc. Z ich wyliczeń wynika, że o tyle Apple musi podnieść swe ceny, aby zrekompensować skutek nowych ceł. Droższy iPhone 16 Pro Max z 6,9-calowym wyświetlaczem, z pamięcią o pojemności 1 TB, kosztujący 1599 dol. mógłby zbliżyć się do ceny 2300 dol.
Reakcja na cła Trumpa. Panika na giełdach
Europejskie giełdy ponownie zanotowały w poniedziałek spadki na otwarciu sesji. Indeks giełdy we Frankfurcie spadł o 10 procent w reakcji na cła nałożone przez prezydenta USA. Giełda paryska zanotowała spadek o ponad sześć procent, a Londyn stracił niemal sześć procent. Również indeksy giełd w Amsterdamie i Oslo odnotowały straty przekraczające pięć procent. Na parkiecie w Mediolanie indeks spadł o ponad trzy procent.
REKLAMA
Wcześniej również azjatyckie rynki kapitałowe odnotowały duże spadki na początku poniedziałkowej sesji. Japoński indeks giełdowy Nikkei spadł o 6,3 procent, a indeks giełdy w Hongkongu stracił 9,8 procent. Spadki notowane są również na amerykańskich kontraktach terminowych na akcje, co wskazuje na to, że po otwarciu giełdy w USA również główne indeksy Wall Street stracą na wartości. Jest to skutek wprowadzenia wyższych ceł na towary importowane do Stanów Zjednoczonych. Inwestorzy obawiają się, że decyzja Trumpa może doprowadzić do spadku popytu, zastoju w handlu międzynarodowym, a nawet globalnej recesji.
Trump nałożył cła na UE i Chiny. "Trzeba zażyć leki, aby się wyleczyć"
Prezydent Stanów Zjednoczonych broni swojej polityki celnej. W wypowiedzi dla mediów na pokładzie Air Force One porównał nowe taryfy celne do lekarstwa i przekonywał, że "czasami trzeba zażyć leki, aby się wyleczyć". Zapowiedział, że nie zamierza wycofywać się z decyzji o nałożeniu wyższych ceł na większość partnerów handlowych USA.
W sobotę weszły w życie 10-procentowe cła na niemal wszystkie towary z prawie wszystkich krajów świata. Stanowią one podstawową stawkę celną dla niemal wszystkich importowanych do USA towarów. Nie dotyczą one Kanady i Meksyku, na które już wcześniej prezydent Trump nałożył 25-proc. podatek (dotyczy on ok. połowy importu). Wyłączone z tych taryf są też stal, aluminium, samochody i części samochodowe, będące również przedmiotem osobnych 25-proc. ceł, a także miedź, leki, półprzewodniki i drewno (te mają zostać dodatkowo oclone w przyszłości), a także nośniki energii i minerały niedostępne w USA.
Jest to pierwsza część ogłoszonych przez Donalda Trumpa ceł mających w teorii wprowadzić wzajemność w stosunkach handlowych. 9 kwietnia wdrożone mają zostać dodatkowe podatki na towary z 57 państw posiadających nadwyżkę w handlu towarami ze Stanami Zjednoczonymi. W tym gronie są Chiny i Unia Europejska, które zostaną objęte odpowiednio 34-proc. i 20-proc. dodatkowym cłem, a także m.in. Japonia (24 proc.), Korea Płd. (25 proc.), Indie (26 proc.), Wietnam (46 proc.) czy Tajwan (32 proc.).
REKLAMA
Czytaj także:
- Musk jednak zostaje z Trumpem. "Fake news"
- Elon Musk ma dość ataków na samochody Tesli. Sięgnął po asa w rękawie
- USA grają cłami. "Trump realizuje postulaty wewnętrzne"
Źródła: PAP/rp.pl/wp.pl/mg/kor
REKLAMA