Trump znów zaskoczył świat. Oto co teraz mówi o cłach

W kolejnej odsłonie polityki handlowej prezydent USA Donald Trump zawiesił 9 kwietnia na 90 dni dodatkowe cła, które nałożył 2 kwietnia. Wyjątkiem od zawieszenia są Chiny, w które USA uderzają cłami w wysokości 125 proc. 

Andrzej Mandel

Andrzej Mandel

2025-04-10, 06:55

Trump znów zaskoczył świat. Oto co teraz mówi o cłach
Donald Trump podpisujący decyzję. Foto: PAP/EPA/CHRIS KLEPONIS /POOL

Wstrzymanie ceł z uwagi na "oferty negocjacji"

Trump ogłosił, że z uwagi na fakt, iż ponad 75 państw zgłosiło się do Waszyngtonu z ofertą negocjacji handlowych i państwa te nie podjęły działań odwetowych, zdecydował się wstrzymać obowiązywanie podwyższonej stawki dla reszty państw na 90 dni. W tym czasie mają obowiązywać cła podstawowe, które wynoszą 10 proc. Swoją decyzję ogłosił również w mediach społecznościowych. 

Odnosząc się do ogłoszenia przez prezydenta USA 90-dniowej przerwy w stosowaniu podwyższonych ceł, premier Donald Tusk podkreślił, że utrzymywanie bliskich relacji transatlantyckich jest wspólną odpowiedzialnością Europejczyków i Amerykanów. Zaapelował też o jak najlepsze wykorzystanie następnych 90 dni. Tusk odniósł się do tego w środę wieczorem na platformie X. "Utrzymywanie bliskich relacji transatlantyckich jest wspólną odpowiedzialnością Europejczyków i Amerykanów, niezależnie od tymczasowych turbulencji. Wykorzystajmy więc jak najlepiej następne 90 dni" - napisał szef rządu.

Cła wzajemne weszły w życie tuż po północy wobec 57 państw. 20-procentowe taryfy zostały nałożone na produkty z Unii Europejskiej, a stawka dla Chin wynosiła 104 proc. UE i Pekin wprowadziły środki odwetowe.

To była druga część taryf ogłoszonych przez Trumpa w ubiegłym tygodniu. W sobotę wdrożona została minimalna 10-procentowa stawka na import niemal wszystkich towarów z niemal wszystkich krajów, a w środę została ona podwyższona dla państw, z którymi Stany Zjednoczone mają deficyt handlowy.

W tym gronie są m.in. Unia Europejska, wobec której obowiązuje cło w wysokości 20 proc., oraz Chiny, na które Trump poza początkową stawką 34 proc. nałożył dodatkową stawkę w wysokości 50 proc. Zrobił to w odpowiedzi na 34-procentowe cło odwetowe Chin. Po uwzględnieniu wcześniej nałożonych taryf towary z Chin były obłożone od środy 104 proc. podatkiem.

REKLAMA

Chiny i UE odpowiedziały własnymi cłami

W reakcji na podniesienie przez Waszyngton ceł do 104 proc. chiński rząd zatwierdził podniesienie ceł odwetowych na towary importowane z USA z 34 proc. do 84 proc. Taryfy te będą obowiązywać od 10 kwietnia od godz. 12.01 czasu lokalnego (godz. 6.01 w Polsce). Dodatkowo resort handlu w Pekinie ogłosił osobne sankcje na podmioty z USA.

W odpowiedzi Trump wyłączył Chiny z 90-dniowego zawieszenia ceł i podniósł je dla chińskich towarów do 125 procent.

"Biorąc pod uwagę brak szacunku, jaki Chiny okazały światowym rynkom, niniejszym podnoszę taryfę nałożoną na Chiny przez Stany Zjednoczone Ameryki do 125 proc., ze skutkiem natychmiastowym" - napisał prezydent na swoim portalu społecznościowym Truth Social.

Decyzję o nałożeniu ceł odwetowych podjęła w środę również Unia Europejska. Stawki w wysokości do 25 proc. obejmą amerykańskie towary o wartości 22 mld euro; część ceł zacznie obowiązywać od połowy kwietnia. Unijne źródło podało, że decyzję o nałożeniu przez UE ceł na towary z USA poparły wszystkie kraje członkowskie poza Węgrami.

REKLAMA

Przed wejściem amerykańskich ceł w życie prezydent USA Donald Trump powiedział, że z różnych stron świata słyszy o chęci negocjacji w tej sprawie. "Kraje dzwonią do nas, całują mnie po tyłku, dobijają się, by zawrzeć umowę w sprawie ceł" - stwierdził i dodał, że "niekoniecznie" chce pójść na układ z innymi krajami, choć ocenił, że na kompromis będą chciały pójść Chiny.

Trump przekonywał, że nałożenie ceł było dobrym pomysłem, dzięki któremu każdego dnia do skarbu państwa USA wpływają 2 mld dolarów. Złościł się przy tym na część republikańskich kongresmenów dążących do odebrania mu uprawnień do nakładania kolejnych ceł.

Amerykanie spodziewają się wyższych cen

Wejście w życie amerykańskich taryf miało przełożenie na wyniki sondażu Reuters/Ipsos. Wynika z niego, że 73 proc. Amerykanów spodziewa się wzrostu cen produktów konsumpcyjnych w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Tylko 4 proc. respondentów uważa, że ceny produktów spadną. Pozostali nie spodziewają się żadnych zmian lub nie udzielili odpowiedzi na pytanie.

W amerykańskich mediach licznie publikowane są poradniki, w których pojawiają się rady, które towary warto kupować na zapas, bo zdrożeją w wyniku ceł. Zakres produktów jest szeroki - od żywności, poprzez ubrania, aż po elektronikę i samochody. 

REKLAMA

Giełdy głównie na czerwono, ale pauza w cłach zazieleniła rynki w USA

Kolejny dzień z rzędu na cła reagowały rynki. "Na czerwono" zakończyły się notowania na giełdzie w Tokio, gdzie indeks Nikkei spadł o 3,93 proc. w stosunku do wtorkowego zamknięcia. Nieco mniejszy spadek notowała giełda w Singapurze - minus 2,3 proc. Na minimalnym plusie dzień zakończył się natomiast w Hongkongu, gdzie w poniedziałek odnotowano największy od 1997 r. dzienny spadek notowań (-13,32 proc.), a w środę indeks Hang Seng wzrósł o 0,68 proc. Na lekkim wzroście zakończyły się też notowania na giełdzie w Szanghaju.

Po otwarciu sesji w USA Dow Jones Industrial spadł o 0,88 proc., S&P 500 szedł w dół o 0,34 proc., natomiast Nasdaq Comp. zwyżkował o 0,52 proc. Jednak po ogłoszeniu zawieszenia ceł ceny akcji na Wall Street zanotowały błyskawiczne i olbrzymie wzrosty, odrabiając dużą część strat z ostatnich czterech dni. W ciągu kilku minut wskaźnik Dow Jones wzrósł o prawie 7 proc., zaś technologiczny NASDAQ - o 10 proc.

Czytaj także: 

Źródło: PAP/AM

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej