Przerażający dźwięk i huk w Mińsku. "Brzmiał jak rosyjski Geranium"
Białoruski OMON prowadzi obławę na miejscu upadku drona. W nocy wybudził wszystkich w okolicy ulicy Matusiewicza w Mińsku. Zniszczone są samochody. Służby wyłapują tych, którzy przekazali informację o upadku bezzałogowca w mieście i publikowali informacje w sieci - ostrzegają niezależne białoruskie media.
2025-07-29, 17:32
Nocny huk i zniszczenia w stolicy
W nocy mieszkańców bloku w Mińsku przy ulicy Matusiewicza 72 obudził przeciągły dźwięk. Okazało się, że coś spadło na ziemię, niszcząc pojazdy. Mieszkańcy wpadli w panikę. - Nie spali tej nocy - mówił krewny jednej z rodzin z tego budynku.
Miało to miejsce 29 lipca około godziny 2:00 w nocy. Według relacji świadków dron uderzył w dom, po czym spadł na zaparkowany samochód i eksplodował. Woźny twierdzi, że według służb ratowniczych dron uderzył w dach. Ale gdy przyszedł na miejsce, właściwie było już posprzątanie, miejsce było odgrodzone.
Na dziedzińcu domu jest przedszkole - zauważają zszokowani mieszkańcy. Media niezależne twierdzą, że na miejsce przyjechała milicja i rozpędziła zbiegowisko. Do rana na miejscu nie było już śladów po dronie.
Potem okazało się, że dron uderzył w samochód małżeństwa, które mieszka po drugiej stronie bloku i twierdzi, że niczego nie słyszało. Po godzinie 8 rano przez telefon poinformowano ich o uszkodzeniu samochodu. Dopiero potem dowiedzieli się, że spadł dron. Uszkodzony był też samochód stojący obok.
Zaczęto wyłapywać świadków
Jak poinformowało Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna, białoruscy funkcjonariusze OMON-u zaczęli obławę w pobliżu Matusiewcza 72, by wyłapać świadków i publikujących informacje. Białoruskie władze zaprzeczyły potem, by taką obławę prowadziły. Komitet Śledczy opublikował zaś film ze szczątkami drona z ukraińskimi napisami. Trudno zweryfikować jego prawdziwość - wskazuje portal Nasza Niwa, dodając, że innych nagrań nie ma w sieci.
Co spadło w Mińsku?
Dron został zestrzelony nocą nad Mińskiem za pomocą środków walki elektronicznej - tak poinformowało białoruskie Ministerstwo Obrony. - Około godziny 2:00 w nocy 29 lipca dyżurne siły obrony powietrznej wykryły i zatrzymały lot niezidentyfikowanego celu powietrznego w przestrzeni powietrznej Republiki Białorusi - obiektu naruszającego przestrzeń powietrzną, zidentyfikowanego jako bezzałogowy statek powietrzny. W wyniku działania środków walki elektronicznej o godzinie 02:33 bezzałogowy statek powietrzny spadł w rejonie domu nr 72 przy ulicy Matusiewicza w Mińsku - czytamy w komunikacie.
Statystycznie najbardziej prawdopodobne byłoby, że na Białoruś spadł dron rosyjski. Rosyjskie bezzałogowce wielokrotnie naruszały granice białoruskie. Uważa się, że zbaczały z kursu i trafiały na Białoruś w niekontrolowany sposób, lecąc bezładnie "w siną dal", gdy ich wytyczne zakłócały działania urządzeń walki elektronicznej Ukrainy.
W lipcu liczba takich incydentów tylko wzrosła. Jednak nigdy dotąd żaden dron nie spadł na stolicę Białorusi, Mińsk. Jednocześnie, niektórzy komentatorzy uważają, że część dronów spośród "intruzów" mogła być wystrzelona nad Białoruś specjalnie, w celach testowych.
MON zareagował po publikacjach mediów niezależnych
MON Białorusi zareagował dopiero po tym, gdy w niezależnych mediach białoruskich ukazały się wiadomości o dronie. Jak czytamy, na nagraniu wideo, które jest w posiadaniu redakcji niezależnego portalu Zerkało, widać nocne podwórko domu nr 72 przy ulicy Matusewicza. Na nagraniu słychać hałas przypominający odgłos motoroweru, po którym następuje potężna eksplozja. Następnie odłamki spadają na ziemię, widać iskry w pobliżu zaparkowanych samochodów, czemu towarzyszy seria odgłosów uderzeń i eksplozji (…) - Milicja przyjechała dopiero po 25 minutach, po czym wszyscy zostali rozproszeni - relacjonowali naoczni świadkowie. "Wszyscy obudzili się z powodu przenikliwego dźwięku, to była straszna noc".
"Dron zaczął się oddalać, a dźwięk był bardzo podobny do tych, które wskazują na lot Geranium (bezzałogowego statku powietrznego Federacji Rosyjskiej) - relacjonował naoczny świadek, cytowany przez portal Zerkało. Osoba ta znajdowała się w innej części Mińska.
Komitet Śledczy: nie było detonacji
Komitet Śledczy prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy bezzałogowego statku powietrznego w Mińsku. - Wstępnie ustalono, że w nocy 29 lipca bezzałogowy statek powietrzny, wykryty przez Ministerstwo Obrony i unieszkodliwiony środkami walki elektronicznej, spadł bez detonacji na podwórko domu nr 72 przy ulicy Matusiewicza. Wrak drona uszkodził kilka zaparkowanych samochodów i wylądował na terenie przyległym do domu. W wyniku zdarzenia nikt nie ucierpiał, a mieszkańcy nie zostali ewakuowani - czytamy w komunikacie.
- Na miejscu zdarzenia pracowała grupa śledcza. Śledczy, z udziałem specjalistów z Państwowej Komisji Ekspertyz Sądowych i saperów, przeprowadzili oględziny i sporządzili zdjęcie śladów. Zabezpieczono fragmenty kadłuba i skrzydeł bezzałogowego statku powietrznego, silnik, urządzenia nawigacyjne oraz głowicę bojową wyposażoną w trotyl oraz dużą liczbę elementów uderzeniowych w postaci metalowych kulek - zaznaczono w informacji śledczych.
Mińska milicja będzie wyłapywać tych, którzy głoszą, że wyłapuje świadków
Mińska policja zdementowała informacje, które pojawiły się w internecie o zatrzymaniu osób na miejscu katastrofy drona.
- W internecie krążą fałszywe informacje o zatrzymaniu mieszkańców Mińska przez milicję prewencji w miejscu katastrofy drona na podwórku przy ulicy Matusiewicza. Informujemy: sytuacja w Mińsku pozostaje spokojna i pod kontrolą. Funkcjonariusze policji prowadzą działania operacyjno-śledcze w celu ustalenia osób rozpowszechniających fałszywe informacje - ostrzegła milicja.
Milicjanci ostrzegli też, jak donoszą białoruskie media reżimowe, że świadome rozpowszechnianie fałszywych informacji podlega odpowiedzialności karnej.
Czytaj także:
Źródło: zerkalo.io/nn.by/Telegram, X/BelTa/inne/