Putin zapowiada zmiany na froncie. Mówi o "strefie buforowej"
Rosyjski przywódca Władimir Putin polecił przygotowanie planów powiększenia tzw. strefy buforowej na północnym wschodzie Ukrainy w 2026 r. - poinformował szef sztabu generalnego armii rosyjskiej gen. Walerij Gierasimow, cytowany przez Reuters. Według zapowiedzi działania mają objąć obwody sumski i charkowski, przy granicy z Rosją, co Kijów ocenia jako próbę uzasadnienia dalszej ofensywy na terytorium Ukrainy.
2025-12-31, 13:11
Rosja chce powiększyć "strefę buforową" w Ukrainie. Decyzja Putina na 2026 rok
Szef sztabu generalnego rosyjskiej armii gen. Walerij Gierasimow, cytowany w środę przez agencję Reutera, oświadczył, że rosyjski przywódca Władimir Putin zlecił powiększenie "strefy buforowej" na północnym wschodzie Ukrainy w 2026 r. Ma być powiększona w obwodach sumskim i charkowskim, przy granicy z Rosją.
Według agencji RIA Nowosti Gierasimow przeprowadził inspekcję w jednostkach rosyjskich prowadzących działania bojowe na północnym wschodzie Ukrainy. Według niego siły rosyjskie posuwają się w tym rejonie naprzód.
Putin wielokrotnie mówił, że "strefa buforowa" ma na celu odepchnięcie ukraińskich sił i uzbrojenia od rosyjskiej granicy, by ograniczyć ukraińskie ostrzały i ataki dronowe na rosyjskie obwody biełgorodzki czy kurski. Według władz w Kijowie jest to koncepcja, która ma uzasadnić głębsze wdarcie się sił rosyjskich na terytorium Ukrainy.
Rosja zapowiada odwet po rzekomym ataku na rezydencję Putina
Wcześniej Rosja zapowiedziała odwet w związku z rzekomym zaatakowaniem przez siły ukraińskie rezydencji Putina w nocy z niedzieli na poniedziałek. Władze w Kijowie stanowczo zaprzeczyły temu zarzutowi.
Francuski dziennik "Le Monde" podkreślił w środę, że dowody na domniemany atak ukraińskich dronów na rezydencję Putina są "nie do znalezienia", a Rosja równolegle do działań zbrojnych prowadzi "wojnę informacyjną o wysokiej intensywności".
Niezależnie od krytyki ze strony Ukrainy ta wojna informacyjna "mimo wszystko wywiera efekt", w szczególności na prezydenta USA Donalda Trumpa, który nadaje "na jednej fali z Putinem" - ocenia "Le Monde". Zwraca też uwagę na "liczne przejawy poparcia", jakie Kreml otrzymał po rzekomym ataku od przywódców Kazachstanu i Uzbekistanu oraz na wypowiedź premiera Indii Narendry Modiego, który wyraził "poważne zaniepokojenie". "Wobec poważnych oskarżeń wysuwanych przez Moskwę wielką wagę mają fakty i ich weryfikacja. Tymczasem domniemany atak nie został udokumentowany" - podkreśla dziennik.
Ekspert Jurij Fiodorow w rozmowie z "Le Monde" ocenił, że chodzi o "niedopracowaną prowokację" ze strony Moskwy. - Putin nie jest gotowy do negocjacji (w sprawie zakończenia wojny przeciw Ukrainie - red.) i chce ją kontynuować, a chcąc zapobiec nałożeniu przez Trumpa sankcji na Rosję, musi mu przedstawić wiarygodne wyjaśnienie - powiedział komentator.
"Wielu ekspertów uważa za mało prawdopodobne, by Ukraińcy zaatakowali rezydencję Putina - cel z perspektywy Kijowa pozbawiony interesu strategicznego" - dodaje "Le Monde".
- Ponura wizja na przyszły rok. "To wynika z nowej strategii USA"
- Ukraina uszkodziła kolejną rosyjską rafinerię. Płoną magazyny paliwa
- Rosja bestialsko ostrzelała ukraińskie miasta. Niemowlę wśród rannych
Źródło: PAP/nł