"Nikt już nie powie: tato, dziadku". Mężczyzna w bombardowaniu stracił całą rodzinę. Nagranie wyciska łzy

- Biorę do ręki telefon i rozumiem, że nie mam do kogo zadzwonić, że nikt już nie powie: "tato", "dziadku" - mówi Wołodymyr, którego dom w obwodzie żytomierskim Rosjanie zbombardowali w marcu.

2022-10-11, 11:35

"Nikt już nie powie: tato, dziadku". Mężczyzna w bombardowaniu stracił całą rodzinę. Nagranie wyciska łzy
Dwa pociski spadły na dom 8 marca. Wołodymyr był w tym czasie w pracy w Kijowie; z rodziną rozmawiał przez telefon godzinę przed bombardowaniem.Foto: @CurrentTimeTv/Twitter

Reportaż opublikowała niezależna rosyjska telewizja Nastojaszczeje Wriemia.

- Córka najwyraźniej była w łazience, znaleźli ją tutaj. Syna znaleźli gdzieś w tamtej części. Chyba razem z żoną był w kuchni. A wnuków znaleźli jakieś 60-70 metrów stąd, w ogrodzie sąsiadów - opowiada mężczyzna, stojąc na gruzach swojego domu we wsi Juriwka w obwodzie żytomierskim. Dwa pociski spadły na dom 8 marca.

Wołodymyr był w tym czasie w pracy w Kijowie. Z rodziną rozmawiał przez telefon godzinę przed bombardowaniem.

"Nie ma domu, nikt nie przeżył"

Na miejsce tragedii od razu udali się rodzice mężczyzny. - Słyszę (przez telefon), jak mama krzyczy. Ojciec mówi: nie ma domu, nikt nie przeżył – wspomina i płacze.

REKLAMA

- Dwie bomby zniszczyły wszystko. Ich fizycznie, mnie moralnie. Zabiły wszystko w duszy – mówi Wołodymyr.

Od rosyjskich pocisków zginęli jego żona Natalia, 14-letni syn Wołodymyr, 19-letnia córka Iwanka i dwoje rocznych wnuków – Nikol i Denys.

Czytaj także:

Zobacz także: Marcin Przydacz w Programie 1 Polskiego Radia:

pg,pap

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej