Coraz głośniejsze żądania Putina i coraz mniej pieniędzy. Eksperci o rosyjskiej inwazji
Rosjanie prowadzą lokalne szturmy w Donbasie. W ciągu ostatniej doby atakowali m.in. Awdijiwkę, docierając na przedmieścia. W niektórych dzielnicach miasta trwają walki uliczne. Kremlowska propaganda informuje, że to przymiarka do zimowej ofensywy, której celem jest przejęcie kontroli nad obwodami: charkowskim, ługańskim i donieckim.
2024-02-12, 21:01
Już wcześniej niezależni eksperci zwracali uwagę, że Moskwa zgromadziła w rejonie Donbasu 40 tysięcy żołnierzy i kilka tysięcy jednostek ciężkiego sprzętu. Jednak zdaniem analityków, to nie wystarczy, żeby Władimir Putin zrealizował swój plan. Ukraiński ekspert do spraw bezpieczeństwa Iwan Warczenko przypomina, że Kreml już od 2014 roku stara się osiągnąć ten cel i co kilka miesięcy propagandyści z Moskwy zapowiadają, że za chwile podbiją te tereny, a jednak ukraińscy obrońcy wciąż niweczą ich plany.
- Przed wyborami prezydenckimi potrzebne są im zwycięstwa, bowiem jak pokazały ostatnie miesiące, wymyślone sukcesy nie są już zbyt dobrze przyjmowane przez rosyjskie społeczeństwo - stwierdził Iwan Warczenko w rozmowie z kanałem telewizyjnym "Freedom".
Żądanie sukcesów
Ukraiński ekspert przypomina, że "Putin już dziesięć razy ogłaszał swój plan, uderzał kościanymi piąsteczkami o blat stołu i żądał od generałów zdobycia obwodów ługańskiego i donieckiego".
- Jednak na razie długo i z ogromnymi stratami coś tam zdobywają w rejonie Chersonia, Awdijiwki i Kupiańskiem. A to ich coś, to na pewno nie to, o czym oni wcześniej mówili" - podkreśla ukraiński ekspert.
REKLAMA
Ograniczanie wydatków
Tymczasem niezależni ekonomiści zauważają, że Kreml ogranicza finansowanie części programów socjalnych i szuka sposobów na wyciągnięcie pieniędzy z portfeli Rosjan. W ocenie ekonomistów, to znak, że w Rosji już zaczyna brakować środków na prowadzenie wojny i jednoczesne utrzymywanie na dotychczasowym poziomie wydatków na służbę zdrowia, szkolnictwo i pomoc najuboższym. Szacuje się, że jeden dzień wojny kosztuje rosyjskiego podatnika 300 milionów dolarów.
Ekonomista Ilia Nieschodowski jest zdania, że rosyjskie plany o wielkiej ofensywie skoryguje brak pieniędzy.
- Tych wydatków, które zostały wpisane w budżet na 2024 rok, nie pokryją obecne źródła dochodu. Można przyjąć, że budżet Rosji to raczej opowiadanie fantastyczno-naukowe. Napisali jakieś maksimum, żeby nastraszyć Zachód swoimi wydatkami na prowadzenie wojny. A faktycznie ten budżet nie zostanie zrealizowany - stwierdził Ilia Nieschodowski.
Linia rosyjskiej obrony
Z jednej strony Rosja pręży muskuły i podejmuje lokalne szturmy, które mają według kremlowskiej propagandy być początkiem zimowej ofensywy, a z drugiej na wszelki wypadek buduje zapory w Donbasie, żeby schować się za nimi przed możliwym kontrnatarciem Ukraińców. Na okupowanych terenach obwodu donieckiego, agresor od czerwca gromadzi wagony kolejowe. Na zdjęciach satelitarnych z ostatnich dni widać 30-kilometrowy pociąg zbudowany z 2100 wagonów. Stał się on jeszcze jednym elementem tak zwanej obronnej "linii Surowikina".
REKLAMA
Analitycy DeepState tłumaczą, że bunkry, okopy, betonowe zapory i pola minowe, w połączeniu z 30-kilometrowym pociągiem stanowią przeszkodę, która rzeczywiście mogłaby spowolnić letnią kontrofensywę Sił Zbrojnych Ukrainy.
Posłuchaj
- The New York Times: Ukrainie pocisków wystarczy do marca
- Syrski nowym dowódcą armii Ukrainy. Czego się spodziewać? Ekspert z Kijowa dla Polskiego Radia
IAR/fc
REKLAMA