Śledztwo w sprawie tragedii w elektrowni Kozienice
Trwa przeszukiwanie rumowiska i zabezpieczanie śladów wypadku w elektrowni Kozienice. Prace są trudne i szybko się nie zakończą.
2013-12-11, 11:00
Posłuchaj
W ubiegłym tygodniu podczas modernizacji jednego z kominów w elektrowni zginęły cztery osoby.
Prokuratura Okręgowa w Radomiu wyjaśnia okoliczności tragedii.
Do prokuratury trafiła już pełna dokumentacja budowy komina oraz plany jego modernizacji. W dyspozycji instytucji są też akta ofiar. Zostaną poddane szczegółowej analizie. Potem wkroczą biegli, którzy mają ustalić, dlaczego platforma z czterema pracownikami spadła z wysokości 200 metrów. - Zanim jednak do tego dojdzie, trzeba zakończyć wszystkie działania na miejscu wypadku - tłumaczy Małgorzata Chrabąszcz z radomskiej prokuratury.
W tej chwili śledczy szukają fragmentów platformy, uchwytów, uprzęży i lin. Po skatalogowaniu i opisaniu obejrzą je specjaliści. Śledztwo będzie prowadzone do marca przyszłego roku. Niewykluczone jest jego przedłużenie.
Zarwana platforma
Do wypadku doszło podczas prac remontowych prowadzonych wewnątrz komina. Zerwała się platforma, na której znajdowały się cztery osoby. Wszyscy zginęli.
TVN24/x-news
REKLAMA
- W toku postępowania będzie wyjaśniane m.in., czy doszło do naruszenia obowiązków BHP i narażenia pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w następstwie czego nastąpił skutek śmiertelny, a jeśli tak, to kto ponosi za to winę - zaznaczyła Małgorzata Chrabąszcz.
Doświadczeni pracownicy
- Wykonawcą była firma o znanej renomie, która nie szczędziła środków na kwestie bezpieczeństwa - powiedział Krzysztof Zamasz, prezes spółki Enea, do której należy elektrownia w Kozienicach. - Ten projekt wykonywały firmy, które mają bardzo duże doświadczenie w takim wykonawstwie. Pracownicy, którzy byli w środku, byli bardzo doświadczeni i w przeszłości realizowali projekty na większą skalę niż ten - dodał.
TVN24/x-news
REKLAMA
Stwierdził, że z tego powodu "jest zastanawiające to, co tam się mogło wydarzyć".
IAR, bk
REKLAMA