Wyroki ws. afery paliwowej. Mniejsza kara dla Krzysztofa Rutkowskiego
Właściciel firmy detektywistycznej Krzysztof Rutkowski został skazany na 1,5 roku więzienia sprawie "śląskiej mafii paliwowej", która wyłudziła od państwa prawie 500 mln zł. W pierwszej instancji kara była o rok dłuższa.
2013-12-11, 12:59
Prokuratura zarzuciła Rutkowskiemu m.in. pranie pieniędzy pochodzących z przestępstwa. Wyrok, który zapadł w środę przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach jest prawomocny.
Przed Sądem Apelacyjnym Rutkowski wnosił u uniewinnienie. Jak twierdzi, nie zdawał sobie sprawy, że Henryk Musialski - skazany w tym samym procesie za kierowanie gangiem paliwowym - prowadzi nielegalną działalność.
Prokuratura zarzuciła Rutkowskiemu m.in. pranie brudnych pieniędzy i powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych. Został przez sąd pierwszej instancji skazany na 2,5 roku więzienia i zobowiązany do zwrotu Skarbowi Państwa 2,9 mln zł pochodzących z przestępstwa. Rutkowskiemu sąd okręgowy przypisał także udział w grupie przestępczej Henryka Musialskiego.
Zdaniem oskarżenia, Rutkowski miał uczestniczyć w praniu pieniędzy wyłudzonych przez Musialskiego, polecając pracownikom swego biura wystawienie faktur na 2,5 mln zł za fikcyjne usługi na rzecz jego firmy. W związku z zarzutami spędził w areszcie 9 miesięcy i - jak powiedział przed sądem - było to "dno piekła". Ocenił, że "wpadł w tryby festiwalu zatrzymań".
Odnosząc się do samych zarzutów, podkreślił, że nie ma mowy o praniu pieniędzy i fikcyjnych usługach, bo do firmy EM-Trans, należącej do Musialskiego, rzeczywiście delegował czterech swoich pracowników, którzy służyli swą wiedzą. - Dla prokuratury kwoty za te usługi są szokujące, ale jest wolny rynek. Mogę sobie zażyczyć za jedną konsultację 50 tys. zł - powiedział.
Rutkowski, który przyszedł w środę na ogłoszenie orzeczenia, nie krył zadowolenia z wyroku.
Wyrok dla Henryka Musialskiego, zwanego śląskim baronem paliwowym, został skrócony z 6,5 roku do 6 lat. Kierowany przez niego gang wyłudził od państwa prawie 500 mln zł.
W I instancji Musialski został skazany na 6,5 roku więzienia i 240 tys. zł grzywny, zasądzono też ściągnięcie od niego na rzecz Skarbu Państwa korzyści z przestępstwa w kwocie 495 mln zł. Sąd uznał go winnym m.in. kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzeń, prania brudnych pieniędzy i korumpowania pracowników Urzędu Kontroli Skarbowej. Sąd Apelacyjny potwierdził większość tych ustaleń. Nieznacznie jednak złagodził karę pobawienia wolności i obniżył grzywnę - do 210 tys. zł.
Szef grupy jeszcze w czasie śledztwa przyznał się do zarzutów. Zaczął współpracować z prokuraturą w czasie trwającego blisko pięć lat aresztowania. W procesie, podobnie jak pozostali podsądni, odpowiadał z wolnej stopy. Nie odwoływał się od wyroku z I instancji, zrobiła to prokuratura. Musialski, jeszcze przed rozpoczęciem procesu, zgodził się na podawanie w mediach swego nazwiska.
REKLAMA
Według ustaleń prokuratury i sądu okręgowego, gang śląskiego barona paliwowego zajmował się wyłudzaniem podatku VAT i akcyzy, a szef grupy z przestępstw korupcyjnych i płatnej protekcji uczynił codzienność. Prokuratorskie postępowanie w tej sprawie zostało zamknięte w kwietniu 2007 r. Proces ruszył w listopadzie 2008 r.
PAP, IAR, bk
REKLAMA