Katastrofa mozambickiego samolotu. Pilot celowo uderzył w ziemię!
Śledztwo wykazało, że to nie warunku atmosferyczne były przyczyną katastrofy samolotu linii LAM, do której doszło 30 listopada.
2013-12-22, 11:11
Pilot samolotu mozambickich linii lotniczych LAM z 33 osobami na pokładzie, który rozbił się w Namibii, umyślnie skierował maszynę w kierunku ziemi - wynika z przedstawionych w sobotę dokumentów śledztwa.
Czarne skrzynki ujawniły, że kapitan Herminio dos Santos Fernandes miał "jasny zamiar" rozbić pilotowanego Embraera 190 - poinformował na konferencji prasowej w stolicy Mozambiku, Maputo, szef Mozambickiego Instytutu Lotnictwa Cywilnego Joao Abreu.
- Powody tego działania nie są znane i śledztwo to wyjaśnia - tłumaczył.
Abreu relacjonował, że kapitan zamknął się w kokpicie i zignorował sygnały alarmowe, tuż przed katastrofą nie dopuścił też drugiego pilota do powrotu do kokpitu.
- Można usłyszeć sygnały alarmowe o różnym natężeniu, uderzenia w drzwi kabiny pilotów i żądania wpuszczenia do środka - powiedział.
Pilot obsługiwał lot TM470 ze stolicy Mozambiku, Maputo, do stolicy Angoli, Luandy. Na pokładzie maszyny znajdowało się 27 pasażerów i 6 członków załogi. Wśród nich byli obywatele Mozambiku, Angoli, Portugalii, Francji, Brazylii i Chin.
Linie lotnicze LAM podały, że dos Santos Fernandes jako pilot spędził w powietrzu 9053 godziny, w tym jako kapitan 1395. Licencję odnowił w 2012 roku.
To jeden z najpoważniejszych wypadków lotniczych w historii Mozambiku. Ostatni raz do tak poważnego wypadku z udziałem mozambickich pilotów doszło w 1986 roku w Republice Południowej Afryki. Wtedy rozbił się samolot prezydenta Samory Machela. Zginęły 34 osoby.
W pewnym momencie samolot stracił łączność z kontrolerami lotów. Najpierw informowano, że prawdopodobnie wylądował awaryjnie na północy Namibii, w pobliżu granicy z Botswaną i Angolą, następnie - że zaginął.
REKLAMA
REKLAMA