Ukraina bliżej Unii Celnej i dalej od Brukseli
Program współpracy z byłymi radzieckimi republikami z Unii Celnej został zatwierdzony przez rząd Mykoły Azarowa. O formalnym dołączeniu do tego gremium na razie nie ma mowy.
2014-01-15, 20:44
Unia Celna jest tworzona przez Rosję, Białoruś i Kazachstan. Mają do niej dołączyć Armenia i Kirgistan. Kreml kusi Kijów jak może. Pierwsze zyski już są. Po tym, jak Ukraina odmówiła podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, Moskwa pożyczyła jej 15 miliardów dolarów i znacząco obniżyła cenę gazu.
Otwierając w środę posiedzenie rządu premier Mykoła Azarow podkreślił, że program współpracy z byłymi republikami ZSRR przewiduje "rozwój kontaktów gospodarczych i handlowych w przemyśle lotniczym, okrętowym, w rolnictwie i turystyce".
Program ma obowiązywać do 2020 roku. Na razie "nie przewiduje wejścia  Ukrainy" do Unii Celnej.   
 Koniec zeszłego roku upłynął na Ukrainie pod znakiem wielotysięcznych protestów. Ludzie wyszli na ulice, by wyrazić swoje oburzenie wobec decyzji rządu Azarowa i prezydenta Wiktora Janukowycza. Protestujący widzą swoją przyszłość w Unii Europejskiej. W ostatnim czasie siła protestów mocno osłabła, ale wciąż w Kijowie na Placu Niepodległości zbierają się setki ludzi.
  Protesty na Ukrainie: serwis specjalny  >>>   
 Majdan zajęty jest przez namioty  demonstrantów i otoczony wzniesionymi przez nich barykadami.
Ambasador Unii Europejskiej na Ukrainie Jan Tombiński ostrzegł władze przed zastosowaniem siły wobec uczestników  demonstracji.    
 Według opozycji atak na znajdujące się tu miasteczko  namiotowe może nastąpić w nocy ze środy na czwartek. Ministerstwo Spraw  Wewnętrznych oświadczyło jednak, że niczego takiego nie planuje.
Zakaz demonstracji do 8 marca
W środę  media opublikowały decyzję kijowskiego sądu okręgowego, zakazującego  demonstracji w centrum stolicy Ukrainy do 8 marca. Minister  sprawiedliwości Ołena Łukasz oświadczyła, że demonstracje na Majdanie  "mają jawnie agresywny charakter". Według niej, wobec organizatorów i  uczestników akcji można zastosować ponad dziesięć  artykułów kodeksu karnego.   
 - Biorąc pod uwagę komentarze członków rządu i  decyzję sądu, zakazującą demonstracji pokojowych w centrum miasta,  przypominam, że polityczne decyzje zawsze są lepsze od wykorzystania  siły. Jeśli zwycięży wariant siłowy, stracą na tym zarówno wszystkie  siły polityczne, jak i cała Ukraina - oświadczył Tombiński.   
 Milicja kilka razy próbowała przepędzić demonstrantów z Kijowa.    
 30  listopada milicja użyła siły wobec demonstrujących. Kilka dni później - 1  grudnia doszło do zamieszek przed administracją prezydencką. W sumie o pomoc medyczną prosiło ponad 300 osób.   
 Pod  koniec grudnia dotkliwie     pobito dziennikarkę śledczą  Tetianę Czornowoł,  która pisała o bogactwie na szczytach władz. Na początku stycznia      nieznani sprawcy pobili  w centrum Kijowa opozycyjnego posła do Rady  Najwyższej Ukrainy Andrija Ilienkę i jego adwokata Sydora Kizina.   
 W  ubiegłym tygodniu z ciężkimi obrażeniami głowy     trafił do szpitala Jurij  Łucenko  , były szef MSW Ukrainy i jeden z przywódców protestów na  Majdanie. Milicja pobiła go pałkami, gdy próbował pośredniczyć w sporze  między demonstrantami a funkcjonariuszami specjalnych oddziałów milicji  Berkut w trakcie demonstracji przed jednym z sądów w stolicy Ukrainy.
PAP/asop