Brunon K. chce jawnego procesu
Mężczyzna, oskarżony o planowanie zamachu na Sejm i polskie władze, stanie w poniedziałek przed sądem. Część przewodu będzie niejawna. Brunon K. domaga się by cały był otwarty dla publiczności, w tym mediów.
2014-01-26, 13:32
Posłuchaj
Chcemy zdemaskować mechanizm prowokacji, której został poddany mój klient - mówi obrońca Brunona K. mecenas Maciej Burda/IAR
Dodaj do playlisty
- Chcemy zdemaskować mechanizm prowokacji, której został poddany mój klient - mówi obrońca Brunona K., mecenas Maciej Burda. - On na pewno jest zadowolony, że będzie mógł w końcu publicznie wypowiedzieć się na temat zarzutów, które zostały mu postawione. Myślę, że jest przygotowany do tego, żeby bronić swoich praw - dodał mecenas.
- Zdaniem śledczych, działalność Brunona K. miała charakter terrorystyczny - wyjaśnia Piotr Kosmaty z prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Jak dodaje, zgromadzony materiał dowodowy wskazuje jednoznacznie na to, że przygotowania do zamachu były daleko posunięte i był to już ostatni etap przed rozpoczęciem realizacji.
źródło TVN24/x-news
Niedoszłemu zamachowcowi grozi 15 lat więzienia. Brunon K. przyznał się do stawianych mu zarzutów, jednak nie poczuwa się do winy. W śledztwie toczącym się od ponad roku prokuratura przesłuchała ponad sto osób i prosiła o opinie kilkudziesięciu biegłych, między innymi kryptologa, informatyka i specjalistę z zakresu broni oraz materiałów wybuchowych.
Obrońca: nie zgromadził materiałów wybuchowych
Adwokat oskarżonego uważa, że Brunon K. był prowokowany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i że tak naprawdę, groźba zamachu nie była poważna. - Zakres przygotowań był bardzo nikły. Nie doszło do zgromadzenia materiałów wybuchowych. Wszystko rozgrywało się w ramach działań operacyjnych ABW - twierdzi obrońca.
Brunon K. usłyszał w sumie 9 zarzutów. Oprócz planowania zamachu na Sejm, najpoważniejsze to nakłanianie innych osób do jego przeprowadzenia. nielegalnego posiadania i handlu bronią oraz materiałami wybuchowymi.
Z tymi zarzutami również polemizuje obrońca Brunona K. - Mój klient nie przyznał się do posiadania 35 sztuk broni. Uważam, że nie ma dowodów wskazujących, że on kiedykolwiek tę broń miał. I przede wszystkim nie ma dowodów, że była to broń o właściwościach bojowych - mówił Maciej Burda.
Wątpliwości wokół Brunona K.
Cała sprawa wywołała kontrowersje. Część komentatorów zwracała uwagę, że to funkcjonariusze ABW, działając pod przykryciem, "podpuszczali" i prowokowali mężczyznę do planowania przestępstwa. Podkreślano, że w dniu, w którym poinformowano o złapaniu rzekomego terrorysty, kierownictwo ABW urządziło konferencję prasową, postulując konieczność rozszerzenia uprawnień Agencji. Motywowano to wzrostem zagrożenia terroryzmem i jako przykład podawano sprawę K. W tym czasie w Sejmie miał być rozpatrywany projekt zmian w ustawie, dotyczący służb.
IAR/iz