Śmierć bliźniąt we Włocławku. Prokuratorzy sprawdzają czy wykasowano dane

Prokuratura Okręgowa we Włocławku, prowadząca śledztwo w sprawie śmierci nienarodzonych bliźniąt w tamtejszym szpitalu, przesłuchała pierwsze osoby.

2014-01-28, 12:02

Śmierć bliźniąt we Włocławku. Prokuratorzy sprawdzają czy wykasowano dane
. Foto: sxc.hu

Posłuchaj

Prokurator Okręgowy we Włocławku Jan Stawicki: jednym z wątków śledztwa będzie wyjaśnienie, kto wykasował dane (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Prokurator zabezpieczył dokumentację. Przesłuchane zostały pierwsze osoby - powiedział prokurator Jan Stawicki na konferencji prasowej. Obecnie przesłuchiwany jest personel szpitala, po zwolnieniu z tajemnicy lekarskiej przesłuchanie czeka też ordynatorów i lekarzy.

Stawicki dodał, że śledztwo zostało przeniesione z prokuratury rejonowej do okręgowej, aby sprawą zajął się bardziej doświadczony prokurator.
Śledczy zabezpieczyli także aparaty USG w ginekologiczno-położniczym Szpitalu Specjalistycznym im. ks. Jerzego Popiełuszki. Uczyniono to w momencie, kiedy prokuratura uzyskała sygnał, że mogły zostać zakłócone zapisy na urządzeniach USG, którymi przeprowadzono badania bliźniąt. Kwestia ta nie została jeszcze zweryfikowana.
- Urządzenia zostały zabezpieczone w taki sposób, aby nie spowodować zakłócenia w pracy szpitala i nie narazić pacjentów. Dane zabezpieczono w sposób, który gwarantuje nam przeprowadzenie pełnych badań, czy nastąpiła ingerencja w te nośniki - dodał prokurator.

Skasowano dane?

Kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia odkryli, że w pamięci aparatów służących do wykonywania badań USG we włocławskim szpitalu brakuje części zapisów.

- Z dotychczasowych ustaleń wynika, iż brakuje zapisów badań matki bliźniąt. Na oddziale ginekologiczno-położniczym włocławskiego szpitala są dwa aparaty służące do wykonywania badań USG, kobieta miała być badana na każdym z nich, co potwierdzają zapisy w dokumentacji medycznej. Jednak nie ma odpowiednich zapisów w wewnętrznej pamięci samych urządzeń, gdzie automatycznie są archiwizowane badania - wyjaśnił rzecznik oddziału NFZ w Bydgoszczy Jan Raszeja.

REKLAMA


TVN24/x-news

Jak zaznaczył, w jednym aparacie brakuje zapisów z trzech dni, w drugim nie ma danych z około 20 godzin. W obu przypadkach braki danych obejmują okres, w którym doszło do śmierci bliźniąt.
Według "Gazety Wyborczej" pacjentka była badana dwukrotnie po tym, jak położna nie mogła wyczuć tętna bliźniąt. Wykonujący pierwsze badanie aparatem USG lekarz stwierdził, że wyczuwa tętno, ale nie opisał badania i nie wydrukował wyników, co - jak podkreśla "GW" - jest odstępstwem od procedury. Gdy położna ponownie nie mogła wyczuć tętna dzieci, wykonano drugie badanie, na nowszym aparacie USG. Wówczas lekarze stwierdzili śmierć dzieci.

Nieznane powody śmierci

Śmierć bliźniąt nastąpiła w nocy z 16 na 17 stycznia, na oddziale włocławskiego szpitala. Doszło do tego kilkanaście godzin przed planowanym porodem, który miał się odbyć poprzez cesarskie cięcie. Ojciec dzieci obwinia personel placówki o zaniedbania, które miały doprowadzić do śmierci bliźniąt . Ze wstępnych wyników przeprowadzonej sekcji zwłok dzieci wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność oddechowo-krążeniowa.

REKLAMA


TVN24/x-news

Autopsja nie wykazała, co spowodowało tę niewydolność. Stwierdzono natomiast, że dzieci w łonie matki rozwijały się prawidłowo i nie miały żadnych wad ogólnorozwojowych.

IAR, PAP, bk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej