Ekspert : Krym stanie się protektoratem Rosji. "To historyczny powrót pod władzę Moskwy"
- Putin trafi do podręczników historii jako ten, który zebrał rosyjskie ziemie. I on w to wierzy - uważa Aleksiej Wieniediktow, jeden z najwytrawniejszych analityków polityki Kremla.
2014-03-02, 18:28
Posłuchaj
Dla Władimira Putina, podobnie jak dla większości Rosjan - o czym świadczą sondaże - Krym to rosyjska ziemia, a jej przekazanie Ukrainie przez Nikitę Chruszczowa, to akt dziejowej niesprawiedliwości - mówi Wieniediktow, szef radia Echo Moskwy.
-Teraz powstała sytuacja, w której ta rosyjska ziemia stanie się niezależna od Ukrainy; stanie się jakby protektoratem Rosji. Być może nie przyłączy się do Federacji Rosyjskiej, podobnie jak nie przyłączyły się do niej Abchazja i Osetia Południowa, ale będzie terytorium, na którym interesy Moskwy będą respektowane - powiedział.
Wieniediktow podkreślił, że stosunki z Ukrainą, to osobisty plan Putina. - To nie jest projekt rosyjskiego establishmentu. Ten woli, by na Ukrainie był słaby i skorumpowany reżim, pozwalający na wypompowywanie stamtąd zasobów - wskazał. - Jest to osobisty projekt Putina, jest to jego osobista decyzja Putina. Jestem co do tego przekonany - zaznaczył.
Szef Echa Moskwy ostrzegł, że ewentualne wysłanie wojsk na Ukrainę w krótszej lub dłuższej perspektywie zdestabilizuje sytuację wewnętrzną w Federacji Rosyjskiej, tak jak wysłanie wojsk do Afganistanu doprowadziło do rozpadu ZSRR. Zauważył przy tym, że - nie wie, co było detonatorem decyzji Putina. Jest on człowiekiem emocjonalnym, jednak gdy podejmuje decyzje jest bardzo ostrożny. Nie przypominam sobie, aby podczas 13 lat swoich rządów spontanicznie podejmował tak poważne decyzje - wskazał.
- W Radzie Bezpieczeństwa FR od dawna budowano różne konstrukcje. Liczono się z krwawymi starciami na Krymie i atakiem na ambasadę Rosji w Kijowie. Choć nic takiego nie miało miejsca, to jednak uruchomiono wariant z możliwym użyciem wojsk. Coś musiało się wydarzyć - powiedział.
Wieniediktow wyraził pogląd, że - tak na Ukrainie, jak i w Rosji są jastrzębie, którzy próbują narzucić, jeśli nie małą zwycięską wojnę, to decyzję, która przekształci Krym w Naddniestrze. Określiłbym to mianem naddniestrzyzacji Krymu - powiedział.
Zdaniem redaktora naczelnego Echa Moskwy - zależy na tym przede wszystkim elitom Krymu, które uzyskają samodzielność - tak od Kijowa, jak i od Rosji; otrzymają finanse i możliwość dysponowania tymi środkami. Wieniediktow przypomniał, że podobna sytuacja była w 1990 roku, u schyłku ZSRR, gdy elity republik dążyły do uwolnienia się od Moskwy.
Według Wieniediktowa, podejmując obecne decyzje Putin nie wziął pod uwagę dwóch czynników: stanowisk ukraińskiej Cerkwi prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego i Turcji.
- Istnieje publiczny, niezwykle wyważony apel tymczasowego zwierzchnika ukraińskiej Cerkwi prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego Onufrego do patriarchy Cyryla o niedopuszczenie do rozlewu krwi. A mówiąc otwarcie - o niedopuszczenie do interwencji. Onufry wie, co mówi, gdyż w wypadku wejścia rosyjskich wojsk dojdzie do walk z ukraińskimi wojskami, w których będą ofiary. Ukraińska Cerkiew prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego zacznie tracić wpływy i parafie na rzecz ukraińskiej Cerkwi prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego - wyjaśnił.
Według Wieniediktowa, powołującego się na własne źródła, - był też niepubliczny apel Onufrego do Cyryla, w którym błaga on, by patriarcha przekonał Putina do niewprowadzania wojsk.
Mówiąc o stanowisku Turcji, redaktor naczelny Echa Moskwy zwrócił uwagę, że Ankara wystosowała notę do stolic wszystkich państw regionu, w której ostrzegła, że nie dopuści do zmiany układu sił nad Morzem Czarnym. - Oznacza to, że żadnego niepodległego Krymu, żadnego rosyjskiego Krymu Turcy nie uznają - wskazał.
Wieniediktow przypomniał, że Turcja jest naturalnym sojusznikiem Rosji w regionie, a także, iż kraj ten kontroluje Bosfor i Dardanele. - Bez decyzji Turcji nie można wpłynąć na Morze Czarne. I wypłynąć - zaznaczył.
Szef Echa Moskwy oświadczył, że w obliczu problemów premiera Recepa Tayyipa Erdogana Krym może stać się czynnikiem polityki wewnętrznej Turcji, antyrosyjskiej retoryki. Byłby to cios w South Stream - podkreślił.
Wieniediktow zauważył też, że - Chiny, pamiętając o Tybecie, kategorycznie występują przeciwko wszelkim separatyzmom. Dlatego jest wątpliwe, by Pekin poparł separatyzm krymski lub jakikolwiek inny separatyzm na terytorium Ukrainy. Chiny w tej historii Rosji nie poprą - oświadczył.
Protesty na Ukrainie: serwis specjalny >>>
PAP/iz
REKLAMA
REKLAMA