Konflikt o Krym. Koziej: Polska jest zagrożona
- W dalszej perspektywie nie można wykluczyć zagrożenia strategicznego także inwazją na Polskę – oceniał w rozmowie z "Rzeczpospolitą” Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
2014-03-03, 14:02
W jego opinii jest "pełna możliwość i wola władz Rosji, aby na taką wojnę się zdecydować”.
- Na dziś to jest realna presja polityczno-militarna na Ukrainę i na społeczność międzynarodową, aby powstrzymać marsz Ukrainy na Zachód i uniezależnienie się od Rosji. Dla Rosji w pierwszej kolejności byłoby to zagrożenie dla jej pełnej swobody strategicznej na Krymie, w ślad za tym swobody w bardzo ważnym rejonie Morza Czarnego – przekonywał Stanisław Koziej.
<<<Rosja przejmuje Krym. Największy kryzys XXI wieku [relacja]>>>
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” zapewnił, że Polska nadal chce utrzymywać dobrą współpracę wojskową z Ukrainą, gdyż jest to najlepsza forma budowania wzajemnego zaufania między sąsiadami.
Protesty na Ukrainie: serwis specjalny >>>
- Polska uznaje państwo ukraińskie jako całość i nie wnika w jego wewnętrzne spory kompetencyjne. Dziś rzeczywistą władzę na Ukrainie sprawuje parlament, rząd i p.o. Prezydenta. Sprawa Janukowycza to wewnętrzna sprawa władz Ukrainy – podkreślał szef BBN.
REKLAMA
Stanisław Koziej zwracał uwagę, że NATO jest najwłaściwszym międzynarodowym podmiotem polityczno-militarnym do zajmowania się sytuacją zagrożenia wojennego w Europie. Drugim jest Unia Europejska.
- Kryzys polityczno-militarny na poziomie strategicznym, którego jesteśmy świadkami, wyraźnie pokazuje, jak ważne jest ustanowienie aktualnej i realnej strategii bezpieczeństwa UE. Ale też skonsolidowanie "postafgańskiego" NATO wokół jego funkcji obronnej. (…) W razie agresji potężnego sąsiada Ukraina może w efekcie stać się państwem upadłym. Przy naszych granicach może powstać czarna dziura bezpieczeństwa. Pod kątem analitycznym rozważamy różne scenariusze wydarzeń, na które musimy być przygotowani. Jeżeli realne zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa będzie się uprawdopodobniać, wtedy będziemy musieli uwzględnić je adekwatnie w naszych dokumentach strategicznych, odpowiednich planach operacyjnych i reagowania na zagrożenia. – oceniał Stanisław Koziej.
pp
REKLAMA