Zaginięcie malezyjskiego boeinga. Kolejne obiekty okazały się śmieciami
Przedmioty znalezione na Oceanie Indyjskim to unoszący się na wodzie sprzęt wędkarski, a nie - jak liczono - szczątki samolotu malezyjskich linii lotniczych - podała Australijska Agencja Bezpieczeństwa Morskiego.
2014-03-31, 14:01
W niedzielę załoga australijskiego samolotu patrolowego zauważyła w południowej części Oceanu Indyjskiego co najmniej cztery pomarańczowe obiekty, liczące ponad 2 metry. Ich znalezienie określono nawet jako najbardziej obiecujący wątek w trwających od kilku tygodni poszukiwaniach.
Zaginiony malezyjski samolot >>> Serwis specjalny
Zauważone obiekty poddano jednak oględzinom, które pozwoliły stwierdzić, że "nie mają one żadnego związku z zaginionym samolotem" - poinformował rzecznik Australijskiej Agencji Bezpieczeństwa Morskiego (AMSA).
"Niebywale skomplikowane poszukiwania"
To już kolejny raz, gdy obiekty znalezione przez ekipę poszukiwawczą okazują się fałszywym tropem.
REKLAMA
Premier Australii Tony Abbott przyznał, że poszukiwania zaginionego samolotu linii Malaysia Airlines są "niebywale skomplikowane". Zapowiedział jednak, że jeszcze "bardzo długo potrwa", zanim władze zaczną choćby rozważać ograniczenie zakresu akcji poszukiwawczej.
Kluczem do poznania przyczyn zaginięcia i prawdopodobnej katastrofy samolotu jest wydobycie czarnych skrzynek, które jeszcze tylko do 7 kwietnia będą wysyłały sygnały mające pomóc w ich lokalizacji, potem wyczerpią się baterie. Zawierają one m.in. nagrania rozmów z kokpitu, informacje dotyczące parametrów lotu i inne ważne informacje.
Samolot nagle zmienił kurs?
Z danych satelitarnych wynika, że maszyna nagle zmieniła kurs i leciała przez co najmniej 7 godzin od ostatniego namiaru jej lotu przez radary. Władze Malezji twierdzą, że Boeing 777 leciał w kierunku południowo zachodnim i wpadł do oceanu, po wyczerpaniu paliwa.
REKLAMA
Różne wersje dotyczące lotu MH370>>>
IAR,PAP,kh
REKLAMA