Sąd Okręgowy w Warszawie: dożywocie dla 33-latka za poczwórne morderstwo

Zapadł wyrok w precedensowym proces ws. zabójstwa czterech osób. Sprawa była nietypowa, bo choć prokuratura nie miała wątpliwości, że do zbrodni doszło i dla głównego skarżonego żądała dożywocia, to nie odnaleziono ciał ofiar. Obrona chciała uniewinnienia.

2014-04-11, 13:32

Sąd Okręgowy w Warszawie: dożywocie dla 33-latka za poczwórne morderstwo
Mariusz B. i Krzysztof R. na sali sądowej. Na karę dożywocia za zabójstwo czterech osób skazał warszawski sąd Mariusza B. Proces był poszlakowy; nie odnaleziono ciała żadnej z ofiar. Mężczyzna będzie mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie po 40 latach. Jego kuzyn Krzysztof R., który miał mu pomagać, został skazany na 9 lat więzienia. Foto: PAP/Grzegorz Jakubowski

Mariusz B. został uznany winnym uduszenia męża i córki swojej kochanki, jej partnera z kursu tańca, a także księdza, który w przeszłości miał 33-latka molestować seksualnie. Mężczyźnie miał pomagać kuzyn, Krzysztof R., który został skazany na 9 lat pozbawienia wolności.

Mariusz B. po 40 latach może ubiegać się o przedterminowe zwolnienie. Na 10 lat został pozbawiony praw publicznych.

Sąd postanowił, że rodzinom czterech ofiar zostanie wypłacone zadośćuczynienie w wysokości 50 tysięcy złotych. Wyrok zapadł jednomyślnie.

Nie odnaleziono ciał

- Na winę wskazują między innymi billingi rozmów telefonicznych, badanie na wykrywaczu kłamstw, badanie zapachowe i opinia biegłych psychologów - przekonywał wcześniej prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska. W jej ocenie, mimo że nie odnaleziono ciał żadnej z czterech ofiar, istnieje nierozerwalny łańcuch poszlak, które wskazują na winę B i R.

REKLAMA

- Sprawy karne, w których nie ma pewności, czy doszło do zabójstwa, bo nie ma ciała ofiary, są niezwykle trudne. W przypadku zabójstwa ciało stanowi pewien zbiór śladów, które są istotne w procesie - mówi adwokat mecenas Marek Małecki.

- Sprawa była też nietypowa m.in. dlatego, bo fałszywego alibi oskarżonemu dostarczała matka i żona ofiar, która od początku z oskarżonymi się solidaryzuje - mówił prok. Przemysław Nowak.

Nie miał motywu by zabić?

Z kolei obrońca oskarżonych mecenas Jan Woźniak nie miał wątpliwości, że jego klienci są niewinni. Przekonywał, że Mariusz B nie miał motywu by zabić, dlatego wnosił o uniewinnienie.

Oskarżyciel tłumaczył jednak, że biegli psychologowie i seksuolog stwierdzili u B. osobowość psychopatyczną, tendencję do kłamania, niskie poczucie winy i skłonność do narzucania innym swej woli.

REKLAMA

B. był też oskarżony o to, że wspólnie ze swym kuzynem Krzysztofem R. usiłował wyłudzić 50 tysięcy złotych od rodziny jednej z ofiar oraz że posługiwał się kartami kredytowymi zamordowanych. R. miał też zacierać ślady zbrodni.

IAR,kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej