Polacy zgubili drona podczas ćwiczeń pod Koninem
Wojskowi stracili łączność z maszyną w trakcie ćwiczeń w Skulsku pod Koninem. Dron Flyeye jest wart ponad 100 tysięcy złotych. Obecnie trwają poszukiwania maszyny.
2014-05-09, 15:44
Posłuchaj
Dron w prywatnych rękach jest bezużyteczny. Trudno byłoby go sprzedać.
Wiceminister obrony narodowej Czesław Mroczek zapewnia, że siły zbrojne czuwają nad sprawą. Mroczek dodaje, że Polska ma kilka bezzałogowych statków powietrznych, a dodatkowo w najbliższych tygodniach rozpocznie się wielki program wyposażenia armii w systemy bezzałogowe.
Komisja bada zdarzenie
- Loty szkoleniowe nadzorowali przedstawiciele producenta, którzy bezzwłocznie podjęli się poszukiwania platformy, z użyciem innych statków powietrznych oraz grupy naziemnej - powiedział w TVN24 płk Artur Goławski, p.o. rzecznika prasowego Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Do wyjaśnienia okoliczności zdarzenia została już powołana komisja na szczeblu zgrupowania poligonowego. - Przedstawiciel firmy ocenił wstępnie, że zdarzenie było niezależne od prawidłowo postępującej obsługi zestawu Flyeye - dodał Goławski.
Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak wyjaśnia, że testowano nowe oprogramowanie i dron zagubił się firmie. - Jestem przekonany, że się znajdzie - dodał szef MON.
Na pytanie kto szuka drona, minister odpowiedział, że wszyscy. W wypadku jego znalezienia Tomasz Siemoniak prosi, aby oddać go do najbliższego komisariatu.
REKLAMA
Minister w Kancelarii Premiera Paweł Graś zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą, nic złego się nie wydarzyło i w tym wypadku zawiodła prawdopodobnie technika.
Polska armia posiada kilkanaście takich maszyn.
to, IAR, dziennik.pl, tvn24
REKLAMA